– Chciałabym, aby Kompleks Zabłocie miał taką krakowską duszę – łączył w sobie to, za co lubimy Kraków: klimat Kazimierza, industrialne przestrzenie hotelu Forum czy kulturalno-artystyczne zaplecze Dolnych Młynów – opowiada Magdalena Leyko-Oleńska, pomysłodawczyni projektu.
Romanowicza 11 – to adres, który może stać się jednym z najmodniejszych w Krakowie. Właściciele terenu, na którym obecnie działają dwie drukarnie, planują przeprowadzkę. Jednocześnie nie zamierzają sprzedawać nieruchomości, ale też niewykorzystanie jej byłoby grzechem. Czy Kompleks Zabłocie będzie kolejnym fenomenem i skutecznie wypełni pustkę po innym niezwykłym miejscu z centrum miasta?
Za kilkanaście dni po wszystkich budynkach po dawnej fabryce cygar będzie co najwyżej hulał wiatr. Jednak restauracje i bary, które zdążyły wyrobić sobie przez te lata mocną markę, nie znikną. Czy nowe miejsce dla siebie będą mogły znaleźć na Zabłociu?
Teren od lat 90. należy do rodziny Leyko, którzy są użytkownikami wieczystymi działki i właścicielami wszystkich budynków. Zarządza nimi Magdalena Leyko-Oleńska, prywatnie córka właścicieli. I to właśnie ona jest pomysłodawczynią – to na razie robocza nazwa – Kompleksu Zabłocie.
Zrobiło się zbyt ciasno
Jak już zostało wspomniane, przy ul. Romanowicza działają dwie należące do rodziny drukarnie: Leyko i Etyflex. Jednak miejsce, gdzie naturalnie skupiał się krakowski przemysł, od dawna przestało pełnić taką funkcję. Dodatkowo, aby się rozwijać, potrzebna jest większa przestrzeń.
– Otoczenie naszych drukarń bardzo się zmieniło w ostatnich latach. Mamy przekonanie o tym, że do tego miejsca nie pasują już hale produkcyjne, manewrujące tiry, składowane palety oraz hałas maszyn poligraficznych – mówi Magdalena Leyko-Oleńska.
– Dodatkowo obiekt nie daje możliwości rozwoju i rozbudowania parku maszynowego. Dlatego podjęliśmy decyzję o przeniesieniu offsetowej Drukarni Leyko oraz drukarni etykiet Etyflex do nowych, przystosowanych obszernych hal produkcyjnych w innej części Krakowa – tłumaczy pomysłodawczyni Kompleksu Zabłocie.
Pozostaje więc działka, której właściciele nie chcą przekazywać w ręce obcego kapitału. Posiadanie nieruchomości w Krakowie traktują jako kontynuację rodzinnej tradycji w Krakowie i swego rodzaju zobowiązanie wobec rodzinnego miasta.
8 tys. metrów do zagospodarowania
Magdalena Leyko-Oleńska mówi, że pomysł na tego typu miejsce jest wynikiem zapotrzebowania rynku. – Pomyślałam, że nasz obiekt może być zaadaptowany przez podmioty prowadzące działalność gastronomiczną – wyjaśnia.
A wszystko zaczęło się od podzielenia się koncepcją ze znajomymi. Wieść obiegła branżę lotem błyskawicy i do pani Magdaleny przedsiębiorcy zaczęli się zgłaszać sami. Jest ich obecnie ponad setka.
Leyko-Oleńska zaznacza, że nie zamierza robić Dolnych Młynów 2.0, choć zdaje sobie sprawę, że takie porównania będą się pojawiać. Kompleks Zabłocie ma stanowić całkowicie nową przestrzeń gastronomiczno-usługową i rekreacyjną. Projekt doskonale wpisuje się w nowoczesną i prężnie rozwijają się dzielnicę Zabłocie i zgodnie z założeniami właścicieli terenu wzbogaci przestrzeń zieloną i rekreacyjną w najbliższym sąsiedztwie.
Bazą jest tutaj przestrzeń zamknięta – do dyspozycji będzie w sumie 8 tysięcy metrów kwadratowych, w tym 5 tys. na poziomie zero. Pory roku nie będą więc żadną przeszkodą do prowadzenia działalności.
– Sercem przedsięwzięcia będzie hala gastronomiczna, która zakłada współistnienie m.in. restauracji, barów i strefy chilloutu. Całość ma być wzbogacona o strefę bazarową – takie rozwiązania sprawdzają się w Europie – mówi pani Magdalena. W budynku zmieszczą się także piekarnie, herbaciarnia czy rzemieślnicze sklepy lokalnych przedsiębiorców.
Planowane jest również stworzenie przestrzeni otwartej. To ma być ukłon w stronę miejscowej społeczności, która, jak ma nadzieję pomysłodawczyni, będzie korzystać z kompleksu. Mowa tu o ogródku z takim wyposażeniem, jak mała tężnia solankowa, nowoczesny plac zabaw dla dzieci czy ogród doświadczeń. – Miejsce to powinno służyć tak naprawdę ludziom w każdym wieku – przekonuje.
Oferta gastronomiczna ma być jak najbardziej zróżnicowana. Znajdzie się miejsce zarówno na polskie dania, jak i kuchnię orientalną, uzupełnioną street foodem. Oprócz zaplecza gastronomicznego powstanie przestrzeń handlowa i rekreacyjna.
– Zapewniam też, że nie zamierzam tworzyć imprezowni i kopiować podobnych projektów. Na pewno nie będzie klubu z koncertami i tego typu wydarzeń na przestrzeni otwartej. To jest moje założenie z myślą o mieszkańcach. Być może stracimy jakąś część osób, do których taka koncepcja nie trafia, ale uważam, że wielu też doceni nasze podejście – deklaruje pomysłodawczyni.
Jeśli miałoby się pojawić miejsce do tańczenia, to w podziemiach kompleksu, odpowiednio zabezpieczone i wyciszone - dodaje.
Do tanga trzeba dwojga
O tym, jak zaawansowany jest projekt, świadczą wizualizacje i ogólny plan, który został nam udostępniony. Na razie jednak zakończył się etap badania rynku. Leyko-Oleńska widzi dużą szansę w tym przedsięwzięciu, ale też jest świadoma zagrożeń i potencjalnych problemów, jakie mogą z czasem się ujawnić. Ma też pewne obawy co do prowadzenia przedsięwzięcia samodzielnie. Co prawda z branżą miała do czynienia, ale nie o takiej skali.
– Poszukuję partnera strategicznego, z którym będzie możliwe wprowadzenie w życie tego projektu z wszystkimi jego założeniami. Zależy mi, żeby miejsce to spełniało oczekiwania lokalnej społeczności, miało swój wyjątkowy krakowski charakter – stwierdza Magdalena Leyko-Oleńska.
– Dążę do tego, aby był tu jak najwyższy poziom, było bezpiecznie i estetycznie Mogę zapewnić, że dołożę wszelkich starań, aby ten projekt spełniał oczekiwania mieszkańców Krakowa, ale przede wszystkim naszych sąsiadów – podkreśla.
Kiedy można się spodziewać realizacji konceptu? Przeprowadzka drukarni zajmie około pół roku. – Myślę, że latem przyszłego roku moglibyśmy wystartować z tym projektem – mówi Magdalena Leyko-Oleńska.