Cięcia w komunikacji miejskiej. Dyrektor ZTP i prezes MPK tłumaczyli się z problemów

fot. Julia Ślósarczyk

W środę radni Krakowa zajmowali się cięciami w komunikacji miejskiej. Prezes MPK zapewnił, że sytuacja nie powinna się już powtórzyć.

Łukasz Franek, dyrektor Zarządu Transportu Publicznego, mówił, że problemy kadrowe nie dotykają tylko krakowskich przewoźników, ale podobne zawirowania występują w innych europejskich miastach. Tłumaczył, że powodem tego może być fakt, że zmieniają się nawyki konsumenckie związane z zakupami internetowymi, a to przekłada się na większe zapotrzebowania na kierowców w branży kurierskiej.

ZTP: Nie chcemy fikcyjnych kursów

Stwierdził, że nie chciał doprowadzić do sytuacji, że dany kurs autobusu został ujęty w rozkładzie jazdy, ale pojazd nie pojawia się na przystanku. Zaznaczył, że „nic bardziej nie denerwuje pasażerów”, niż fakt, że kurs, po dłuższym czasie oczekiwania, nie jest realizowany.

Łukasz Franek powiedział, że w połowie sierpnia otrzymał informację od przedstawicieli MPK, że nie będą w stanie od początku roku szkolnego zapewnić obsady ok. 25 autobusów. – Naszą rolą było dopasowanie rozkładów jazdy – podkreślił.

Dlatego musieli podjąć trudną decyzję o korekcie oferty transportu publicznego. W pierwszej kolejności cięciami zostały dotknięte linie „najmniej efektywne oraz najmniej napełnione”. – Nie są to zazwyczaj linie główne, magistralne (poruszające się po Alejach Trzech Wieszczów – red.), tylko obsługujące peryferyjne obszary miasta – mówił Łukasz Franek.

Zapewniał, że mieszkańcy nie pozostali bez alternatywy. Jako przykład podał linię nr 125, która w ocenie urzędników należała do tych najmniej punktualnych. Mieszkańcy osiedla Złocień teraz muszą przesiadać się do tramwajów na pętli w Małym Płaszowie.

MPK: Podwyżki, podwyżki

Z problemów tłumaczył się również Rafał Świerczyński, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. Opowiadał, że większe problemy z kierowcami zaczęły się m.in. wraz z wejściem na początku roku nowych zasad podatkowych. W jego ocenie najbardziej ucierpieli ajenci, którzy od 1 stycznia, po zmianie w rozliczaniu składki zdrowotnej, stracili z dnia na dzień ok. 10 procent wynagrodzenia. Kolejnym czynnikiem był nagły wzrost inflacji, na co zarząd nie mógł zareagować bardzo szybko.

W tym roku wynagrodzenia prowadzących pojazdy wzrosły już trzykrotnie: od 1 stycznia było to dodatkowe 500 zł, od lipca – 200 zł. Od sierpnia zostały wprowadzone dopłaty do godzin dodatkowych: 15 zł otrzymuje kierowca zatrudniony na etat, a ajent – 35 zł.

Świerczyński zapowiedział, że najprawdopodobniej w styczniu przyszłego roku pracownicy MPK otrzymają dodatkowe 500 zł, co będzie kształtowało wynagrodzenie na poziomie od 4,8 do 5,2 tys. złotych. To nie wszystko – kierowcy mogą liczyć na fundusz socjalny oraz dodatek za wysługę lat. Zapewnił, że zrobi wszystko, aby płace w MPK były „ponadprzeciętne”, czyli wyższe niż w handlu.

Dotychczasowi pracownicy mają otrzymywać również ekstra dodatki za ściągnięcie do pracy w MPK swoich kolegów i koleżanki. Osoby chcące zostać kierowcami lub motorniczymi będą mieli płacone 3 tys. zł za każdy miesiąc, w którym będą zdobywać uprawienia do prowadzenia pojazdów.

Radni krytykują

Łukasz Sęk, radny Koalicji Obywatelskiej, zajął się głównie zmianą przebiegu jednej linii autobusowej. Sugerował również, że w przypadku problemów kadrowych przewoźnika, może należałoby poszukać dodatkowych firm, które chciałby otrzymywać zlecenia od MPK. – Rozumiem, że na papierze wszystkie dane się zgadzały, ale papier nie jest rzeczywistością i tym, jak funkcjonuje miasto – mówił o wprowadzonych zmianach.

Z kolei przewodniczący klubu Nowoczesny Kraków Michał Starobrat proponował, aby nie krzywdzić osiedli peryferyjnych. Zaproponował, że lepiej byłoby ograniczyć częstotliwość kursowania autobusów np. z 10 do 12 minut, niż likwidować linię autobusową na obrzeżach miasta.

– Wolałbym, jakby państwo się przyznali do jakichś błędów, wtedy czułbym się lepiej – stwierdził Łukasz Gibała, szef klubu Kraków dla Mieszkańców. Zaproponował, aby prezydent powołał w urzędzie miasta specjalny zespół kontrolny lub zlecił audyt MPK zewnętrznej firmie.

Michał Drewnicki, wiceprzewodniczący rady miasta z Prawa i Sprawiedliwości: – To wszystko, co pan prezes zaprezentował, może wygląda pięknie za biurka, z fotela lub gabinetu, ale nie wygląda dobrze z perspektywy ulicy, przystanku czy kabiny kierowcy.