Jesteśmy bardzo zdeterminowani, by utrzymać zapowiedziane terminy przejezdności, a więc powrót tramwajów na most Grunwaldzki 24 października, a samochodów po siedmiu miesiącach prac – zapowiada zastępca dyrektora ZDMK Piotr Trzepak.
Remont ruszył, wszyscy obawiali się poniedziałku i obyło się bez paraliżu. Ale też nie da się powiedzieć, by kierowcy i pasażerowie mieli teraz łatwo. Jak Pan ocenia te pierwsze dni?
Chaos komunikacyjny, którego się obawialiśmy, nie nastąpił. Jesteśmy nawet zaskoczeni tym, że w rejonie mostu Grunwaldzkiego ruch był znacznie mniejszy. On się oczywiście rozkłada w różnych innych rejonach miasta, ale w sąsiedztwie samego ronda było nad wyraz spokojnie, i to po obydwu stronach mostu. Monitorujemy sytuację na bieżąco.
Które miejsca są najbardziej newralgiczne i czy miasto tam planuje jakiekolwiek korekty?
Jesteśmy w kontakcie z Wydziałem Gospodarki Komunalnej i Infrastruktury, który odpowiada za organizację ruchu. Wykonawca w swojej umowie ma zapis, że wszelkie potrzebne korekty, będzie wprowadzał na swój koszt, na polecenie ZDMK, ale obecnie nie ma miejsc, w których potrzebne byłyby daleko idące zmiany. To, co zostało założone, się sprawdza. Zobaczymy, co okaże się za jakiś czas, kiedy policja zejdzie ze skrzyżowań, skończą się egzaminy w szkołach, zaczęły się też dni z gorszą pogodą. Z drugiej strony sami mieszkańcy uczą się też tej nowej sytuacji i dopasowują swoje podróże. Zobaczymy jak to wszystko będzie wyglądało, dlatego na początku przyszłego tygodnia spotkamy się ponownie i ocenimy, czy potrzebne są zmiany.
Czy miałby pan jakieś wskazówki dla pasażerów czy kierowców, jak sobie radzić w tym trudnym okresie? To wciąż początek rozłożonych na wiele miesięcy prac.
Na pewno prosimy o to, by obserwowali miejskie strony, ponieważ będziemy na bieżąco informować wszystkimi kanałami, gdyby się cokolwiek zmieniło. A przede wszystkim dziękujemy kierowcom i pasażerom za cierpliwość, za to, że byli przygotowani do tych zmian, że przekazywali sobie wzajemnie informacje o remoncie i związanych z nim utrudnieniach.
A co dzieje się na samym moście? Od jakich prac zaczął wykonawca i czego można się spodziewać w kolejnych krokach?
Pierwszym zadaniem wykonawcy jest przygotowanie frontu robót dla MPEC. Ciepłociąg, który będzie modernizowany, biegnie środkiem mostu, a po stronie ronda skręca w stronę hotelu Forum. To jest dość duży zakres prac, wymagający pięciometrowego wykopu i ok. trzech tygodni. Ale równolegle trwają też prace rozbiórkowe na płycie pomostu. Zerwanie dotychczasowej nawierzchni poszło bardzo sprawnie, bo to, co było planowane na trzy dni, zmieściło się w jednym. Teraz demontowane jest torowisko i kapa chodnika od strony Skałki. Wykonawca zakładał na to wszystko ok. dwóch tygodni, ale szacujemy, że może się to zakończyć jeszcze w tym tygodniu lub na początku przyszłego, mimo że wykonawca nie pracuje do późnych godzin.
W tej sprawie pada wiele pytań ze strony mieszkańców. Dlaczego w godzinach wieczornych nie widać już ekip? A może prace powinny być prowadzone całodobowo?
Podobnie jak w przypadku niedawnych prac na ul. Franciszkańskiej staramy się robić tak, by prac rozbiórkowych, które generują hałas, nie prowadzić do późnych godzin, ponieważ jest to duża uciążliwość dla mieszkańców. Szacujemy, że skończą się one szybciej niż planowano. Po ich ukończeniu wykonawca będzie prowadził prace na dwie zmiany, do późnych godzin wieczornych, w pewnych okresach prowadzone też będą prace nocne.
Czy most już czymś zaskoczył? Czy wiemy o jego stanie coś więcej niż przed remontem?
Tak, okazuje się, że sama płyta pomostu jest w niektórych miejscach zniszczona i będziemy ją musieli miejscowo odtwarzać. Grubość nawierzchni też okazała się miejscami mniejsza niż zakładaliśmy. Kiedy odkryjemy całość, będziemy wspólnie z projektantami podejmować odpowiednie decyzje.
Jednym z częściej padających pytań jest to o sens prowadzenia remontu w sytuacji, kiedy w planie jest całkowita rozbiórka mostu. Nie dało się tego zrobić za jednym zamachem?
Nowy most to co najmniej kilkadziesiąt milionów złotych i wymaga wielu przygotowań od strony formalnej. A remont musieliśmy wykonać już teraz, ponieważ pewne elementy konstrukcji były już mocno skorodowane, pojawiały się zapadnięcia na torowisku. Nie chcieliśmy powtórki sytuacji z Drezna, gdzie w ubiegłym roku fragment mostu w centrum miasta się zawalił, a później trzeba było zamknąć też jego drugą część. Remont pozwoli na to, by w ciągu najbliższych kilkunastu, do 20 lat, spokojnie przygotować się do budowy nowej przeprawy i zabezpieczyć na ten cel środki. Co ważne, nowy most na pewno będzie już wyglądał zupełnie inaczej niż ten, ponieważ nie będzie posiadał podpór w nurcie rzeki. Wybudowanie go nie będzie ani proste, ani szybkie, ani tanie. Nie było żadnej możliwości, by te prace wykonać już teraz.
Czy nowe informacje o stanie mostu oznaczają jakieś zagrożenie dla terminów?
Na tę chwilę nie mamy żadnego opóźnienia, a wręcz przeciwnie, optymistycznie patrzymy na terminy. Widzimy też determinację po stronie wykonawcy i samych pracowników, by możliwie szybko wykonać zadane prace. Warto, by mieszkańcy też wiedzieli, że liczba pracowników na budowie wynika z różnych czynników – choćby tego, że prowadzone obecnie prace rozbiórkowe wymagają miejsca do swobodnego manewrowania pojazdami i wywożenia gruzu. Po zakończeniu rozbiórki na pewno zobaczymy tam więcej osób. Chciałbym podkreślić, że jesteśmy bardzo zdeterminowani, by utrzymać zapowiedziane terminy przejezdności, a więc powrót tramwajów na most Grunwaldzki 24 października, a samochodów po siedmiu miesiącach.