Kiedy wrócą miejskie rowery? [Rozmowa]

KMK Bike fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Krakowianie muszą jeszcze poczekać na uruchomienie miejskich rowerów. Według planów system miał zacząć działać od marca, ale procedura wyłonienia operatora ciągle trwa. O to, kiedy będzie można wypożyczyć miejski rower, pytamy Marcina Wójcika, oficera rowerowego w Zarządzie Infrastruktury Komunalnej i Transportu.

Jakub Drath, LoveKraków.pl: Warszawa od wtorku uruchamia miejskie rowery po zimowej przerwie. Kiedy w Krakowie będzie można z nich skorzystać?

Marcin Wójcik, oficer rowerowy w ZIKiT: My nie uruchomimy w takim terminie, jak Warszawa, bo to jest nierealne. Apeluję do mieszkańców o jeszcze trochę cierpliwości, bo moim zdaniem będzie warto poczekać. Jest duża szansa, że będziemy mieć zupełnie nowy produkt – taki, którym będziemy się mogli chwalić w całej Polsce.

Na jakim etapie jest przygotowanie koncesji?

Jesteśmy w trakcie negocjacji. Teraz trwa druga tura i będziemy dopracowywać zapisy umowy. Myślę, że zaraz po negocjacjach, czyli najpóźniej w połowie marca,  zostanie podany ostateczny termin składania ofert. Ale to już nie będzie trwało tyle, ile zwykły przetarg. Te negocjacje i tak w Krakowie są bardzo krótkie, bo zwykle trwają miesiącami, a my zamkniemy się w miesiącu z kawałkiem.

Ale to oznacza, że już mamy przesunięcie. W dokumentach koncesyjnych w planie minimum miało być 300 rowerów od marca, w planie maksimum – 1500.

Tak, ale te dokumenty były przygotowywane w pierwszej połowie zeszłego roku. Pamiętajmy, że jeszcze nikt w Polsce nie próbował zrealizować roweru publicznego w formie koncesji. To od strony formalnej trudne zadanie, ale daje nam możliwość wprowadzenia nowej jakości. Naszym zdaniem warto pracować nieco dłużej a dać krakowianom produkt najlepszej jakości.

To miniony rok miał być przejściowym, przed dużym rozwojem w 2016. Może się okazać, że to też będzie przejściowy rok?

To chyba jednak zbyt pesymistyczne założenie. Naszym celem i to celem bardzo realnym jest wprowadzenie w tym roku nowego, nowoczesnego systemu roweru miejskiego. Pracujemy nad tym od kilku miesięcy, ale popatrzmy na przykład Łodzi, która teraz się chwali, że będzie mieć drugi co do wielkości system w Polsce (do czasu uruchomienia naszego, bo wtedy będziemy mieć o 500 rowerów więcej). U nich ta procedura trwała dwa lata, Łodzianie aż tyle musieli czekać na rower publiczny. W tym czasie roweru w ogóle nie mieli.

W planach dotyczących roweru miejskiego najwięcej wątpliwości wzbudza to, co ma być nowe, czyli moduł GPS i inny system oddawania i wypożyczania. Czy miasto podtrzymuje swoje zamierzenia w tej kwestii?

Tak, my podtrzymujemy swoje zamierzenia. Diabeł tkwi w szczegółach i są one jeszcze negocjowane. Ale wszystkie firmy podczas negocjacji deklarują, że są w stanie dostarczyć nam ten tzw. rower czwartej generacji.

Na czym ona polega?

Rowery są śledzone przez GPS. To umożliwia ich ochronę przed kradzieżą, ale też sprawdzanie, gdzie jest największy ruch. W ten sposób możemy ustalać priorytety dla inwestycji czy sygnalizacji świetlnych. W żadnym wypadku nie chodzi o to, by kontrolować, gdzie dany obywatel jeździ.

Jaka jest w takim razie planowana data uruchomienia systemu?

Aby podać takie daty musimy być co najmniej po zakończeniu negocjacji. Po 4 marca będziemy w stanie precyzyjniej oszacować terminy niż dzisiaj.