Od lat działają na rzecz dzieci z trudnościami. Dostali grant na wyrównywanie szans

Zrzeszamy rodziny zmagające się z różnymi wyzwaniami rozwojowymi dzieci, twórczo i aktywnie spędzamy wspólnie czas, szukamy pomysłów, by otaczający nas świat był przyjazny dla dzieci – mówi w rozmowie z LoveKraków.pl Małgorzata Szopa, prezes Stowarzyszenia „Równa Szansa”.

Skawińska organizacja otrzymała od Fundacji „Zróbmy sobie Kraków” grant na rozwijanie swojej działalności. Dzięki przyznanemu wsparciu Stowarzyszenie „Równa Szansa” będzie mogło inicjować nowe projekty poprawiające jakość życia dzieci z zaburzeniami rozwoju i niepełnosprawnością.

Fundacja „Zróbmy sobie Kraków” powstała po to, by wspierać te inicjatywy, które mają wpływ na dynamiczny rozwój naszego miasta. Taka właśnie jest działalność Państwa Stowarzyszenia „Równa Szansa”. Nazwa wymowna, bo w końcu każde dziecko zasługuje na równe szanse.

Małgorzata Szopa, prezes Stowarzyszenia „Równa Szansa”: Tak, ponieważ dzieci z zaburzeniami rozwoju mają pewne trudności i przez to zawsze porównywane są do zdrowych rówieśników. Niestety bardzo często, całe swoje życie próbują dogonić inne dzieci, a jest im znacznie trudniej. Jeżeli w odpowiednim momencie nie podamy im ręki, nie wdrożymy celowanej terapii, to po prostu nie dadzą rady funkcjonować na równi ze zdrowymi rówieśnikami i nie otrzymają tej szansy. Bardzo często, szczególnie na etapie szkolnym, stawiane są zbyt wysokie wymagania, którym dziecko już nie jest w stanie sprostać. A przecież każdy z nas ma swoje pasje, marzenia, w czymś jest dobry. Tylko czasami nie widać tych talentów na pierwszy rzut oka. Nie we wszystkim musimy być idealni, ale każdy z nas powinien mieć szansę na równe działanie w życiu społecznym, tworzenie i rozwój. W przypadku dzieci z zaburzeniami bardzo często jest tak, że jak pojawiają się pierwsze trudności relacyjne, rozwojowe, to otoczenie zamiast szukać rozwiązań dostosowanych do sytuacji, stosuje najprostsze – usunięcie dziecka z danej placówki czy przedszkola. To taki niechlubny sposób na pozbywanie się kłopotów. My właśnie jesteśmy po to, żeby dziecko miało w życiu jakąś szansę, tylko najpierw muszą uwierzyć w niego rodzice. Na samym początku zrzeszyliśmy się głównie po to, żeby pomagać dzieciom, jednak po wielu latach okazało się, że to nie dzieci są podstawowymi beneficjentami działań naszego stowarzyszenia, tylko właśnie ich opiekunowie – mocni rodzice są w stanie wspierać swoje dziecko, a ono ma szansę na rozwój na wielu polach. Z doświadczenia wiemy też, że jeżeli rodzice tworzą wspólny team z nauczycielami i terapeutami, to dzieją się wtedy najlepsze rzeczy. Dzieci otwierają się, zdobywają wiedzę i umiejętności, a co za tym idzie przenoszą je na wszystkie miejsca, w których na co dzień funkcjonują, musi być zatem współpraca. To jest właśnie ta równa szansa dzieci.

Państwa stowarzyszenie działa od blisko 11 lat w podkrakowskiej Skawinie. Jakie były Wasze początki? Co było katalizatorem założenia „Równej Szansy”?

Zaczęło się od projektu unijnego, który był realizowany przez Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Skawinie. Spotkali się wtedy rodzice dzieci z różnymi niepełnosprawnościami na warsztatach komunikacyjnych. Myślę, że udział w nich to jest jedna z lepszych rzeczy, która mnie spotkała w życiu. To był cykl warsztatów, które wspierały komunikację, ale były też wglądem w siebie, komunikacją z otoczeniem, komunikacją z dziećmi. My – rodzice –  nigdy wcześniej nie mieliśmy okazji się spotkać i porozmawiać, przynajmniej nigdy w większej grupie. Nagle okazało się, że jest nas dosyć dużo. Każdy z nas ma jakieś problemy skupiające się wokół trudności dziecka, ale każdy z tym boryka się sam, czuje się bardzo osamotniony. Szczególnie było to widoczne w sytuacjach gdzie zmagaliśmy się z systemem np. edukacji, sprawami urzędowymi – pojedyncza osoba nie była traktowana poważnie, nie miała siły przebicia. Myślę, że to był taki podstawowy klucz do początków działalności. Założyliśmy sobie, że spróbujemy zorganizować dodatkowe zajęcia dla dzieci, takie integracyjne, by nasi podopieczni mogli współdziałać z rówieśnikami. Wcześniej było tak, że zajęcia dla dzieci z niepełnosprawnością lub zaburzeniami rozwoju oznaczały głównie terapie, w tym terapie indywidualne, a przecież nie o to chodzi. Nie dawały one szans na rozwój społeczny. W końcu w pewnym momencie skończą się terapie a my nie chcieliśmy by dzieci trafiły w pustkę, bez możliwości bycia w społeczeństwie.

