Andrzej Kulig: Tylko żeby nie było to światełko w tunelu nadjeżdżającej lokomotywy [Rozmowa]

Andrzej Kulig fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Jestem sceptyczny, ale pan prezydent Majchrowski uwierzył w te zapewnienia. Jak sam powiedział – widzi światło w tunelu, tylko żeby nie było to światło nadjeżdżającej lokomotywy – mówi w wywiadzie dla LoveKraków.pl wiceprezydent Andrzej Kulig.

Patryk Salamon, LoveKraków.pl: Spodziewał się Pan aż takiego kryzysu w MPK?

Andrzej Kulig, I Zastępca Prezydenta Miasta Krakowa: Nie.

Dla Pana to było zaskoczenie?

Nieprzyjemnym zaskoczeniem było to, że zarząd MPK nie poinformował mnie o swoich problemach, które zaczęły się już w kwietniu. Zarówno do mnie, jak i do Zarządu Transportu Publicznego zaczęły dochodzić coraz częściej informacje o niezrealizowanych kursach autobusów. To było dla mnie zaskoczenie, bo zawsze bardzo chętnie chwalili się danymi dotyczącymi autobusów rezerwowych oraz realizacją dodatkowych kursów w sytuacjach kryzysowych. A tu nagle w maju okazuje się, że nie tylko nie mają rezerw, ale też nie wykonują zleconych kursów.

Kiedy to było?

Otrzymaliśmy dane z maja i wtedy odbyliśmy rozmowę z zarządem MPK, podczas której zapewniali mnie, że mają przejściowe problemy. Jednak w czerwcu było jeszcze gorzej i nie mieli już żadnych możliwości, aby ukryć skalę problemów. Poprosili wówczas o duże ścięcie pracy przewozowej na okres wakacji, argumentując to tym, że kierowcy muszą odebrać sobie wolne dni. Po tym wszystkim rozmawialiśmy w lipcu – powiedziałem im wprost, że mają się ogarnąć, na co usłyszałem, że po wakacjach wszystko wróci do normy. Pod koniec sierpnia wróciłem z urlopu i mamy powtórkę – pierwszego dnia w pracy dowiedziałem się, że jest i dalej będzie źle.

Wierzy Pan, że od października MPK będzie w stanie wywiązać się z umowy?

Jestem sceptyczny, ale pan prezydent Majchrowski uwierzył w te zapewnienia. Jak sam powiedział – widzi światło w tunelu, tylko żeby nie było to światło nadjeżdżającej lokomotywy.

A co w sytuacji, kiedy od października nie wywiążą się ze swoich zobowiązań? Z tego co wiem, to był Pan zwolennikiem zmiany składu zarządu MPK.

Przedstawiłem moją opinię, bo to jest zresztą mój drugi zarzut do części zarządu MPK. Niektórzy przyjęli postawę wypierania rzeczywistości, a moim zdaniem podstawą jest zawsze stworzenie obiektywnej diagnozy, nawet niemiłej dla nas. Jeśli nie zrobią tego porządnie, to nie znajdą remedium.

A jaką Pan ma diagnozę?

Zarząd MPK wprowadził taką mgłę informacyjną, że tworząc swoją diagnozę musiałem uruchomić swoje prywatne kontakty. Stwierdzam, a mówiłem o tym prezydentowi, prezesowi Rafałowi Świerczyńskiemu oraz wiceprezesowi Grzegorzowi Dyrkaczowi, że o ile temu ostatniemu nie da się odmówić fachowej wiedzy, ogromnego doświadczenia i niewątpliwie tego, że poświęcił swój czas firmie, to nie wszystko przebiega prawidłowo na linii jego kontaktów z pracownikami. 

Pan chciałby, aby zmieniło się podejście na linii wiceprezes Dyrkacz – pracownicy?

Uważam, że nie można wszystkich wrzucić do jednego worka pod tytułem „narkomani i alkoholicy”. Na każdego człowieka trzeba patrzeć indywidualnie. Może z fotela prezesa komuś się wydaje, że jest to niewykonalne, ale wbrew pozorom jest to możliwe. Sam kierowałem czterotysięcznym zespołem ludzi i jak trzeba było popatrzyć indywidualnie na daną sprawę, to to robiłem. Nie stroniłem od kar dyscyplinarnych, ale starałem się to zawsze robić w sposób sprawiedliwy, bo nigdy nie mamy do czynienia z sytuacją zero-jedynkową, trzeba brać pod uwagę sytuację życiową pracownika.

