Hipsterskie trójkąciki, husaria, znaki kanji, papież, smok wawelski i neopogańskie symbole, czyli co sobie tatuują krakowianie i turyści – opowiada Oktan ze studia tatuażu Oktan Project.
Oktan: Oczywiście osoby młode. Jeśli patrzeć tylko na statystykę, to zwłaszcza dziewczyny, ale to są często bardzo małe tatuaże.
Dlaczego wybierają małe wzory?
Chyba mają mniejszą odwagę pokazać tatuaż, więc chcą coś ukrytego i osobistego.
Co preferują panowie?
Mężczyźni bardziej chcą się pokazać i zwykle są bardziej świadomi tego, co chcą mieć wytatuowane. Są to zwykle większe, kilkusesyjne tatuaże.
Dominują projekty kolorowe czy czarne?
I takie i takie. Kiedyś było więcej czarnych, powoli się to zmienia.
Jest taka tendencja w kwestii koloru, że kobiety częściej wybierają kolorowe tatuaże lub odwrotnie?
Nie ma. W tej kwestii jest bardzo różnie.
Kolorowe tusze są w niektórych krajach zakazane. Z czego to wynika?
Wynika to chyba z tego, że ktoś, kto te przepisy wprowadził, nie za bardzo wie, na czym polega tatuowanie. Zamiast uściślić przepisy, zakazano wszystkiego. Wzięło się to stąd, że rynek barwników jest niekontrolowany i obfituje w podróbki z Chin czy Ukrainy, w składzie których mogą być substancje szkodliwe i rakotwórcze. Zamiast wprowadzić atesty i ściślejsze normy dla kolorowych barwników, po prostu ich zakazano.
Czyli jeśli ktoś chce kolorowy tatuaż, to nie musi się obawiać?
Jak dotąd nauka nie potwierdziła, jakoby istniał ścisły związek pomiędzy zachorowaniem na nowotwór a zrobieniem sobie tatuażu. Moje barwniki są wszystkie sprowadzane przez duży renomowany sklep, więc nie ma się czego obawiać.
Jakie partie ciała tatuują sobie zwykle krakowianie?
Są takie standardowe miejsca. Jeśli chodzi o dziewczyny to nadgarstek, przedramię, żebra, czasem kark. Panowie wybierają zwykle łydkę lub ramię. Coraz więcej pojawia się tatuaży w widocznych i odsłoniętych miejscach.
Czyli mamy zmianę podejścia do tatuażu w naszym społeczeństwie?
Jeszcze kilka lat temu niemal wszyscy chcieli tatuaże, które w razie czego można zakryć. Idziemy na rozmowę o pracę, idziemy się spotkać z babcią, idziemy na wesele – tatuaż musi być w pełni zakryty.
W tej chwili robi się to modne, żeby tatuaż pokazać. Coraz częściej tatuuję całe ręce, przedramienia, a nawet dłonie czy tatuaże wychodzące na szyję. I te odważne projekty wykonują całkiem młode osoby, już nawet studenci I roku studiów.
Kiedyś tatuowali się rockmani, metale, punki – tatuaż był ściśle związany z kontrkulturą. W tym momencie to jest mainstream. Tatuaż wyszedł z ukrycia. Teraz ludzie myślą „fajnie mieć tatuaż, on jakoś świadczy o mnie”.
Mamy bardziej odważne społeczeństwo. Tatuaż to już nie jest więzienne oznaczenie czy podejrzana subkultura. Ludzie młodzi czują się bardziej pewnie. Jest taka tendencja, żeby się pokazać i wyróżniać, zwłaszcza w tak dużym i pełnym studentów mieście, jak Kraków.
Czy klienci przychodzą zwykle ze swoimi pomysłami?
Część osób przychodzi z własnym wzorem, ale są takie, które chcą wzory bardzo popularne. Bardzo rzadko zdarzają się klienci, ale jednak są i tacy, którzy zupełnie nie wiedzą, czego chcą. Na zasadzie „chcę tatuaż, ale nie wiem gdzie i co”. Ja osobiście lubię tatuować wzory nieprzeciętne, które nie pojawiają się setki razy.
Każdy projekt da się wykonać?
Ograniczeniami jest właściwie tylko wielkość. Portretów o rozmiarze dziesięciogroszówki nie zrobimy.
Stosuje pan jakieś zasady, że nie wykonuje pewnych wzorów lub w nie tatuuje określonych partii ciała?
Nie tatuuję jedynie wzorów nazistowskich, a co do miejsc nie mam ograniczeń. Nigdy nie miałem pytania o tatuaż twarzy... Gdyby się znalazł chętny na to klient, którego bym nie znał, to raczej bym go odesłał, żeby sobie to jeszcze przemyślał – to jest jedyny wyjątek.
