Rafał Komarewicz: Kraków nic nie zyska na partyjnym senatorze

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
Jak sam twierdzi: chce być senatorem Krakowa, a nie partii politycznych. Rafał Komarewicz, bezpartyjny kandydat do Senatu, o tym dlaczego kandyduje i jaką widzi rolę senatora.

Patryk Salamon, LoveKraków.pl: To dzięki panu w senacie może znaleźć się polityk Prawa i Sprawiedliwości Krzysztof Mazur – takie opinie można usłyszeć od działaczy lokalnej Platformy Obywatelskiej. Rozbija pan jedność opozycji?

Rafał Komarewicz, niezależny kandydat na senatora: Nie ma żadnej jedności opozycji. Przewodniczący Grzegorz Schetyna nie potrafił porozumieć się z lewicą, która wystawiła własne listy do Sejmu. W przypadku Senatu również nie ma wspólnego bloku partii i kandydatów opozycyjnych. Weźmy przykład okręgu wielicko-brzeskiego. Tam do Senatu z komitetu Platformy Obywatelskiej startuje burmistrz Wieliczki Artur Kozioł, przeciwko niemu Polskie Stronnictwo Ludowe wystawiło byłego wicemarszałka Wojciecha Kozaka. Podobnie jak moi koledzy z Platformy Obywatelskiej wierzę w idee demokratyczne i społeczeństwo obywatelskie. Z tego wnioskuję, iż mam pełne prawo wystartować w wyborach i poddać się werdyktowi krakowian.

Jednak w Krakowie senator Bogdan Klich zorganizował konferencję, podczas której poparło go wielu działaczy z różnych partii.

Śledziłem to wydarzenie medialne. Sądzi Pan, że poparcie kolegów partyjnych i działaczy innych partii jest najważniejsze? Jestem zupełnie odmiennego zdania. Nie interesuje mnie poparcie partyjne. Mnie interesuje poparcie mieszkańców Krakowa, moich wyborców, dla których będę działał w Senacie i dla których od lat działam jako samorządowiec. Partyjne wydarzenia medialne zostawiam kolegom. Ja wolę w tym czasie spotykać się z krakowianami na Ruczaju, Piaskach Nowych czy w Prokocimiu.

Działacze Koalicji Obywatelskiej nie namawiali pana, żeby zrezygnował pan ze startu?

Nie odbyłem nigdy rozmowy z szefem małopolskiej Platformy Obywatelskiej czy wysłannikiem pana Grzegorza Schetyny na temat mojego startu lub rezygnacji z ubiegania się o mandat senatorski. Dla mnie apele, żebym zrezygnował, są mało poważne. Od czasu do czasu słyszę argument, że przeze mnie może przegrać pan Bogdan Klich. Takie stwierdzenia uwłaczają panu Klichowi, bo to dowodziłoby, że jest słabym kandydatem.

Podczas debaty w TVP Kraków Bogdan Klich wręczył panu ankietę członkowską Prawa i Sprawiedliwości. Wstępuje pan do PiS?

Pan Klich chyba nie może zrozumieć, na czym polega rola samorządowca, osoby zasiadającej w Radzie Miasta Krakowa. Próbował mi wmówić, że jeśli popieram niektóre dobre pomysły Prawa i Sprawiedliwości w krakowskiej radzie miasta, to muszę wstąpić do PiS. A dlaczego miałbym nie popierać projektów, które są dobre dla mieszkańców Krakowa? PiS nie jest trędowaty, aby nie można było popierać jego pomysłów. Rozumiem, że pan Klich nie poparłby bezpłatnej komunikacji dla uczniów szkół podstawowych, bo to pomysł PiS. Ja wychodzę z założenia, że jak zgłasza ktoś dobry projekt, to trzeba to poprzeć, a nie patrzeć ideologicznie, czy ma w klapie marynarki znaczek PiS czy PO.

Co więcej, kilka miesięcy przed wyborami Prezydent Jacek Majchrowski został poproszony o przedstawienie kandydatur opozycyjnych samorządowców. Jednym z kandydatów przedstawionych przez prezydenta Krakowa byłem ja. I o tej kandydaturze wiedzieli koledzy z Platformy Obywatelskiej. Czyli przed wyborami byłem w opozycji, w trakcie kampanii już jestem bliżej PiS-u? To po prostu wymyślony przez PO na potrzeby kampanii wyborczej pusty i niczym nieuzasadniony slogan.

