Śledztwo dotyczące wyprowadzania pieniędzy z Wisły Kraków. Akt oskarżenia pod choinkę?

Podejrzani fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Poznańska prokuratura regionalna zmierza do zakończenia śledztwa w sprawie wyprowadzania pieniędzy z Wisły Kraków. Termin został określony na koniec grudnia.

26 sierpnia 2016 roku stery w Wiśle Kraków przejęła Marzena S., wiceprezesem został Damian D., a w radzie nadzorczej zasiedli Tadeusz Cz. i Robert Sz. Wszyscy okazali się marionetkami w rękach Sharksów i doprowadzili do upadku krakowskiego klubu, z którego nie podniósł się do dziś.

Od dziecka jestem kibicem Wisły. W moim domu nie było wyboru – powiedziała po wyborze na stanowisko prezesa Marzena S.

Jak w ogóle doszło, że S. i inni zostali właścicielami takiego klubu, jak Wisła? Z wyjaśnień Pawła M. „Miska” wynika, że TSW było zainteresowane kupnem spółki, ale biznesman twierdził, że w grze są poważniejsi kontrahenci. I tak klub trafił w ręce Jakuba M. I to za śmieszne pieniądze. M. zapłacił 300 tys. zł i przedstawił fałszywe gwarancje bankowe na 4,7 mln złotych.

W jednym z postępowań tłumaczył, jaki miał biznesplan. Nie należy jednak brać to za pewnik. Oskarżony może mówić co chce podczas składania wyjaśnień.

– Chciałem skupować długi Wisły z dyskontem, a później je umarzać – wyznał śledczym. Według niego wierzyciele często nie chcą rozmawiać z dłużnikiem, dlatego on jako firma projekt-gmina.pl miałby skupować wierzytelności, a następnie jako właściciel Wisły – kasować.

To nie wypaliło, pojawili się więc ratownicy, sprytnie ukrywając charakterystyczne płetwy grzbietowe. Podpisane zostało trójstronne porozumienie: M. – Tele-Fonika – TSW, na mocy którego „kibice” kupili akcje spółki za 200 tys. zł. Reszta kwoty została rozłożona na raty.

10 mln złotych

Sportowo nie było tragicznie, ale pieniądze wylewały się ciurkiem z klubowej kasy. Prokuratura Okręgowa w Krakowie, która wszczęła śledztwo w grudniu 2018 roku, w zarzutach wyliczyła 10 mln złotych wyprowadzonych ze spółki. Zarzuty usłyszeli, obok Marzeny S., Damian D. (który zresztą przyznał się do części z nich), Robert Sz. i Tadeusza Cz. (dziś 83-latek), Anna M.Z, Jose B. oraz Daniel G.

To, jaki był mechanizm wyciągania pieniędzy z klubowej kasy, szczegółowo opisał Paweł M. w swoich wyjaśnieniach (tu znów trzeba wziąć poprawkę na to, że nie musiał opisać wszystkiego zgodnie z prawdą), które wyciekły do sieci. To do niego i do „Zielaka” trafiała duża część z wypłat członków zarządu. Oprócz tego ówczesny wiceprezes Białej Gwiazdy przeforsował zapis o prowizji od sprzedaży zawodnika. Tak się złożyło, że jeden z nich za 2 mln euro trafił do Serie A. Natomiast 200 tys. zł z tej transakcji powędrowało do kieszeni „Miśka”.

Z informacji poznańskich śledczych wynika, że zgromadzono obszerny materiał dowodowy – przesłuchanych zostało ponad 140 świadków, zamówiono opinie biegłych z zakresu finansów i rachunkowości. Czas na sformowanie aktu oskarżenia. Śledztwo ma zakończyć się z końcem grudnia, ale jeszcze nie zostało zamknięte. Być może śledczy sprawią prezent pod choinkę (nie wiadomo tylko, w którym obrządku).

Proces będzie się toczył przed Sądem Okręgowym w Krakowie.