Anonimowi wolontariusze rozpętali burzę. Miasto odpowiada

Miejsca dla uchodźców w hali przy ul. Ptaszyckiego fot. Hutnik Kraków

Organizacja Akcja Ratunkowa dla Krakowa udostępniła oświadczenie „wolonariuszy z Hutnika”, w którym padają oskarżenia dotyczące m.in. likwidacji miejsc noclegowych dla uchodźców w hali Hutnika, czy warunków relokacji do punktu w dawnej Galerii Plaza.

W czasie komisji sportu i kultury fizycznej sekretarz miasta Antoni Fryczek informował radnych, że obiekty sportowe, które po wybuchu wojny w Ukrainie przyjęły uchodźców, będą powoli przywracane do działalności związanej z ich przeznaczeniem. W najtrudniejszym czasie schronienie ponad 200 Ukraińcom zaoferował Hutnik, który udostępnił halę sportową. W piątek prezes klubu Artur Trębacz poinformował członków specjalnej grupy na Facebooku "Hutnk pomagamy Ukrainie", że w związku ze zwiększającą się liczbą dostępnych miejsc noclegowych zorganizowanych przez miasto, Centrum Zarządzania Kryzysowego poinformowało o relokacji uchodźców do przystosowanego dla nich miejsca w budynku dawnej Galerii Plaza.

„Dalej jako klub czujemy się w obowiązku pomagać, będziemy to robić jednak w innej roli aniżeli przez ostatni czas” – napisał Trębacz.

W piątek, tuż przed północą, pismo podpisane jako "oświadczenie wolontariuszy z Hutnika" udostępniła Akcja Ratunkowa dla Krakowa. Czytamy w nim m.in.:

- „Tego dnia o godzinie 16 podstawione zostały autokary MPK. W charakterze koordynatora towarzyszyła im osoba z Centrum Zarządzania Kryzysowego, która w sposób nieprzyjemny i opryskliwy oświadczyła, że uchodźcy mają niezwłocznie zostać przetransportowani do ośrodka zlokalizowanego w dawnej Galerii Kraków Plaza. Według nas już sam sposób przewiezienia uchodźców naraził ich na szkody fizyczne i psychiczne. Dostali kilka godzin na spakowanie się, przy czym części osób nie było wtedy w ośrodku. Wzbudziło to poczucie paniki, towarzyszące rozpaczliwym próbom ściągnięcia nieobecnych.”,

- „Nim zostali wpuszczeni do autokarów musieli czekać około 40 minut na zewnątrz budynku w niskiej temperaturze w celu weryfikacji ich danych. Były to głównie matki z małymi dziećmi, osoby starsze i niepełnosprawne. Koordynator z CZK nie wyraził zgody, żeby cała procedura odbywała się wewnątrz budynku lub wewnątrz autokarów. Uchodźcom tym nie udzielono informacji o celu transportu, nie pozwolono nawet by wolontariusze i tłumacze, których uchodźcy już znali i z którymi czuli się bezpiecznie towarzyszyli im podczas tej akcji.”,

- „Ludzie przewiezieni z Hutnika są przerażeni tą nagłą zmianą lokalizacji. Całkowicie brakuje tłumaczy, nikt nie uzgadnia z uchodźcami ich potrzeb. Atmosfera bezpieczeństwa i względnej stabilizacji, którą udało się oddolnym wysiłkiem  w kilka dni stworzyć na hali Hutnika została zamieniona na ponowny stres i brak pewności co do własnego losu.”,

- „Atmosfera bezpieczeństwa i względnej stabilizacji, którą udało się oddolnym wysiłkiem  w kilka dni stworzyć na hali Hutnika została zamieniona na ponowny stres i brak pewności co do własnego losu. Poza tą jedną relacją nie mamy możliwości dowiedzieć się, jakie dokładnie warunki panują w „pilnie strzeżonym obiekcie”, ale cała ta sytuacja budzi nasze najgorsze skojarzenia, tym bardziej, że według relacji uchodźczyni osoby z Ukrainy nie mogą swobodnie opuszczać ośrodka.”

