Zarząd województwa małopolskiego zapowiedział, że na najbliższej sesji sejmiku zostanie wprowadzona do porządku obrad nowelizacja tzw. deklaracji anty-LGBT. Wszelkie sprzeciwiające się LGBT stwierdzenia w tej uchwale mają zostać zniesione. Czy politycy faktycznie zmienili zdanie?
Zarząd województwa i klub PiS-u faktycznie zreflektowali się i zmienili swoje poglądy w sprawie LGBT, czy jednak chodzi tylko o pieniądze unijne?
Łukasz Sęk, radny Koalicji Obywatelskiej: Oni ulegli jedynie tej presji polityczno-społecznej zarówno ze strony polityków lokalnych, centralnych, jak i unijnych. Obserwując działania i wypowiedzi członków PiS-u, np. prof. Dudy o tym, że LGBT jest zaraźliwe, ich przekonania wcale nie uległy zmianie.
W związku z tak dużą presją, a przede wszystkim z ryzykiem utraty środków europejskich, zapowiedzieli, że wycofają się z tej deklaracji. Wydaje się jednak, że ta kwestia będzie tylko widnieć na papierze, natomiast realnie dalej będziemy słyszeć tego rodzaju wypowiedzi, jak prof. Dudy, w mediach.
Czy to znaczy, że możemy czuć się już bezpieczni, jeśli chodzi o te środki unijne dla Małopolski?
Myślę, że anulowanie tej deklaracji jest ważnym krokiem ku temu, aby nie zaprzepaścić tych środków. Unia Europejska też widzi, co się dzieje i nie będzie na to patrzeć bezkrytycznie. Jeżeli deklaracja zostanie unieważniona, a mimo to będą pojawiały się oznaki dyskryminacji, czy podsycania nienawiści do osób nieheteroseksualnych, to UE dalej będzie ten temat kontrolować i sprawdzać, jak to wygląda w rzeczywistości.
Pytanie, czy Komisja Europejska w ogóle jeszcze przystanie na tę nagłą spolegliwość zarządu województwa. Termin wycofania się z podjętej deklaracji KE wyznaczyła do 14 września.
Sądzę, że finalnie dojdzie do porozumienia. Nikomu, nawet osobom, które protestowały przeciwko tej deklaracji, nie zależy na tym, żeby pozbawić Małopolan pieniędzy unijnych. Nie wiem, czy cały plan zostanie zaakceptowany na poziomie centralnym, natomiast sądzę, że w ujęciu lokalnym dla Komisji Europejskiej odejście od tej deklaracji na ten moment wystarczy. Co nie oznacza, jeszcze raz powtórzę, że Unia nie będzie nam się dalej przyglądać.
Zarząd poszedł o krok dalej i powołał pełnomocnika ds. równego traktowania, a wkrótce także wieloosobową radę w tej sprawie.
Bardzo dobrze, że to robią, tylko pytanie, czy te funkcje będą sprawowane należycie. Powołać można każde ciało, ale samo utworzenie takiej grupy czy stanowiska to jest dopiero pierwszy krok. Czy taki pełnomocnik będzie reagował i podejmował interwencje? Czy ma odpowiednie kompetencje? Mam obawy, że to może być tylko wizerunkowe zagranie bez żadnych realnych później następstw.