Większość sezonu bez miejskich rowerów

KMK Bike fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

W kwietniu mamy poznać operatora, który w kolejnych latach będzie odpowiadał za system rowerów miejskich. Wybrana firma będzie jednak potrzebować nawet do czterech miesięcy na uruchomienie usługi. Czytelnik pyta, dlaczego do tego czasu nie można uruchomić dotychczasowych rowerów i stacji.

Już miniony sezon KMK Bike był określany przez urzędników jako „przejściowy”. Ten ma przynieść rewolucję w miejskich rowerach, ale jej początek odsuwa się w czasie. Trwa jeszcze postępowanie koncesyjne, które wyłoni nowego operatora. Będzie on odpowiedzialny za utrzymanie i rozbudowę sieci przez osiem lat – a nie tak jak dotychczas, przez jeden sezon.

Negocjacje z koncesjonariuszami już się zakończyły, w kwietniu operator ma zostać wybrany. W umowie jednak znajdzie się prawdopodobnie zapis dający zwycięzcy czas nie dłuższy niż cztery miesiące na przygotowanie usługi. Nawet jeśli nie wykorzysta go w całości, na rower miejski jeszcze długo nie wsiądziemy.

Uruchomić na chwilę?

Nasz Czytelnik zwrócił się do redakcji z propozycją, by do tego czasu uruchomić ten system, którym już dysponuje miasto. – Warszawa już ruszyła z rowerami, a i u nas było już kilka dni, kiedy można było jeździć – pisze pan Piotr. Ocenia, że skoro nowy system będzie działał dopiero za kilka miesięcy, część zarezerwowanych na ten cel pieniędzy można byłoby przeznaczyć na wersję „tymczasową”.

Marcin Wójcik, oficer rowerowy w Zarządzie Infrastruktury Komunalnej i Transportu tłumaczy jednak, że taka operacja nie byłaby jednak tak prosta. Konieczne byłoby bowiem wyłonienie na ten krótszy okres operatora – dokładnie tak samo, jak działo się to w poprzednich latach.

Kosztowne i uciążliwe

– Rozruch na krótki i jednocześnie w zasadzie niemożliwy do określenia czas byłby kosztowny, a więc wątpliwy z punktu widzenia finansów publicznych – mówi Wójcik. – Uruchomienie na chwilę systemu roweru publicznego to jak rozpalanie na chwilę pieca w hucie. Nikt tego nie robi, bo się nie opłaca – porównuje.

Przedstawiciel ZIKiT tłumaczy też, że trzyosobowy zespół odpowiedzialny za politykę rowerową jest w całości zajęty przygotowaniami do koncesji. – Nie jesteśmy w stanie procedować dwóch niemal identycznych zamówień – mówi. Zwraca też uwagę, że ogłaszanie przetargu na operatora, w którym startowałyby prawdopodobnie te same podmioty, które obecnie uczestniczą w postępowaniu koncesyjnym, rodzi wątpliwości prawne.

Na uruchomienie systemu mieszkańcy muszą więc jeszcze czekać. Czas pokaże, czy zapowiadana rewolucja zrekompensuje czas oczekiwania.