Wiktor Szywacz liczy, że udane występy w rezerwach pomogą mu na stałe wróci do pierwszej drużyny Wisły Kraków.
22-letni ofensywny pomocnik w przerwie na kadrę trenował z zespołem Alberta Rude i był jednym z kilku zawodników drugiej drużyny (lider IV ligi), którzy mogli się zaprezentować w przegranym sparingu ze Stalą Rzeszów. Wychowanek Wisły zastąpił Angela Baenę, który zszedł z kontuzją.
– Miałem być gotowy, gdyby była konieczność pojawienia się na boisku. Angel dostał mocno w jednym ze starć i dlatego go zmieniłem – tłumaczył w klubowych mediach. Przez sześć minut nie mógł wiele pokazać, ale cieszy go sam fakt, że została zauważona jego dobra gra w drugim zespole, gdzie jest jedną z kluczowych postaci. – Cały czas się staram, walczę o swoje szansę. Dostałem ją przede wszystkim w treningach z zespołem, bo ze Stalą zagrałem krótko, więc trudno było się jakoś szczególnie dobrze zaprezentować. Pozostaje mi pracować dalej, żeby zasłużyć na kolejne szanse – mówi młodszy brat obrońcy Remigiusza Szywacza, ostatnio grającego w Ruchu Chorzów.
W klubie wciąż wierzą
Wiktor w seniorskiej piłce wypłynął w drugoligowej Garbarni, do której został wypożyczony na sezon 2021/2022. Pod wodzą trenera Macieja Musiała zrobił spory postęp i po spadku Wisły z ekstraklasy wrócił do Białej Gwiazdy razem z Kacprem Dudą, bez którego dziś trudno sobie wyobrazić zespół trenera Rude. Od Jerzego Brzęczka, a potem Radosława Sobolewskiego Szywacz otrzymał łącznie 182 minuty w I lidze. W tym sezonie występuje tylko w rezerwach i przerasta je umiejętnościami. Choć oddalił się od pierwszej drużyny, w Wiśle nadal wierzą w jego potencjał. 1 lutego przedłużyli z nim kontrakt do 30 czerwca 2026.
– Bardzo się cieszę, że doszliśmy do porozumienia. Wiktor jest w naszym klubie już od 16 lat i dodatkowo dla mnie budujące jest to, że zawodnik, który przeszedł cały proces szkolenia, teraz zdecydował się podpisać kolejną umowę. Wierzę głęboko, że opłaci się to zarówno klubowi, jak i samemu zawodnikowi. Wiktor jest cały czas blisko pierwszego zespołu. Teraz mamy nowego trenera, a wszystko pozostaje w jego głowie i nogach. Głęboko wierzę w to, że udowodni swoją wartość i przebije się do pierwszej drużyny – podkreślał Krzysztof Kołaczyk, dyrektor akademii Wisły.
Ukochany klub priorytetem
Zawodnik mówił wówczas, że Wisła jest dla niego priorytetem, a nowa umowa powodem do dumy dla niego i jego rodziny. – Mam to cały czas w głowie, że moje dobry występy w rezerwie zauważy trener pierwszej drużyny. Liczę na taki awans w klubowej hierarchii. Nie będę krył, że to mnie napędza do jeszcze mocniejszej pracy. Na dzisiaj jestem zawodnikiem rezerw, ale się nie poddaję – mówi Szywacz, który ostatni występ w I lidze zaliczył pod koniec kwietnia ubiegłego roku.