Prezydent Majchrowski poparł zarówno pana, jaki i Bogdana Klicha. Nie ma w tym sprzeczności, że w jednomandatowym okręgu wyborczym prezydent poparł dwóch kandydatów?

Nie będę oceniał postawy prezydenta. Prezydent podpisał się pod listem, w którym mnie popiera, kilkakrotnie w wywiadach medialnych poparł mnie, nagraliśmy również wspólny film, a także zorganizowaliśmy wspólną konferencję prasową. To bardzo duże zaangażowanie w kampanię ze strony prezydenta. I mówiąc wprost: czuję poparcie prezydenta. Sam ostatnio stwierdził, że jestem bliższy jego sercu jako kandydat na senatora niż pan Klich.

W ramach podziękowania zamieścił pan oświadczenie, w którym nawoływał do przeproszenia prezydenta przez senatora Klicha?

Ówczesny przewodniczący klubu parlamentarnego wypowiedział knajackie słowa na temat Prezydenta Jacka Majchrowskiego. Pan Sławomir Neumann zapomniał, że to dzięki wspólnej liście do rady miasta tak wiele osób z PO weszło do rady. To PO korzystała medialnie z sukcesu prezydenta w wyborach samorządowych. Szkoda mówić na temat tej dwulicowości. Poczułem moralny obowiązek zaapelowania do senatora. Cieszę się, że senator Klich po moim apelu przeprosił pana prezydenta. Doceniam ten gest.

Wierzy pan, że dostanie się do Senatu?

Oczywiście, że wierzę. Inaczej nie kandydowałbym w tych wyborach. Potrzebna jest zmiana modelu sprawowania mandatu senatora. Potrzeba, aby Senat przestał być traktowany jako polityczna emerytura czy „rada starszych”. Senator ma swoje ogólnokrajowe zadania, jest elementem procesu ustawodawczego czy różnych form kontroli parlamentarnej. Ale jest też wybrany przez konkretnych ludzi. Konkretni krakowianie głosują na mnie. I senator powinien dla swojego miasta, swoich wyborców działać. Może to robić, ma do tego uprawnienia!

Obecny senator nie sprawdza się w tej roli?

Wszystko zależy od tego, jak wyobrażamy sobie senatora. Jeśli Kraków ma mieć ospałego, mało aktywnego senatora, to rzeczywiście pan Bogdan Klich jest dobry wyborem. Jeśli jednak chcemy senatora na wzór amerykański, który pracuje dla okręgu wyborczego, jest dynamiczny i niezależny od partii politycznej – to krakowianie powinni mi zaufać.

Mówi pan podobnie, jak Krzysztof Mazur z PiS. On też twierdzi, że obecny senator jest mało aktywny.

Takie są fakty, więc nie ma, co się dziwić, że zdroworozsądkowo myślące i ambitne osoby to widzą. Zauważają to nawet osoby w Platformie Obywatelskiej. Mało kto wie, jak nazywa się senator z ich okręgu wyborczego. Model sprawowania mandatu przez Bogdana Klicha kojarzy mi się z letargiem. Przez cztery lata praktycznie nie istnieje, a później budzi się na kampanię wyborczą.

Czyli macie zbieżne poglądy z Krzysztofem Mazurem?

Pewnie w niektórych sprawach tak, podobnie jak z Bogdanem Klichem. Z tym że obaj panowie w parlamencie wpadną w partyjne tryby i będą działać i głosować tak, jak ich partie tego chcą. Czyli będzie ciąg dalszy wojny polsko-polskiej i pustego politycznego konfliktu. Mazur będzie głosował po linii partyjnej PiS-u, Klich tak jak PO będzie chciała. Polska, a już na pewno Kraków, nic na tym nie zyska.

Obiecuje pan w kampanii wyborczej metro dla Krakowa. Senator chyba nie ma możliwości, aby móc wybudować kolejkę?

