Śmieć na wagę złota [ZDJĘCIA]

Stary telewizor

To właśnie tutaj oddaje się wszelkiego rodzaju odpady, nie płacąc za to ani grosza. Gruz, AGD, szkło, papier, stare telewizory i komputery – wszystko to trafia do kontenerów przy ul. Nowohuckiej 1D. Wiele rzeczy przyjeżdża ze statusem śmieci, a odjeżdża jako… część skarbu.

Droga śmiecia

Do Lamusowni trafiają tzw. odpady problemowe, czyli takie, które nie mieszczą się w naszych koszach albo są niebezpieczne – akumulatory, kwasy, rozpuszczalniki, przeterminowane leki czy nawet płyty CD i kasty VHS. – Klient swoim samochodem staje na wadze, następnie przeprowadzana jest weryfikacja „towaru”. Istnieją miesięczne limity. Zwykli mieszkańcy Krakowa mogą bezpłatnie oddać maksymalnie 100 kilogramów odpadów komunalnych, 20 niebezpiecznych oraz 15 ciekłych – opowiada Tomasz Chrustek, kierownik Zakładu Odpadów Wielkogabarytowych oraz nadzorca Lamusowni.

Śmieci później trafiają na rampę, skąd zrzuca się je do odpowiednich kontenerów. Obowiązuje tu zasada samoobsługi. Zatrudnionych jest w sumie trzech pracowników, którzy jednak zawsze służą pomocą.

Co najczęściej trafia do Lamusowni? – Gruz – mówi Chrustek. Inne odpady są przewożone do zakładu, gdzie będą przerabiane na paliwo alternatywne. Szkło i tektura trafiają na sortownię. Sporo jest też materiałów niebezpiecznych. Dla nich zarezerwowane jest specjalne pomieszczenie, gdzie oczekują na firmy, które mają pozwolenie na ich utylizację. Ile ton poszczególnych śmieci miesięcznie trafia na Nowohucką? Pracownik MPO nie chce zdradzać – twierdzi, że to tajemnica firmy. Jednak waga jest liczona w setkach ton.

Paliwo alternatywne i skarby PRL-u

Sprzęt elektroniczny – w nim kryje się prawdziwe bogactwo. Oprócz miedzi i aluminium trafia się na złoto, platynę i srebro – metale te znajdują się w częściach komputerowych, oczywiście w znikomych ilościach, ale w Polsce są podmioty, które zarabiają na odzyskiwaniu ich i później sprzedaży.

Jednak zanim zgłosi się taka firma, komputer, telewizor czy pralka trafiają do zakładu demontażu. Przekazywane są tam również śmieci wielkogabarytowe (np. meble, choinki, kanapy). Pracuje tam 22 ludzi. W czasie, gdy tam byliśmy, trwała przerwa na konserwację sprzętu. Góra śmieci czekała, by trafić na przemiał i zamienić się w paliwo alternatywne (zamiennik węgla kamiennego) używane m.in. w cementowniach. – Po usunięciu elementów, które mogłyby uszkodzić noże maszyny, odpady są rozdrabniane do wielkości 20 cm. Później inna maszyna zamienia te kawałki w 2 cm i powstaje finalny produkt – tłumaczy Chrustek. Dziennie, od godz. 6.00 do 22.00, przerabia się tutaj od 80 do 100 ton.

W innym pomieszczeniu trzech mężczyzn rozkręcało różne sprzęty. Ale to wyjątek – zazwyczaj jest tu więcej osób. Zajmują się pralkami oraz mniejszym sprzętem. Widzieliśmy dziesiątki telewizorów, które po rewolucji cyfrowej przestały się do czegokolwiek nadawać. Za nimi składowisko jeszcze starszych rzeczy, które zakończyły swój żywot, ale żal je wyrzucać.

– To taka mała wystawa. Pokazujemy ją, kiedy przychodzą wycieczki ze szkół – przyznaje Tomasz Chrustek. A co możemy tam znaleźć? Są telewizory z lat 50. i 60. XX wieku, piękne radia lampowe, magnetofony szpulowe oraz peerelowskie i ZSRR-owskie cuda techniki: odkurzacze, suszarki i wiatraki.