Trinity Cheerleaders – pierwsze zawody przyniosły im złoto

10 różnych osobowości. Bardzo dużo je dzieli – praca, studia, zainteresowania – ale łączy jedna największa pasja i cel, który stawiają przed sobą każdego dnia podczas treningów – być najlepszymi cheerleaderkami w kraju. Miesiąc temu dziewczyny z Krakowa zdobyły Mistrzostwo Polski, choć decyzję o wzięciu udziału w zawodach podjęły zaledwie na tydzień przed końcowym terminem składania zgłoszeń. Jak przygotowują się do występów i co najbardziej liczy się w tym sporcie opowiedziała nam choreograf zespołu, Małgorzata Wrońska.

Karolina Ochał, Jagoda Alexiewicz, Marta Kralka, Joanna Dubienko i Roxana Maj to połowa pełnego składu Trinity Cheerleaders – zespołu powstałego w 2002 roku – która w marcu wystartowała w zawodach i zdobyła tytuł Mistrza Polski w kategorii All Girls Group Stunt, podczas XVI Mistrzostw Polski Cheerleaders, rozgrywających się w Lesznie.

I choć każda z dziewczyn na co dzień zajmuje się czymś innym (część z nich pracuje, a pozostałe studiują) i mają inne sportowe historie, to na sali ćwiczeń spędzają razem bardzo dużo czasu. Na treningi poświęcają trzy spotkania w tygodniu po dwie godziny. Jednak jak zapewniają, jeśli trzeba trenują dłużej, jak w przypadku wielogodzinnych treningów tuż przed Mistrzostwami. – Przygotowania trwały krótko, ale bardzo intensywnie. W zasadzie, to decyzję o wyjeździe podjęłyśmy na dzień przed terminem końcowym składnia zgłoszeń. Stąd w trzy tygodnie musiałyśmy ułożyć program i go wyćwiczyć, a zważając na to, że byłyśmy w trakcie sezonu koszykarskiego, musiałyśmy organizować dodatkowe treningi – mówi choreograf zespołu, Małgorzata Wrońska.

„To były nasze pierwsze zawody”

Mistrzostwo Polski Trinity Cheerleaders zdobyły w marcu. Krakowianki uzyskały 148 punktów, zostawiając w tyle rywalki. Dziewczyny pokonały zespół Chilli, również z Krakowa, który wywalczył drugie miejsce na podium, zdobywając 114 punktów. Trzecie miejsce przypadło cheerleaderkom Energy z Zabrza (113 punktów).

Mimo że zwyciężczynie nie miały dużo czasu na przygotowania do konkursu, są zadowolone ze swojego występu. Jak jednak przystało na prawdziwie sportowy duch walki, wiedzą, że nie mogą spocząć na laurach. – Z występu jesteśmy zadowolone, jednak wiemy, że czeka nas sporo pracy. Nie można uznać, że po trzech tygodniach ćwiczeń umiemy już wszystko. Dostałyśmy od sędziów  punkty, nad którymi musimy pracować, więc bierzemy się do pracy! – mówią Mistrzynie w rozmowie z lovekrakow.pl. Trinity tym bardziej cieszą się z wyniku, że były to ich pierwsze zawody. – Inne zespoły miały tę przewagę, że już wcześniej występowały przed jury – dodaje Małgorzata Wrońska.

Na ocenę składa się wiele elementów

Podczas Mistrzostw Polski jurorzy oceniali bardzo dużo elementów. Brano pod uwagę przygotowany program; jak został ułożony i wykonany, zwracano szczególną uwagę na odpowiedni dobór muzyki w taki sposób, aby stanowiła jedność z choreografią. Ponadto równie ważna jest technika. – Przy wykonywaniu stuntów (wynoszeń na górę) istotna jest ich technika, technika wykonywania elementów przez flyera (osobę, która jest w górze) oraz technika lądowania flayera. To samo tyczy się wyrzutów – tłumaczy choreograf. – Istotne jest także dopasowanie muzyki do różnych elementów oraz jak publiczność reaguje na całość występu, czy potrafimy ją zmotywować do dopingu. W końcu cheerleading od tego się rozpoczął, od prowadzenia dopingu, zachęcania publiczności do kibicowania – przekonuje Małgorzata Wrońska.

Przyjaźń ponad wszystko

Poza tym, że dziewczyny na sali ćwiczeń ciężko trenują do występów, a do domów wracają zmęczone, łączą je bardzo dobre relacje. Nie rywalizują ze sobą, a wspierają i dążą do perfekcjonizmu. – Spędzamy z sobą większość naszego wolnego czasu (tego poza uczelnią i pracą), a więc jest to oczywiste, że musimy się lubić. Rywalizacji nie ma, za to dążenie do najlepszej formy jak najbardziej, co jest dobre dla zespołu, bo idziemy z umiejętnościami do przodu! – zapewniają Trinity Cheerleaders.

Jak każdy sport i ten wymaga od dziewczyn ogromnego poświęcenia. Choć zawodniczki muszą liczyć się z wyrzeczeniami, to dla nich pasja, o którą chcą dbać. – Każdy sport wymaga poświęcenia, jednak nie popadajmy w skrajności. Należy cały czas być w formie, ale to nie oznacza rezygnacji z życia prywatnego. Czasami rzeczywiście jest ciężko wszystko pogodzić, jednak razem dajemy radę – opowiadają.

„Trening, trening, uśmiech, trening”

Co trzeba zrobić, aby wygrać? Odpowiedź jest prosta – trenować i kochać ten sport. Jak przekonują cheerleaderki, z uśmiechem na twarzy można pokonać nawet najgroźniejszego przeciwnika. – Zajmuję się choreografiami i do Mistrzostw Polski również pomagałam w akrobacjach, jednak teraz już zajmuje się nimi Roxana Maj, nasza nowa trenerka.  To dzięki niej udało się wygrać, a jaki jest jej sposób? Profesjonalizm, technika i spokój – twierdzi Małgorzata Wrońska.

Jak być jedną z nich?

Aby dołączyć do zespoły Trinity Cheerleaders nie trzeba posiadać wyjątkowych umiejętności. – Nie ma jakiegoś sprecyzowanego „typu”, jakiego szukamy. Z pewnością taka osoba musi lubić tańczyć i czuć muzykę, dalej są umiejętności gimnastyczne i rozciągnięcie oraz chęć występowania przed publicznością. Jednak nie ma się co zrażać, ponieważ można sie rozciągnąć i nauczyć się gimnastyki. Chętnie  w tym pomagamy – zachęca choreograf.

Życzymy powodzenia na Mistrzostwach Europy we Włoszech!


fot. facebook.com/CheerleadersTrinity

Jacek Smoter/lovekrakow.pl