W internecie trwa burza po opublikowaniu zdjęć szczątków jeża na placu budowy linii tramwajowej do Mistrzejowic. Zdaniem urzędników, nie pochodzą one z miejsca wycinki, tylko zostały podrzucone.
Jak informowaliśmy przed południem, szczątki jeża zostały znalezione na pryzmie zmielonego drewna w rejonie ul. Młyńskiej. Po zgłoszeniach od mieszkańców na miejscu pojawiła się policja.
– Na miejscu zostały przeprowadzone oględziny. Ale z tych oględzin wynika, że te truchła zwierząt nie były świeże. Były już przysuszone, więc prawdopodobnie starsze. Na razie trwają jeszcze czynności, będzie podjęta decyzja co do dalszych kroków – mówiła nam Anna Wolak-Gromala z komendy miejskiej policji.
Jak się tam znalazły?
– Moim zdaniem szczątki zostały ewidentnie podrzucone na pryzmę zrębek. Dostanie się jeża do rębaka byłoby bardzo mało prawdopodobne. Trzeba byłoby go złapać i wrzucić, czego nikt by nie zrobił, zwłaszcza pod nadzorem przyrodniczym – komentuje dr Przemysław Szwałko, przyrodnik z Zarządu Zieleni Miejskiej. – Byłem na miejscu, widziałem te szczątki. Po przejściu przez rębak tak by nie wyglądały.
Przedstawicielka wykonawcy nie wypowiada się tak jednoznacznie. W rozmowie z nami podkreśla, że pracownicy sprawdzają każde miejsce przed przeprowadzeniem wycinki. – Nie wiemy, skąd te szczątki się wzięły. Nie wyglądają one, by zostały przemielone przez jakąkolwiek z maszyn, które posiadamy. Zareagowaliśmy od razu, wzywając wszystkie służby – mówi nam Monika Fijołek, przedstawicielka Gulermak. – Przed rozpoczęciem wycinki sprawdzamy, czy dany teren ma jakieś siedliska. Kiedy były tam prowadzone prace, niczego takiego pracownicy nie zauważyli, nie stwierdził tego też nasz nadzór środowiskowy. Kiedy nasi pracownicy opuszczali to miejsce, nie było tam żadnych szczątków zwierząt – deklaruje.
Wiceprezydent: coś obrzydliwego
Głos w sprawie zabrał również wiceprezydent Andrzej Kulig. – Rozumiem pewne niezadowolenie mieszkańców związanych z realizacją tej inwestycji, ale nie akceptuję robienia na tym obrzydliwej kampanii wyborczej, wzbudzaniu lęków oraz obaw. Dziś ludzie mają już wiele powodów do strachu i nie trzeba im dokładać kolejnych bodźców. Podrzucenie tego jeża uważam za coś obrzydliwego, za przekroczenie pewnych granic – mówi zastępca prezydenta Krakowa Andrzej Kulig.