Artur Szpilka wciąż niepokonany! Pięściarz z Wieliczki pokonał w Chicago Amerykanina Mike'a Mollo przez nokaut w szóstej rundzie, choć wcześniej sam dwukrotnie był liczony.
Walka, która przez wielu ekspertów określana była jako jedynie rozgrzewka przed starciem z Mateuszem Zimnochem, okazała się dla Szpilki ciężką przeprawą. Mollo wysoko zawiesił mu poprzeczkę i zdołał obnażyć luki w jego defesywie. Przy odrobinie szczęścia mógł nawet rozstrzygnąć pojedynek na swoją korzyść.
Amerykanin od początku starał się narzucić w ringu własne warunki. Parł do przodu i zdawał się szukać odpowiedniego momentu do zaatakowania lewym sierpowym. W efekcie pod Szpilką już w pierwszej rundzie ugięły się kolana, choć w dużej mierze było to efektem nieczystego ściągania go przez rywala, niż mocnego ciosu.
Polak szybko znalazł jednak sposób na agresywny styl Mollo. W kolejnych starciach utrzymywał go na dystans i bezlitośnie kontrował. W trzeciej rundzie twarz Amerykanina całkowicie zalana była krwią płynącą z obu łuków brwiowych. Przewaga Artura rosła z każdą sekundą, a nokaut wisiał w powietrzu. Moment nieuwagi mógł go jednak wiele kosztować.
Pod koniec czwartej rundy na szczęce Szpilki wylądował potężny lewy sierpowy, rzucając go na deski. Wielu pięściarzy po takim ciosie już by się nie podniosło. Polak wyliczony do ośmiu kontynuował walkę, ale o kontroli wydarzeń w ringu nie było już mowy. Pojedynek przerodził się w prawdziwą krwawą bitwę, której wynik trudny był do przewidzenia.
Wygrał reprezentant Polski, bo zachował odrobinę więcej zimnej krwi. Pomiędzy chaotycznymi petardami rywala wyprowadził ładną kombinację lewy-prawy-lewy na głowę, po której Mollo padł jak rażony piorunem. Sędzia ringowy odliczył do trzech i przerwał walkę.
Walka, która przez wielu ekspertów określana była jako jedynie rozgrzewka przed starciem z Mateuszem Zimnochem, okazała się dla Szpilki ciężką przeprawą. Mollo wysoko zawiesił mu poprzeczkę i zdołał obnażyć luki w jego defesywie. Przy odrobinie szczęścia mógł nawet rozstrzygnąć pojedynek na swoją korzyść.
Amerykanin od początku starał się narzucić w ringu własne warunki. Parł do przodu i zdawał się szukać odpowiedniego momentu do zaatakowania lewym sierpowym. W efekcie pod Szpilką już w pierwszej rundzie ugięły się kolana, choć w dużej mierze było to efektem nieczystego ściągania go przez rywala, niż mocnego ciosu.
Polak szybko znalazł jednak sposób na agresywny styl Mollo. W kolejnych starciach utrzymywał go na dystans i bezlitośnie kontrował. W trzeciej rundzie twarz Amerykanina całkowicie zalana była krwią płynącą z obu łuków brwiowych. Przewaga Artura rosła z każdą sekundą, a nokaut wisiał w powietrzu. Moment nieuwagi mógł go jednak wiele kosztować.
Pod koniec czwartej rundy na szczęce Szpilki wylądował potężny lewy sierpowy, rzucając go na deski. Wielu pięściarzy po takim ciosie już by się nie podniosło. Polak wyliczony do ośmiu kontynuował walkę, ale o kontroli wydarzeń w ringu nie było już mowy. Pojedynek przerodził się w prawdziwą krwawą bitwę, której wynik trudny był do przewidzenia.
Wygrał reprezentant Polski, bo zachował odrobinę więcej zimnej krwi. Pomiędzy chaotycznymi petardami rywala wyprowadził ładną kombinację lewy-prawy-lewy na głowę, po której Mollo padł jak rażony piorunem. Sędzia ringowy odliczył do trzech i przerwał walkę.
fot. facebook.com