Na oświadczenie anonimowych wolontariuszy odpowiedziało miasto. W sobotę przed południem w magistrackich mediach ukazało się oświadczenie rzeczniczki prezydenta Moniki Chylaszek. Jak wyjaśnia:

- „Punkt dla uchodźców w hali Hutnika nie był punktem organizowanym przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, tylko przez klub sportowy. Osoby tam przebywające były oddane pod opiekę przedstawicielom klubu. Na miejscu nie pracowali urzędnicy, jak to ma miejsce np. na Plazie czy w budynkach poszpitalnych na Wesołej. Noclegownia na hali Hutnika została zamknięta na prośbę władz klubu, które zwracały uwagę, że chcą wrócić do swojej statutowej działalności i prosiły o znalezienie innych miejsc noclegowych dla przebywających tam uchodźców.”,

- „Informację, że miasto posiada wolne miejsce w obiekcie dawnej Plazy przekazano do klubu o godz. 8 rano. Jak piszą anonimowi wolontariusze „o godz. 16 zostały podstawione autokary MPK”. Oznacza to, że klub sportowy ( jako organizator tego miejsca) wraz z tłumaczami i wolontariuszami miał 8 godzin, by poinformować przebywające tam osoby gdzie i kiedy będą musiały się przeprowadzić. Miasto stara się zapewnić przybywającym do Krakowa uchodźcom jak najlepsze warunki pobytu. Nie trzeba chyba tłumaczyć, czy różni się nocleg na środku hali sportowej, która w żaden sposób nie może być przystosowana na potrzeby noclegowe, od budynku, który został przebudowany w ten sposób, by zapewnić minimum prywatności, dostęp do odpowiedniej liczby węzłów sanitarnych czy zaplecza kuchennego. Nocleg w hali sportowej nie może być „namiastką normalności” jak twierdzą anonimowi wolontariusze.",

- „Jest wierutnym kłamstwem, że uchodźcy przebywający w obiekcie dawnej Plazy nie mogą wychodzić na zewnątrz. Załatwiają sprawy urzędowe, wychodzą na spacery z dziećmi. Są ludźmi wolnymi! Prawdą jest natomiast, że osoby postronne nie mają wstępu na teren punktu dla uchodźców. Tym ludziom należy się odrobina spokoju, bezpieczeństwa i prywatności. To nie jest miejsce do zwiedzania. Jeżeli anonimowi wolontariusze zechcą ujawnić swoje nazwiska, to chętnie ich przedstawicieli oprowadzimy po budynku dawnej Plazy, aczkolwiek cały proces przygotowywania budynku do zamieszkania uchodźców był drobiazgowo dokumentowany w mediach i nie jest żadną tajemnicą.”

W liście, pod którym nikt nie podpisał się z imienia i nazwiska, pojawia się jeszcze jeden wątek. Wolonariusze twierdzą, że nawiązali kontakt z organizacjami działającymi na terene Holandii i Niemiec, których przedstawiciele mieli relokować uchodźców do krajów zachodnich. Przeniesienie Ukraińców do Galerii Plaza miało uniemożliwić tę operację.

„Nie ma zgody miasta na wywożenie uchodźców za granicę na podstawie „współpracy nawiązanej pomiędzy wolontariuszami a organizacjami z Niemiec i Holandii”. Przyjęliśmy tych ludzi do naszego miasta i jesteśmy odpowiedzialni za ich bezpieczeństwo. To, że uciekli przed wojną nie oznacza, że nikt nie będzie chciał wykorzystać ich trudnej sytuacji. Urząd organizuje wyjazdy za granicę uchodźców tylko wtedy, gdy wiarygodność organizacji zagranicznej jest potwierdzona przez ambasadę, lub administrację samorządową czy państwową danego kraju i jesteśmy pewni, jakie warunki zostaną tam uchodźcom zaproponowane” – odpowiedziała Monika Chylaszek.