Miasto już dwukrotnie przegrało walkę o teren Rynku Krowoderskiego. Sądy przyznawały rację spółdzielni mieszkaniowej „Piast”, która zarządza tym terenem, a której urzędnicy chcieli wypowiedzieć umowę wieczystego użytkowania. Od wyniku kasacji będzie zależała przyszłość tej części dzielnicy.
Chodzi o ok. 40-arowy obszar w rejonie Biprostalu, między Nowowiejską a Kijowską. Zgodnie z planami urzędu, miałoby tam powstać swego rodzaju centrum Krowodrzy – z kawiarniami, ławkami i zielenią. Samochody parkujące dziś na placu miałyby natomiast zniknąć pod ziemią, w nowym parkingu podziemnym. Takie zapisy znalazły się w przyjętym w ubiegłym roku planie miejscowym.
Problem w tym, że terenem tym zarządza spółdzielnia mieszkaniowa „Piast”, która chciała tam wybudować nowy pawilon handlowo-usługowy. Miała już większość potrzebnych dokumentów. Miasto uznało to za złamanie umowy użytkowania wieczystego i rozpoczęło walkę w sądzie o odzyskanie działki.
Bez porozumienia
Spór trwa do dziś. Do tej pory dwukrotnie sąd przychylał się do argumentów spółdzielni. Od ostatniego wyroku miasto złożyło skargę kasacyjną i czeka na ostateczne rozstrzygnięcie. Wiceprezes spółdzielni Przemysław Miłoń ocenia, że i tym razem sąd przyzna rację spółdzielni, a nie urzędnikom. – Gmina nie ma żadnych argumentów. Zamiast próbować się porozumieć, niestety idzie w dalszy proces. A skończy się to tym, że teren będzie wyglądał dokładnie tak samo, jak wygląda teraz – ocenia.
Urzędnicy już przy okazji uchwalania planu miejscowego dawali do zrozumienia, że szykują się na trudną przeprawę ze spółdzielnią. – Sprawa w sądzie ciągle się toczy, dlatego decyzje dotyczące realizacji Rynku Krowoderskiego będą podejmowane dopiero po jego rozstrzygnięciu – mówiła wówczas wiceprezydent Elżbieta Koterba.
W zawieszeniu
Konflikt między miastem a spółdzielnią oznacza więc w praktyce, że wizja Rynku Krowoderskiego pozostaje w zawieszeniu. Jest ona realna tylko wówczas, gdy miasto odzyska ten teren – jeśli nie poprzez wyrok sądu, to poprzez porozumienie ze spółdzielnią. Spółdzielnia bowiem, nie mogąc zbudować tam już planowanego wcześniej dużego pawilonu, po prostu pozostawi ten teren bez zmian. Plan miejscowy może jej zakazać zabudowy, ale nie może nakazać tworzenia rynku.
Skarga kasacyjna zostanie prawdopodobnie rozpatrzona dopiero w przyszłym roku, być może dopiero po wyborach. – Ona wpłynęła z jednego możliwego powodu: żeby przeciągnąć procedury i pokazać, że miasto Kraków walczy o ten teren – krytykuje działania urzędników prezes Miłoń.
#loveKrowodrza