Pod koniec sierpnia dyrektor Zarządu Transportu Publicznego zaprezentował integrację taryfową, a to oznacza że osoba kupująca bilet miesięczny za 109 złotych będzie mogła podróżować komunikacją miejską i pociągami regionalnymi. Pojawiły się pierwsze argumenty, że jest to ukryta podwyżka, bo karta miałaby zdrożeć z 80 złotych.

Nie jest to żadna ukryta podwyżka. Nie będę w żaden sposób na nikogo naciskał, aby zagłosował za tym projektem. Wiele lat słyszeliśmy pytania, dlaczego dalej nie ma integracji taryfowej, ale ku mojemu zaskoczeniu w obecnym zarządzie województwa jest wola, aby to połączyć. Naszym obowiązkiem było przedstawić ofertę, a teraz niech rada miasta podejmie decyzję.

Ale bez nacisków nie spodziewałbym się, aby radni zdecydowali się przyjąć tę integrację taryfową, która w Krakowie – mieście aspirującym do roli metropolii – powinna funkcjonować już dawno.

Pana spostrzeżenie jest trafne, ale racjonalność nie rządzi w organach kolegialnych przed końcem kadencji, dotyczy to nie tylko rady miasta, ale również Sejmu i Senatu.

Do wyborów samorządowych jednak jeszcze są dwa lata.

Niektórzy już zgłosili chęć startowania w najbliższych wyborach parlamentarnych, więc już się grzeją w blokach startowych.

Nie ma szans na integrację taryfową?

Jeśli na posiedzeniu komisji infrastruktury słyszałem, że jest już najwyższy czas, aby przyjąć wspólny bilet, a teraz te same osoby szukają powodów, aby to odrzucić, bo pojawią się oskarżenia że podnieśli ceny – to z kim mam rozmawiać? Mam iść do tych dwulicowych osób i powiedzieć im „niech pan nie będzie taki”?

Środowa „Rzeczpospolita” donosi, że podwyżki biletów na komunikację miejską są nieuniknione w całej Polsce…

Nie chciałbym, aby integracja taryfowa była w jakikolwiek sposób utożsamiana z podwyżką cen biletów z obiektywnych przyczyn ekonomicznych. Choć jestem pewien, że nie unikniemy rozmowy o urealnieniu ceny biletów.

Ul. Królowej Jadwigi
Ul. Królowej Jadwigi

Nie obawia się Pan remontu kolejnego odcinka ulicy Królowej Jadwigi?

Moje lęki w tej sprawie nic nie dadzą. Trochę irracjonalne jest to, co powiem, ale dużą część swojego dnia powinienem poświęcać tylko remontowi tej ulicy, będąc na miejscu i pilnując wszystkiego, bo widocznie nie da się sterować inaczej niż ręcznie. A po to są wszystkie miejskie instytucje i wykonawca, aby wykonywali należycie swoje prace.

Osiem miesięcy na przeprowadzenie tej inwestycji to realny termin?

Mam zapewnienia, że tak. W poniedziałek odbędę jeszcze rozmowę z firmą i wierzę, że ich zachęcę do rzetelnej i szybkiej pracy.

Jest plan B, jeśli do maja wykonawca nie upora się z remontem?

Gdybym rozważał kwestię planu B, to od jutra wszyscy zaczęliby iść w tym kierunku. Nie przyjmuję innego planu – wszystko ma być zrobione na czas, aby zminimalizować utrudnienia komunikacyjne.

Odcinek ulicy Starowiślnej od skrzyżowania z Dietla do mostu będzie wyremontowany?

Jeśli będę miał pieniądze, to w pierwszej kolejności powinienem wyremontować ulicę Kościuszki, a w dalszej kolejności Starowiślną.

W przyszłym roku remont Kościuszki i Zwierzynieckiej?

Kościuszki tak, ale Zwierzynieckiej – nie. Wiem, że powinno być za jednym razem, ale po rozmowach z konserwatorem, który ma różne oczekiwania, w szczególności wobec placu Kossaka i skrzyżowania z ul. Retoryka, wprowadzenia zieleni w tym obszarze, musimy zlecić przeprojektowanie ulicy Zwierzynieckiej. W przypadku ul. Kościuszki dokonujemy jedynie zgłoszenia, nie musimy uzyskiwać innych pozwoleń.

Wcześniej będzie oddana linia tramwajowa na Górkę Narodową, ale wraz z pętlą?

Nic nie wskazuje, aby było inaczej. Musimy przeprowadzić w rejonie pętli remediację gruntów, ale w sposób ograniczony, wskazany przez naukowców z Akademii Górniczo-Hutniczej. Pierwsze tramwaje na Górkę Narodową pojadą w drugiej połowie przyszłego roku.

