Recycling Band, czyli coś z niczego

Plastikowa butelka, kilka zakrętek, kawałek drewna, lejek kuchenny i gotowe! Choć materiały do wykonania sprzętu nie są skomplikowane, stworzenie idealnego instrumentu bywa bardzo czasochłonne i wymaga dużej precyzji. Kamil, Piotr, Marcin i Dominik pochodzą z różnych stron Polski, ale to w Krakowie narodził się ich nietypowy zespół. Rozgłos przyniósł im występ w programie „Mam Talent”, w którym nie zamierzali wystąpić. Propozycja przyszła do nich sama.

 


Magda Falińska: Wiele osób myśli, że wszyscy jesteście z Krakowa. Tak nie jest, prawda?

Piotr Bolanowski: Tak. Ja z Kamilem założyliśmy ten zespół i jesteśmy z Nowego Sącza. Marcin jest z Krakowa, a Dominik z Jeleniej Góry.

Często jednak skład waszego zespołu się zmienia. W „Mam Talent” nie widziałam Marcina…

Współpracujemy też z innymi osobami, między innymi z Szymonem Frankowskim, który grał z nami w „Mam Talent” na butlobasie. Marcin nie mógł brać udziału w programie, bo jest finalistą „Must Be The Music” z zespołem Chłopcy Kontra Basia. Gra też z nami okazjonalnie Bartek Prucnal, Piotr Żaczek i wielu innych gości. Poza Recycling Band każdy z nas gra w różnych zespołach, uczestniczymy w różnych projektach.

Skąd ten niebanalny pomysł, żeby grać na instrumentach zrobionych z odpadów?

Potrzeba… A na poważnie pomysłem było to, że nie wszyscy mieliśmy takie instrumenty, jakie chcieliśmy mieć.

Spotkaliśmy się w sali, gdzie ćwiczycie. Długo już razem gracie?

Piotr Bolanowski: Rocznicę założenia zespołu obchodziliśmy w momencie półfinałowego odcinka programu „Mam Talent”, dlatego sami zrobiliśmy sobie prezent, przechodząc do kolejnego etapu. W październiku 2011 roku wystąpiliśmy razem po raz pierwszy. Razem z Kamilem graliśmy na różnych festiwalach już w liceum, później Kamil poszedł w swoim kierunku, ja poszedłem na Akademię Muzyczną, gdzie poznałem Dominika i Marcina.


Recycling Band
Recycling Band

No właśnie, tylko trzech z was jest typowo związanych z muzyką. Ty, Kamilu zajmujesz się zupełnie czym innym.

Kamil Kędzierski: Tak. Studiuję metalurgię i z muzyką rzeczywiście nie mam zbyt wiele wspólnego oprócz tego, że robię narzędzia do tej muzyki.

Ale też grasz. Nie przeszkadza wam to we współpracy?

Wiesz… chłopakom przeszkadza! (śmiech). Nie no, tak na poważnie, staram się dotrzymywać im kroku, co bywa nieraz bardzo trudne. Staram się, bo naprawdę to lubię.

Marcin Nenko: Dobrze ci idzie.

Ile zajmuje wykonanie tych nietypowych instrumentów?

Kamil Kędzierski: Strasznie duża rozbieżność czasowa, bo pierwsza gitara zajęła nam 3-4 miesiące. Na dzień dzisiejszy zajęłoby mi to ok. 3-4 dni. Praca przy klawiszonie, dla porównania, zajęła mi około 1200 godzin roboczych przez 9 miesięcy, ale myślę, że teraz zrobiłbym to trochę szybciej.

Skąd bierzecie materiały na instrumenty?

Sami zbieramy. Zdarza się, że ktoś wystawi przed dom niepotrzebną boazerię lub jakieś zużyte sprzęty. Jeśli ktoś chce się czegoś pozbyć, chętnie przyjmiemy! Często też materiały do budowy dostajemy od naszych znajomych.

Dlaczego wystąpiliście w „Mam Talent”?

Piotr Bolanowski: Wystąpiliśmy w tym programie nie dlatego, że chcieliśmy, ale dlatego że wcześniej wzięliśmy udział w programie „Uwaga” i w pewnym momencie zadzwonili do nas producenci TVN i zaproponowali udział w „Mam Talent”. Stwierdziliśmy: czemu nie? Jeśli oni w jakiś sposób chcą nam zapewnić promocję, to się zgodzimy.


Poza tym, że po występię z pewnością przybyło wam fanów, co jeszcze się zmieniło? Koncertujecie więcej?

