WOPR: Choć brakuje pieniędzy, nie przyjęliśmy 25 tys. złotych

Grupa ratowników krakowskiego WOPR za projekt „Bezpieczne zakole Wisły” otrzymała grant w wysokości 25 tys. złotych. Zarząd odrzucił jednak dotację, mimo że wciąż brakuje pieniędzy na zapewnienie bezpieczeństwa osobom wypoczywającym nad wodą. – Ofertę zmuszeni byliśmy odrzucić kierując się troską o publiczne fundusze - zawierała elementy niezgodne z prawem – tłumaczy wiceprezes pogotowia, Rafał Głogowski.

„Bezpieczne zakole Wisły” to program ochrony osób, które w tygodniu plażują lub pływają po rzece. Troje ratowników krakowskiego oddziału WOPR za przedstawioną ofertę otrzymało dotację w wysokości 25 tysięcy złotych.

Nagroda nie została przyjęta mimo tego, że wciąż brakuje pieniędzy na zapewnienie bezpieczeństwa wypoczywającym nad Wisłą. Właśnie dlatego z takim trudem przyszło nam rezygnować z grantu z Urzędu Marszałkowskiego, ale inaczej postąpić nie mogliśmy – mówi Głogowski. Jak twierdzi, dotacja nie służyłaby zapewnieniu bezpieczeństwa plażowiczów w zakolu Wisły, a miałaby trafić do kieszeni dwóch ratowniczek i ratownika, którzy napisali program. Taka procedura jest niezgodna z prawem. – Przypominam, że praca w Wodnym Ochotniczym Pogotowiu Ratunkowym ma charakter społeczny i takie zachowanie jest sprzeczne z zasadami, które obowiązują od ponad 40 lat istnienia naszej organizacji – informuje wiceprezes WOPR.

„Wydawanie pieniędzy podatnika to marnotrawstwo”

Organizacja jaką jest WOPR, nie ma prawa kontrolować jednostek pływających, regulować ruchu na szlaku żeglownym czy kontrolować osób amatorsko wykorzystujących sprzęt pływający – a takie informacje zostały zawarte w projekcie „Bezpieczne zakole Wisły”. W związku z powyższym, WOPR nie mógł zgodzić się na przyjęcie funduszy za działania, których nie może wykonywać, ponieważ nie ma do tego uprawnień. – Uważaliśmy także, że wydawanie pieniędzy z kieszeni podatnika na patrolowanie bulwarów Wisły od poniedziałku do piątku to marnotrawstwo środków, ponieważ w te dni niewiele osób przebywa na tym terenie – dodaje Rafał Głogowski.

 

fot. Jacek Smoter/lovekrakow.pl