Spotykamy się o 15 w studiu fotograficznym na Grodzkiej 60. Jest już szalona, rudowłosa pani fotograf, Monika Osuch, jej prawa ręka w postaci Wojtka Piotrowskiego i oczywiście jedna z „Madamek”, Gosia Kuniewicz. Przygotowania trwają. – Robimy dziś sesję dla Madame M, w dwóch setach, jeden jest taki typowo beauty, drugi trochę w mroczniejszym klimacie, z mocnymi cieniami – mówi Monika Osuch.
Aparat, oświetlenie, nawet atmosfera na planie musi być idealna. Choć z tym ostatnim to raczej nie mus, a wynik spotkania tak serdecznych sobie osób w jednym miejscu. Czekamy jeszcze na wizażystkę Kingę Jarosz i na modelkę Olgę Milej, bez której ta sesja nie będzie mogła się odbyć. W międzyczasie podziwiamy niepozornie wyglądające pudełeczko, którego zawartość sygnowana jest marką Madame M. Ręcznie robione akcesoria na głowę dla kobiet, takie jak wianki czy toczki wzbudzają nie lada zainteresowanie, a mi od razu nasuwa się pytanie, jak to wszystko się zaczęło. – Pomysł na Madamki wyszedł bardzo spontanicznie. Razem z moją koleżanką Martą Barańską uwielbiamy dodatki i wszelkiego rodzaju akcesoria, ponadto ja pracuję jako stylistka, więc często potrzebuję różnego rodzaju ozdób, choćby do sesji zdjęciowych, które stylizuję, dlatego w kwietniu wpadłyśmy na pomysł założenia Madame M – mówi Gosia Kuniewicz.
Istnie malinowe
W trakcie naszej rozmowy do ekipy dołącza wizażystka Kinga, a chwile po niej modelka Olga. – Jesteśmy już w komplecie – daje znak Monika, a wszyscy odrywamy się od mniej ważnych zajęć i przystępujemy do prawdziwej pracy. Wizażystka ze Szkoły Artystyczna Alternatywa porywa Olgę do łazienki, gdzie pracują nad jej fryzurą i makeupem do sesji. Ma być niewinnie, delikatny makijaż, lekko zaróżowione policzki, no i usta, istnie malinowe. – Olga jest prześliczną dziewczyną. Nie znałyśmy się wcześniej, zaczepiłam ją dwa tygodnie temu w busie, kiedy wracała ze szkoły do domu i po prostu zapytałam, czy nie chciałaby wziąć udziału w sesji, którą organizuje – opowiada Monika – A Madamki to bardzo sympatyczne, otwarte dziewczyny, gotowe do współpracy, spotkałyśmy się tydzień temu, popłynęła fajna energia, a dziś już robimy wspólnie sesję – dodaje po chwili.
Jej pierwszy raz
Kiedy wszystko jest już gotowe, Olga zajmuje swoje miejsce przed obiektywem w prześlicznym wianku autorstwa dziewczyn z Madame M. Potem zaczyna się strzelanina... zdjęć, a każde kolejne jest lepsze od poprzedniego. – Ona jest niesamowita, no tylko zobaczcie jak wychodzi na zdjęciach! – woła Monika, a my nie możemy uwierzyć, że młodziutka Olga, notabene tegoroczna maturzystka, nigdy wcześniej nie pozowała do zdjęć. Faktycznie, zdjęcia są zniewalające. Pani fotograf nie może wyjść z podziwu: – Miałam do ciebie nosa. Zobaczysz, to dopiero twój początek, ale na pewno jeszcze się spotkamy. Set beauty, to kwintesencja niewinności. Urocze pozy, delikatnie rozchylone usta, romantyczne spojrzenia, a do tego, chyba najważniejszy element: wianek z drobnych kwiatów w pastelowych odcieniach. Cud, nie wianek i dziewczyna.
Groźniej, z charakterem!
Po secie beauty, krótka przerwa. Ekipa ma czas na małe zmiany na planie. Zabawa z oświetleniem, gra cieni. Monika wprowadza na plan mroczniejszy klimat. Również makijaż Olgi, musi przejść na tą ciemniejszą stronę mocy. Kinga znowu porywa modelkę, w celu podkręcenia makeupu. Smokey eyes, usta w kolorze nude, czarny top, upięte włosy i zmiana akcesoria, na klimatyczny toczek w odcieniach szarości. Jeszcze odrobina lakieru, żeby wszystko trzymało się jak należy i można wracać na plan. – Popatrz na mnie groźniej, z charakterem! Tym razem Monika prosi modelkę o bardziej poważny wyraz twarzy, a Olga z niesamowitą łatwością wykonuje wszystkie polecenia. Jeszcze tylko kilka dodatkowych ujęć, tak dla pewności, że mamy doskonałe zdjęcia i kilka świetnych w zanadrzu.
– Dobra, mamy to, to by było na tyle, bardzo wam wszystkim dziękuję – mówi Monika, po czym wszyscy gratulujemy sobie udanej sesji. A jest za co dziękować, bo w tak przyjemniej atmosferze nie zdarza się często pracować. Na koniec jeszcze wspólne zdjęcie. Ubieramy na głowy wianki i toczki od Madame M, po czym każda z nas przez chwilę może poczuć się jak Olga i zapozować, tym razem już nie przed Moniką, a jej asystentem, Wojtkiem. Zdjęcia kończymy chwilę po 17. Ostatnie rozmowy, wymiany numerów telefonu. Podchodzę jeszcze do Gosi i pytam o możliwość zamówienia jednego wianka. – Wpadaj do mnie do mieszkania, wybierzesz sobie nie jeden, dodatkowo mamy wyprzedaż, bo przygotowujemy już świąteczno-karnawałową kolekcję, a jeśli masz specjalne życzenie, to my je spełnimy – odpowiada entuzjastycznie, a ja jestem zachwycona. Na pewno przyjdę, bo takie perełki warte są każdej fatygi.