Dominik Stankiewicz: Nie, jest tak samo jak wcześniej. Nie ma wielu zleceń, ponieważ jest „martwy sezon” i trwa on od listopada do marca. Dla muzyków to jest okres, kiedy grają naprawdę mało. Ale Marcin może powiedzieć, jak było po finale „Must Be The Music” – też nie mieli koncertów, a nagle trafiła im się super wakacyjna trasa koncertowa.

Marcin Nenko: Tak, tutaj rzeczywiście jest tak, że czas sylwestrów, bankietów, świąt, kolęd…

Kamil Kędzierski: A my na kolędy trochę nie pasujemy (śmiech).

Dominik Stankiewicz: Chociaż propozycja była!

Piotr Bolanowski: Dużo propozycji koncertów mamy po 31 stycznia aż do sierpnia. Mamy zaklepane sporo terminów, ale wiadomo, że „zaklepanie” jest wtedy, kiedy mamy umowę, natomiast jak będzie to wyglądało? Nie mamy pojęcia.

Kamil Kędzierski: W każdym razie jesteśmy chętni na każdy rodzaj współpracy, a więc nic, tylko dzwonić!

Czytałam wiele komentarzy, że to wy powinniście wygrać „Mam Talent”. A wy mieliście swoje typy?

Piotr Bolanowski: Tak, na przykład trio ETC.

Co wam dał ten występ?

Marcin Nenko: Największym, wydaje mi się, dla nas bonusem było to – zresztą to widać na przestrzeni trzech występów, które mieliśmy – że pojawił się Recycling Band, jako zespół studentów w kraciastych koszulach, fajnych chłopaków z Akademii, a skończyli jako zawodowy zespół grający bardzo dobrą i mocną muzykę. Byliśmy w pełni skończeni artystycznie, czyli mieliśmy własne pomysły i wizualnie to dobrze wyglądało. Fajnie się rozwinęło.

Piotr Bolanowski: Nikt nam nie pomagał. Dajmy na to kwartet smyczkowy, który ma osobę układającą im numery itd. My sami siedzieliśmy, układaliśmy muzykę, budowaliśmy instrumenty, sami pracowaliśmy na to wszystko.

To na pewno bardzo motywujące. Czujecie się dojrzalsi muzycznie?

Marcin Nenko: Tak. Zespół musiał się bardzo rozwinąć, żeby pokazać coś dobrego z odcinka na odcinek i myślę, że to było dla nas bardzo dobrą motywacją. Dzięki temu, teraz mamy dużo poważniejsze podejście do tego.

Piotr Bolanowski: Każdy z nas zaczął muzycznie pracować, bo wcześniej graliśmy sobie jakieś tam jamy, mieliśmy jakieś zlecenia, ale nie było to najlepsze muzycznie.

Marcin Nenko: To było dobre, tylko w zupełnie innym kierunku niż chcieliśmy iść. Dzięki temu programowi wyklarowała się nasza stylistyka muzyczna.

Dominik Stankiewicz: Tak, wyklarowała i zobaczyliśmy też, że można taką muzykę grać. W TVN-ie był dobry sprzęt, zobaczyliśmy, że to może zabrzmieć, że wizualnie też fajnie wygląda. Zobaczyliśmy, że to wszystko się klei. Bo wiadomo - inaczej w sali prób, no i to są przecież śmieci, więc czasami nie do końca to brzmi bez nagłośnienia. A tam rzeczywiście zdaliśmy sobie sprawę, że można z tego zrobić kawał dobrej roboty.

W takim razie czekamy na płytę

Kamil Kędzierski: Za miesiąc powinna być. Szukajcie! (śmiech)

Piotr Bolanowski: Na poważnie, nie mamy jakichś wielkich zamierzeń co do płyty. Bardziej nam zależy na tym, żeby jeszcze robić instrumenty, żeby zrobić jakiś fajny materiał koncertowy. Jeżeli już będzie gotowych kilka numerów, które będzie można wykorzystać na płycie, to na pewno o tym pomyślimy. Ale to nie jest priorytet.

Kamil Kędzierski: Mamy singla, którego można posłuchać na naszej stronie internetowej. Natomiast już niedługo do kupienia będzie płyta DVD zespołu Poluzjanci „Akustycznie live”, na której podczas jednego numery użyty został nasz ButloBas oraz ButloGitara.

Macie jakieś propozycje od wytwórni muzycznych?

Marcin Nenko: Na razie nie mamy materiału, więc ciężko o wydawcę, natomiast pytanie która polska wytwórnia byłaby zainteresowana tego typu zespołem?

Piotr Bolanowski: To jest bardziej show wizualno-muzyczne aniżeli rzecz stricte do słuchania.

Dominik Stankiewicz: Dlaczego nie? Uważam, że zdecydowanie jest. Naszym założeniem jest granie w klubach dla młodych ludzi muzykę klubową i chcemy w tę stronę iść, bo to jest fajna zabawa. I jeżeli utwory byłyby dobre, to nie widzę powodu, dla którego nie można by ich było wydać na płycie.