Nie obiecuję metra, ale obiecuję, że zrobię wszystko, by Kraków otrzymał wsparcie finansowe do jego budowy – takie jak Warszawa. Tu potrzeba aktywnego parlamentarzysty, który rozumie problemy naszego miasta. Kraków zasługuje na nowoczesny, bezkolizyjny transport.

Mamy system tramwajowy. To nie wystarczy?

Obecnie komunikacja miejska już jest niewydolna. Nie da się zbudować więcej linii tramwajowych w centrum miasta. Jaki jest komfort podróżowania w zatłoczonym tramwaju czy autobusie? Żaden. Podam przykład z ostatnich tygodni. Jechałem autobusem z Ruczaju, który był przepełniony. Podróżowało nim bardzo dużo młodzieży. I tak sobie myślałem, że przecież te osoby, jak tylko będą miały 18 lat, to zaczną robić kurs prawa jazdy, aby móc wsiąść w samochód. Mieszkańcy nie mają alternatywy, albo wybiorą zatłoczony tramwaj lub autobus, albo wsiądą w samochód i będą stać w korkach. Dlatego popieram działania miasta, aby zaprojektować nowy system komunikacyjny.

Metro ma być lekarstwem na to?

Studium wykonalności, które jest w trakcie opracowywania, pokazuje, że pierwsza linia metra powinna mieć ok. 19 kilometrów i przebiegać z Bronowic, przez centrum miasta, do Nowej Huty. Każdy chciałby taki odcinek pokonać np. w 25 minut, bo obecnie komunikacją miejską musi jechać średnio 1,5 godziny.

Skąd pieniądze na metro?

Między innymi z Warszawy. Rząd pomagał i pomaga Warszawie budować linie metra. Dzięki pieniądzom z budżetu centralnego warszawiacy mają metro. Bez dotacji z rządu Kraków finansowo nie poradzi sobie z tym zadaniem.

Będzie pan w stanie zdobyć pieniądze dla Krakowa?

Mamy w senacie do czynienia z bardzo skutecznymi politykami, jak np. senator Lidia Staroń czy były szef SLD Grzegorz Napieralski. Pokazują, że dzięki pracy, współpracy z lokalnymi samorządami, dużej aktywności w parlamencie można osiągnąć wiele. Ja chcę być aktywnym łącznikiem między Urzędem Miasta Krakowa a centralnymi urzędami i organami, inicjatorem rozmów i nowych projektów dla Krakowa. Swobodę działania i myślenie o moim mieście zapewnia mi bezpartyjność. I wsparcie mieszkańców Krakowa.

Metro jest tematem głośnym, ale i kontrowersyjnym, mocno oddalonym w czasie. Co innego chce pan robić w Senacie?

Dobrze wiemy, że jest mnóstwo spraw i projektów, które wymagają centralnego wsparcia dla naszego miasta. Choćby walka ze smogiem. Widzimy, co się dzieje w gminach naokoło Krakowa. Jako miasto jesteśmy liderem walki ze smogiem, ale problem jest w „obwarzanku krakowskim”. Zainicjowałem kilka miesięcy temu akcję w tej sprawie, apelowałem do urzędu marszałkowskiego, rządzonego przez PiS. Niestety nie dostałem żadnej odpowiedzi. Musimy zaktywizować rząd, musimy stworzyć wreszcie skuteczne ogólnokrajowe programy antysmogowe i przyspieszyć wymianę pieców i wprowadzania zakazów palenia węglem w gminach, które zatruwają siebie i nasze miasto.

Podczas kampanii wyborczej przedstawiłem kilka założeń programowych. Walka ze smogiem właśnie, finansowanie dla metra, zmiana ustawy o ZRID, tak by przyspieszyć budowę chodników czy ścieżek rowerowych, program finansowania remontów dróg lokalnych w dużych miastach. I to kolejna różnica pomiędzy mną a ospałymi senatorami. Ja mam pomysły, program, chęci, dużo energii i nowoczesny pomysł na sprawowanie mandatu senatora. I równie ważna, jak dla moich kolegów z PO, jest dla mnie praworządność, wolności i prawa obywatelskie oraz silna rola samorządów w Polsce. Kraków potrzebuje aktywnego i nowoczesnego senatora.