Wielkanoc po krakowsku [cz. II]

Wystawa OD-NOWA w Muzeum Etnograficznym w Krakowie fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Wiosna jest uznawana za czas odrodzenia życia. Właśnie wspomnianą porę roku przypadają również Święta Wielkanocne. Zapraszamy na drugą część krótkiej podróży po krakowskich zwyczajach, o których opowiedziała nam Karolina Pachla-Wojciechowska z Muzeum Etnograficznego w Krakowie.

Emaus. Rekreacja duszy i ciała

Krakowski Emaus to zwierzyniecki odpust, na który mieszkańcy Krakowa tłumnie uczęszczali początkiem XX wieku. Nazwa odpustu wiąże się z biblijną wsią Emaus, do której podążał zmartwychwstały Chrystus. Krakowianie udawali się na wydarzenie po całym dniu świętowania, dlatego też z czasem przerodziło się ono w zabawę o charakterze ludowym.

- Na straganach sprzedawano drewniane figurki, słodycze, siekierki, bryczki i kołyski, gliniane gwizdki czy dzwonki – wymienia nasza rozmówczyni. – Słoneczka, które znajdują się na siekierkach to symbole związane ze słowiańskimi obrzędami, które pomagały odnowić się na wiosnę światu.

Charakterystyczne dla krakowskiego odpustu są również drewniane figurki grajków żydowskich.

Rękawka na kopcu Kraka

Pierwszy wtorek po Wielkanocy krakowianie spędzali na kopcu Kraka. Odbywał się na nim festyn zwany Rękawką.

- Można powiedzieć, że nazwa festynu nie ma jednoznacznej etymologii – opowiada Karolina Pachla-Wojciechowska. – Według legendy, lud usypał mogiłę władcy poprzez noszenie ziemi w rękawach. Natomiast według słowiańskiej etymologii, nazwa wiąże się z pochówkiem. Rękawka miała przypominać stypę, która miała miejsce po usypaniu kopca Kraka.

Dlatego też krakowianie, mając to na uwadze, tak licznie przybywali pod kościół św. Benedykta na Wzgórzu Lasoty na specjalny odpust. Jak widać, tradycje pogańskie przenikały się z tymi chrześcijańskimi. Wokół mogiły niegdyś rozdawano ubogim resztki świeconych pokarmów i rozdawano jałmużnę. Na straganach sprzedawano słodycze i zabawki. Nie mogło zabraknąć oczywiście gier czy ciekawych zabaw.