Zakres Państwa działalności jest szeroki. W statucie Stowarzyszenia doliczyłam się blisko 30 obszarów działań.

Zakładając Stowarzyszenie nie do końca wiedzieliśmy, w którą stronę będziemy się rozwijać. Zebraliśmy się wówczas w grupę 18 rodziców i każdy z nas miał jakiś pomysł. Statut to forma prawna i bardzo często od tego w jaki sposób jest on napisany zależy czy dana organizacja pozarządowa będzie mogła starać się o różne dofinansowania. Dla bezpieczeństwa wpisaliśmy więcej działań, ale z czasem musieliśmy dodawać kolejne, bo to co sobie kiedyś założyliśmy, to cały czas ewoluuje. Teraz już wiemy, że nie wszystko jest wykorzystywane w 100%, ale statut jest szeroki, bo ta oferowana pomoc musi być bardzo szeroka. Na przykład jeśli pojawia się możliwość zorganizowania ciekawego projektu z elementami ekologii, to musi ona być wpisana w statucie. Chcemy przede wszystkim, żeby otworzyć dzieci na wszelkie formy życia społecznego.

Na jakich obszarach szczególnie Państwu zależy?

Głównie skupiamy się na zajęciach i działaniach, które powodują, że dzieci mają możliwość rozwoju i rehabilitacji społecznej. Idziemy w tym kierunku, żeby rozwijać sferę emocjonalną i relacyjną u dzieci. Ale rozwój ten nie byłby możliwy bez podstawowej bazy, czyli wzmacniania ciała. W tym celu organizowane są zajęcia na basenie i rehabilitacje. Aby dziecko robiło postępy, to musi rozwijać się harmonijnie, na wielu płaszczyznach. Tu nie ulega wątpliwości, że wszystkie zajęcia rehabilitacyjne są bardzo ważną podstawą, ale staramy się przedstawiać to naszym dzieciom w taki sposób by nie czuły, że ciągle są rehabilitowane, ale że trenują by mieć więcej pozytywnej energii. W taki sposób jest szansa, że nie odczują, że są inne niż ich rówieśnicy. W tym samym czasie ich rówieśnicy rozwijają swoje pasje, więc my też chcemy, żeby nasze dzieci miały pasje i realizowały je na zajęciach: na przykład podczas zajęć ze wspinaczki sportowej, pływania czy hipoterapii, czyli jazdy konnej. Parę lat temu odkryliśmy jak cenne jest wspólne spędzanie czasu i zaczęliśmy realizować integracyjno-terapeutyczne wyjazdy wakacyjne oraz w okresie ferii zimowych. Z doświadczeń rodzin wynikało, że wyjazdy w otoczeniu rodzin ze zdrowymi dziećmi bywają przygnębiające dla rodziców, mocno obciążają psychicznie, a cała rodzina jest narażona na krytykę i ciągłą ocenę. W efekcie rodzina nie odpoczywa, a jedynie czuje się wyobcowana i nierozumiana. Chcąc rozwiązać tą sytuację, zaczęliśmy realizować wspólne wyjazdy we własnym gronie, a rodziny zyskały przede wszystkim spokój i bezpieczeństwo oraz  wsparcie i przestrzeń do wymiany doświadczeń. W naszej działalności zależy nam na zmotywowaniu innych rodziców do pracy z dzieckiem. Dużym problemem jest to, że nie wszyscy rodzice akceptują diagnozę. Jeżeli nie przyjmujemy diagnozy, to dziecko ma małe szanse na postępy. Nic nie zadzieje się samo i nasze pogodzenie się z trudnościami dziecka to pierwszy krok do realnej pomocy mu. Nie jest to łatwe, bo czasami rodzic musi przeboleć stratę dziecka o jakim marzył, ale może zacząć działać by mieć szczęśliwe dziecko.

Kluczowa jest współpraca. Gdybym miała podsumować działalność Stowarzyszenia to „Równa Szansa” oznacza rozwój dziecka z trudnościami po moment przystosowania go do życia zawodowego. Innymi słowy, oferują Państwo kompleksowe wsparcie podopiecznych w drodze do dorosłości. Trudne zadanie.

