Inicjatywa organizacji w Małopolsce i na Śląsku (zawody w lekkiej atletyce) Igrzysk Europejskich podzieliła mieszkańców i scenę polityczną. Choć negocjacje Krakowa z rządem przeciągały się, we wtorek klamka zapadła. Za 1,5 roku w Krakowie będą rywalizować europejscy sportowcy, a miasto – choć dołoży do organizacji 100 mln zł – ma zyskać dzięki inwestycjom.
Decyzję Jacka Majchrowskiego o organizacji wydarzenia popiera lokalne Polskie Stronnictwo Ludowe. – Do tej sytuacji idealnie pasują słowa Benjamina Barbara: „Miasta mają niewielki wybór: aby przetrwać i prosperować, muszą sprzyjać pragmatyzmowi i umieć radzić sobie z trudnościami” – poinformowali działacze.
Ich zdaniem, dzięki funduszom z budżetu centralnego, które rząd skieruje do Krakowa, miasto przetrwa ciężkie czasu związane z Polskim Ładem. Liczą również na turystów i odzyskanie równowagi przez przedsiębiorców, dotkniętych efektami pandemii.
– Tę imprezę trzeba zorganizować, wiele ulic wyremontować, wiele obiektów odnowić lub wybudować. To wszystko pozostanie w naszym mieście. To mogą wykonać lokalni przedsiębiorcy – uważa krakowskie PSL.