Prywatnie gracie jazz, a na scenie zupełnie co innego. Skąd wzięła się ta rozbieżność?

Piotr Bolanowski: Studiujemy jazz, bo to jest podwalina do jakiejś wiedzy, ale racja, jest to muzyka, którą w praktyce wykonujemy najmniej, bo chcemy grać muzykę klubową. Jazzem trudno porwać ludzi do zabawy.

Spotykacie się z negatywnymi komentarzami na temat zespołu?

Kamil Kędzierski: Pewnie, że się spotykamy. Ale to chyba jak każdy, kto się wybije z szarego tłumu i wyjdzie przed szereg.

Piotr Bolanowski: Najbardziej w sumie oberwało się mnie i Kamilowi. Będąc na castingu do „Mam Talent” powiedziałem, że zespół jest z Krakowa, że „przyjechaliśmy do Państwa z Krakowa”. A ludzie nie zrozumieli tego, że zespół został założony w Krakowie. Ja też nie miałem czasu, żeby to wytłumaczyć i żeby mówić, że Dominik jest z Jeleniej Góry, my jesteśmy z Nowego Sącza, a Marcin z Krakowa. A ludzie z Nowego Sącza od razu podłapali: „O, to już krakusy, już się odłączają, nie przyznają, więc trzeba im już kosę w plecy wbić”. Było naprawdę dużo niemiłych komentarzy i dużo komentarzy w ogóle nie zostało wrzuconych na stronę ze względu na ich wulgarność. Byliśmy zawiedzeni.

 

Traktujecie takie komentarze poważnie czy raczej z przymrużeniem oka?

Marcin Nenko: Negatywne komentarze bardziej zapadają w pamięć. Wystarczy, że pojawi się jeden negatywny komentarz na 20-30 pozytywnych, a i tak tylko ten jeden będziemy pamiętać najdłużej.

Piotr Bolanowski: Bardzo często jest również tak, że ludzie nie myślą negatywnie, a chcą po prostu sprowokować do dyskusji.

Marcin Nenko: Ale to się na pewno zmieni, kiedy pojedziemy do Sącza, powiemy, że jest super, zagramy dobry koncert, rozdamy darmowe koszulki i kiełbasę z grilla. Wtedy ludzie będą zadowoleni.

Recycling Band za 5 lat to…?

Marcin Nenko: Mamy mnóstwo planów. Ostatnio Dominik znalazł w Paragwaju całą orkiestrę klasyczną, grającą na instrumentach z puszek i ze śmieci. Byłoby super, gdybyśmy mogli połączyć występ orkiestry klasycznej z zespołem klubowym i zrobić wspólną trasę.

Piotr Bolanowski: Dzisiaj dostałem propozycję, chłopaki jeszcze nie wiedzą, gry z zespołem hip-hopowym z Polakiem, który został uznany najszybszym raperem na świecie – MC Silk. Na wiosnę będzie wydawał płytę i dzisiaj mi zaproponował, czy nie chcielibyśmy zrobić z nim paru numerów, tak, żeby to było totalnie freakowe. Jeśli ktoś nam proponuje współpracę, to jesteśmy na wszystko otwarci. Oczywiście, jeżeli to jest fajne i na pewnym poziomie. Bo jeśli kiczowate, to raczej się w to nie pchamy.

Marcin Nenko: Każdy z nas na pewno ma jakąś wizję tego zespołu w przyszłości. Ja bym chciał, żeby było 500 tys. ludzi na stadionie i nikt by nie siedział, wszyscy by się bawili przy dobrej muzie. Wielkie koncerty…

Dominik Stankiewicz: W takim razie mamy wspólną wizję. Wielkie koncerty ok, ale małe, w klubach, też.

Kamil Kędzierski: No i bankieciki… (śmiech)

Dominik Stankiewicz: Nie no, daj spokój z bankiecikami! (śmiech)

Marcin Nenko: Ewentualnie ekośluby…

Co poradzilibyście młodym ludziom, którzy często są utalentowani, ale boją się wyjść z cienia?

Marcin Nenko: Niech robią to, co kochają.

Kamil Kędzierski: My właśnie tak zaczęliśmy, że nie było nas stać na instrument, którego potrzebowaliśmy, dlatego go zrobiliśmy. Potem było: zróbmy jeszcze to i tamto… no i widać – asortyment jest, jaki jest. Tak że, jeśli kogoś nie do końca na coś stać, a sobie to wymarzy, to nic tylko brać narzędzia i działać!

Rozmawiała Magda Falińska

fot. SikoraKoźmińskiPhototeam