Kiedy zaczynaliśmy swoją działalność 10 lat temu, większość naszych dzieci miała 7-8 lat, i przez te lata trudności rozwojowe dzieci rosną razem z nami. W tej chwili mogę powiedzieć, że te trudności na etapie przedszkola były inne niż są teraz. W przedszkolu dzieci akceptują siebie nawzajem takimi, jakimi są. Później przychodzi szkoła podstawowa, gdzie tej akceptacji jest mniej, albo jest tyle, ile nauczą się w środowisku w którym żyją. Bo to my, dorośli, pokazujemy dzieciom, co jest akceptowalne. To my uczymy dzieci tego zrozumienia, szacunku do drugiego człowieka. I jeżeli na którymś etapie tego zabraknie, to zaczyna być trudno. System edukacyjny nie jest dostosowany do dzieci ze specjalnymi potrzebami. Tutaj nie mówię o dostosowaniu architektonicznym, bo z tym jest coraz lepiej i z tym jako społeczeństwo sobie radzimy, ale mamy całą masę niepełnosprawności takich zupełnie niewidocznych, na które wciąż nie jesteśmy gotowi. Na przykład jeżeli dziecko inaczej postrzega świat ze względu na posiadane całościowe zaburzenia rozwoju, w szczególności mam na myśli tutaj autyzm, bardzo często nie ma rozwiniętego myślenia abstrakcyjnego, natomiast w podstawie programowej ciągle jest „wyobraź sobie” i nie rozumiemy dlaczego dziecko nie potrafi tego zrobić np. pisząc wypracowanie na lekcji języka polskiego.

Z jakimi zaburzeniami dzieci zrzesza „Równa Szansa”? Ile osób korzysta z Waszego wsparcia?

Stowarzyszenie zrzesza całe rodziny, których aktualnie jest niespełna 90. Z założenia nie określiliśmy, że pomagamy dzieciom tylko z określonymi zaburzeniami jednego rodzaju, więc pod naszą opieką są dzieci mające autyzm, afazję, porażenie mózgowe, są dzieci z zespołem Downa oraz innymi chorobami genetycznymi. Ponadto w stowarzyszeniu są też rodziny dzieci z zaburzeniami relacji społecznych czy integracji sensorycznej oraz te w trakcie diagnozy. 90 rodzin to ponad setka dzieci, które potrzebują wsparcia, a że mamy bardzo dużo różnorodnych zajęć, staramy się, żeby każde dziecko coś dla siebie znalazło.

Tak szerokie spektrum działania doceniła Fundacja „Zróbmy sobie Kraków”. W jaki sposób otrzymane od niej wsparcie przełoży się na rozwój Państwa działalności?

Bardzo doceniamy wsparcie Fundacji „Zróbmy sobie Kraków”, bo prowadzimy liczne terapie i wiele z nich jest uzależnionych finansowo od programów, które aktualnie realizujemy. Środki z grantów często nie wystarczają na wsparcie wszystkich potrzebujących, których liczba ciągle wzrasta. Wsparcie od Fundacji chcieliśmy przede wszystkim przeznaczyć na terapie indywidualne, bo są to terapie, które są najdroższe i najtrudniej dostępne, a jednocześnie one otwierają dziecku drogę do budowania podstaw samodzielnego funkcjonowania. Szczególnie zależy nam na wsparciu zajęć z integracji sensorycznej, rehabilitacji i hipoterapii. Są to terapie kluczowe, wpisane na stałe w naszą działalność pomocową. Skupiają się one na wzmocnieniu ciała, a przez to poprawę samooceny dzieci, wiary we własne możliwości. Wsparcie Fundacji pozwoli na realizację kluczowych kierunków stowarzyszenia oraz rozwój innych zajęć, w tym grupowych.

Państwo wejdziecie w marcu w drugą dekadę Waszej działalności. Jakie plany wyznaczyliście sobie Państwo na kolejne lata?

Obecnie jesteśmy po spotkaniu w Urzędzie Miasta i Gminy Skawina, w trakcie rozmów na temat pozyskania niezależnego lokalu na naszą działalność, gdyż przez pierwsze 10 lat działalności nie udało nam się stworzyć własnego miejsca. To dla nas bardzo duża szansa, ale też bardzo duża obawa. Obecny lokal biurowy mamy od roku, dotychczas dowodziliśmy całą organizacją zdalnie. Widzimy jednak ile on daje możliwości, otwiera na większą liczbę spotkań i wsparcie szerszego grona osób. Do tej pory głównie korzystamy z sal, które są w szkołach podstawowych albo specjalnych na terenie gminy Skawina, każde zajęcia prowadzimy w innym miejscu. Pozostaje kwestia funduszy. Lokal zapewne będzie wymagał remontu i dostosowania go do potrzeb osób z niepełnosprawnością, a przede wszystkim wyposażenia go w specjalistyczne sprzęty, większego zaangażowania ludzi, zatrudnienia dodatkowych osób. To jest dla nas bardzo duże wyzwanie. Duża szansa i wielkie marzenie. Mamy nadzieję, że się ziści jeszcze w tym roku. A co do działalności na rzecz dzieci, to planujemy nie zwalniać tempa i zapewniamy, że każdy kto będzie szukał pomocy dla dziecka oraz będzie potrzebował drugiego człowieka to u nas go znajdzie.