Trasa Łagiewnicka
Trasa Łagiewnicka

Prezydent Majchrowski zadeklarował w sierpniowym wywiadzie, że Trasa Zwierzyniecka i Pychowicka będą tak samo szerokie jak Trasa Łagiewnicka. Tak rzeczywiście się stanie?

Uważam, że w tym przypadku trzeba zastosować maksimum treści, minimum formy, a to oznacza maksymalną przepustowość bez sięgania do rozwiązań barokowych oraz tych z lat 60. XX wieku z Los Angeles. A mówiąc poważnie – rozpoczynają się konsultacje społeczne, które będą trwały długo, będzie zaproponowanych kilka wariantów i liczę na poważną i konstruktywną dyskusję, bo nic nie zostało przesądzone. Mogę powiedzieć, że wybudowanie Trasy Łagiewnickiej pokazało, jak bardzo potrzebny jest dalszy ciąg, a pewnie podpiszą się pod tym wszystkie osoby stojące w korkach na przykład przy ul. Grota-Roweckiego.

W planach miasta są dalej Trasy Ciepłownicza, Nowobagrowa, Balicka. To są realne zamierzenia?

Generalnie uważam, że w nadchodzących latach powinniśmy skupić się na najbliższym otoczeniu każdego mieszkańca, czyli przede wszystkim musimy dokończyć budowę kanalizacji, zadbać o odwodnienie, poprawić jakość chodników, zacieniać ulice – czyli robić nasadzenia. Zadania, które pan wymieniał, ale również premetro czy budowa nowych linii tramwajowych, powinny mieć przygotowane wszystkie pozwolenia, aby w momencie pojawienia się nowych, niespodziewanych środków jak np. fundusze z Krajowego Planu Odbudowy, móc rozpocząć je niemal z marszu. Nasz bieżący budżet inwestycyjny powinniśmy przeznaczać w jak największym stopniu na te drobne, lokalne zadania.

W tej logice mieści się budowa parku na terenie Białych Mórz?

Ten teren powinien być przez nas maksymalnie wykorzystany, oczywiście z jakimiś rozwiązaniami rekreacyjnymi, ale niczego nie narzucam. Rozpoczęliśmy dyskusję i to w jej ramach krakowianie powinni przedstawić swoje pomysły, bo nigdy wcześniej nie mieli takiej unikalnej szansy. Moim zdaniem, ale zaznaczam po raz kolejny, że nie narzucam żadnych rozwiązań, powinniśmy zrobić wszystko, aby praktyczny dostęp do tego terenu mieli seniorzy oraz osoby niepełnosprawne, oczywiście bez wylewania całej masy betonu i asfaltu.

Miasto podejmie realne kroki, aby ograniczyć zużycie energii elektrycznej? Przychodzi mi na myśl wyłączanie latarni, co miało miejsce podczas pierwszej fali epidemii.

Pamiętamy wyłączenie oświetlenia i z jakim to się wiązało „aplauzem” mieszkańców, ale jeśli okaże się, że koszty energii będą dramatyczne, to być może taki scenariusz musimy wdrożyć. Na razie zleciłem wszystkim jednostkom dokonanie szacunków, bo nie wszyscy zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. Może wzorem Paryża trzeba pomyśleć o czasowym wyłączeniu energochłonnych krytych basenów – nie będę do tego wzywał, ale kryzys energetyczny jest u naszych bram.

Rozważa Pan kandydowanie na prezydenta Krakowa?

Nie cierpię na brak pracy.

Czy Kraków wart jest mszy?

Czym jest ta msza?

W mniemaniu wielu lokalnych polityków tą „mszą” jest fotel prezydenta Krakowa.

Po pierwsze, nie jestem politykiem – to widać i słychać na każdym kroku. Po drugie, z żadną partią nie jest mi po drodze, więc te dwa elementy wykluczają możliwość mojego startu w wyborach. Po trzecie, byłem tutaj dyrektorem magistratu, pełnomocnikiem prezydenta, a teraz jestem pierwszym zastępcą prezydenta i – to jest uwaga do wszystkich, którzy mają taką ambicję – mam czasami wrażenie, że im się wydaje że to jest siedzenie w wygodnym, zielonym fotelu, przyjmowanie gości, popijanie herbaty, ewentualnie palenie cygara. To na tym nie polega – to jest ogromna robota, odpowiedzialność i gigantyczny stres. Mam wrażenie, że ci którzy się teraz zgłaszają, nie mają bladego pojęcia, na czym to polega, ale przyjmuję to ze spokojem.

News will be here