Są również miejsca zagrożone rozejściem się skóry – wtedy sugeruję inne partie ciała. Robienie sobie portretu na bicepsie czy skomplikowanego wzoru na brzuchu w przypadku kobiet, grozi zniekształceniem tatuażu.
I jeszcze jedna zasada – nie zrobię osobie niepełnoletniej tatuażu, chyba że przyjdzie z rodzicem albo ustalę z nim formę pisemnej zgody opatrzonej skanem dowodu osobistego.
A te wzory, które sobie klienci sami wymyślają – co pan o nich powie?
Zwykle wiążą się z zainteresowaniami danej osoby i to są właśnie najciekawsze projekty. Istnieje wówczas więź między tatuażem a klientem, który ten wzór chce mieć na swoim ciele. To taki świadomy, osobisty tatuaż, który się nie znudzi. Nie jak typowy „kwiatuszek”, który ma dziesięć tysięcy innych osób.
Widzi pan jakiś nieznany sobie symbol. Pyta pan wówczas swoich klientów, co to jest?
Chcę wiedzieć, co tatuuję, aczkolwiek staram się nie wyrażać opinii o wzorach. Nie mówię klientom „mi się to nie podoba” albo „świetnie, super, robimy!”. Uważam, że jeśli człowiek chce tatuaż, który jest dla mnie, subiektywnie nieciekawy czy banalny, to moim zadaniem nie jest wcale komentowanie i nakłanianie do zmiany decyzji. Czasem zdarza się, że klient ma konkretny ciekawy pomysł, ale ja uważam, że można go zrobić inaczej – wtedy rozmawiam z taką osobą i proponuję zmianę koncepcji.
Jakie wzory tatuażu dominują w Krakowie?
Nasze miasto jest turystyczne, więc często tatuuję turystów, którzy chcą mieć tatuaże na pamiątkę. Zwykle jest to wówczas smok wawelski lub flaga Polski. Fani psów i kotów często tatuują sobie zwierzaki. Zdarza się również, że klient chce wizerunek swojego zwierzęcia.
Popularne są napisy, nieraz bardzo duże. Inspiracje tatuażami japońskimi. A jeżeli ktoś przychodzi z własnym tekstem w nieznanym języku, to trzy razy go pytam, czy on na pewno wie, co tam jest napisane.
Jest też coś takiego jak tatuaż minimalistyczny: kreseczki, kwadraciki, strzałki, dwa trójkąciki – na palcach dłoni, na nadgarstku, za uchem. Taka moda, która przyszła do nas razem z hipsterami.
Wśród mężczyzn w ciągu ostatnich kilku lat zapanowała moda na tatuaże patriotyczne. Tutaj królują zwłaszcza motywy Polski Walczącej, husarii lub Żołnierzy Wyklętych. Pojawiają się również niezmiennie wzory orła i flagi narodowej. Te tatuaże są przeróżnej wielkości – od bardzo małych aż po zakrywające całe ramiona.
A motywy religijne?
Często, a zważywszy na to, że w Polsce dominuje religia katolicka, najpopularniejszym motywem jest krzyż. Drugie najczęściej tatuowane przeze mnie wzory religijne to Jezus albo papież.
I gdzie sobie krakowianie tatuują papieża?
To są najczęściej przedstawienia portretowe, więc w grę wchodzą ramię, łopatka, klatka piersiowa.
A inne religie?
To symbole pogańskie. I tutaj klientami są albo rekonstruktorzy i pasjonaci historyczni, albo wyznawcy religii przedchrześcijańskich. Dominują zwłaszcza motywy słowiańskie, czasem zdarzają się germańskie i celtyckie.
Zatem wiele może się pan nauczyć od swoich klientów.
Tak. Trzeba się znać na wszystkim: od Japonii po Skandynawię.
Czy zdarza się, że po jednym małym tatuażu klient wraca po coś większego, bo się przełamał?
Bardzo często tak jest – tak się rodzą stali klienci. Zaczynają od czegoś małego. Tatuaż nie boli, ale uzależnia.
Z pańskiego doświadczenia – czy osoby wytatuowane żałują czasem decyzji o tatuażu?
Dużo osób chce usunąć swoje tatuaże, głównie gdy są stare albo nieprzemyślane. W swojej karierze dwa czy trzy razy miałem tak, że klienci zaczynali od małego wzoru, a po jakimś czasie mieli pomysł na inne wykorzystanie tego miejsca, na przykład pod większy projekt. Wtedy żałowali, że początkowo wykonali coś mniejszego. Ale jeśli ktoś zrobi dobry i przemyślany tatuaż, to nigdy go nie żałuje, nie ukrywa i nie usuwa.