17 grudnia zakończyła się inwentaryzacja schronów na terenie kraju. Wnioski nie mogą być pozytywne.
Bombardowania ukraińskich miast przez Rosjan doprowadziły do zmian w myśleniu o współczesnym świecie. Podejście preppersów przestało wywoływać zdziwienie i uśmiech politowania. Po ponad 300 dniach wojny wielu mogło w głębi duszy uznać, że jednak mieli rację.
W październiku tego roku władze zapowiedziały przeprowadzenie inwentaryzacji obiektów, w których ludność mogłaby się schronić w czasie bombardowania. Nie dlatego, że jesteśmy zagrożeni (choć wykluczyć tego nigdy nie można), ale, zgodnie z maksymą, przezorny zawsze ubezpieczony.
Z tym „zawsze” jest jednak problem. Co by nie mówić o rządach z czasów Polski ludowej, widmo działań wojennych na terenie naszego kraju miało przełożenie na konkretne działania. Jak wynika z danych zebranych przez Stowarzyszenie Schrony w Polsce w latach 1951-1964 (eskalacja zimnej wojny, w 1962 roku byliśmy o krok od konfliktu nuklearnego), na terenie Krakowa powstały 472 obiekty. Było to związane z ustawą sejmową z 1951 roku o powołaniu Terenowej Obrony Przeciwlotniczej. W latach późniejszych takich schronów powstało już tylko 38.
Obecnie w większości są to piwnice i magazyny. Z nieco ponad pół tysiąca wszystkich takich miejsc (bez obiektów z II wojny światowej), modernizację przeszły 83 obiekty i to jeszcze w latach 70. i 80. Według stowarzyszenia, zaledwie kilka schronów utrzymało swoją funkcję, choć nie oznacza to, że spełniłyby swoja rolę na dłuższą metę.
25 października na antenie Radia Kraków wicewojewoda Ryszard Pagacz przyznał, że w całej Małopolsce jest dziewięć schronów z prawdziwego zdarzenia. Dziewięć na ok, 3,5 mln mieszkańców. Co z resztą?
W Krakowie żyje około miliona mieszkańców. Najwięcej schronów jest w Nowej Hucie (podział na dzielnice sprzed 1999 roku) – 257. W Krowodrzy kryje się ich 110, na terenie Śródmieścia – 102, a w Podgórzu tylko 41. Teoretycznie wszystkie dałyby schronienie dla blisko 62 tys. osób.
Tylko na jak długo?
– Jeżeli chodzi o pojęcie „sprawne schrony” to prawdopodobnie niewiele w Polsce i w Krakowie można za takie uznać. Piszę tak z uwagi na brak hermetyczności obiektów (sparciałe lub brak uszczelek w drzwiach schronowych), co jest jedną z definicji obiektów zwanymi schronami – mówi Krzysztof Posłuszny ze Stowarzyszenia Schrony w Polsce.
– Druga sprawa to agregaty filtrowentylacyjne, które filtrują powietrze z niebezpiecznych gazów czy promieniowania – wielu z nich nie ma w schronach na terenie Krakowa, a jeśli gdzieś są, to z przeterminowanymi filtrami powietrzna, co powoduje, że nie chronią one przed niczym z zewnątrz obiektu – tłumaczy.
Do tego dochodzi zaplecze sanitarne, zbiorniki z wodą, jedzenie, środki ochrony osobistej i inne wyposażenie. I ludzi, którzy wiedzą, co robić w przypadku kryzysu.
– Trzeba poruszyć temat struktur Obrony Cywilnej. Aby cały system działał, to potrzeba ludzi, przeszkolenia i uświadomienia populacji z kwestii postępowania w przypadkach kryzysowych. Dodatkowo martwiłbym się o zarządzanie całym systemem na szczeblu miejskim i wojewódzkim w obliczu kryzysu. Brak odpowiedniej infrastruktury i przeszkoleń może doprowadzić do tragedii – stwierdza Posłuszny.
Ekspert dodaje, że obecnie najlepiej przygotowanym schronem jest obiekt w Wieliczce przy ul. Parkowej. Jest on Zapasowym Stanowiskiem Dowodzenia dla Komendy Wojewódzkiej TOPL. – Obecnie przeznaczony dla wojewody i non stop modernizowany – mówi. Przedstawiciel stowarzyszenia dodaje, że pod uwagę trzeba brać również obiekty, którymi zajmuje się inne stowarzyszenie – Rawelin. – Filtry są przeterminowane jak wszędzie, ale są najlepiej wyposażone i teoretycznie przygotowane – choć jeśli tak mówi się o obiektach muzealnych, to znaczy, że w Krakowie jest źle... – stwierdza.
Skarbonka bez dna
Krzysztof Posłuszny przypomina, że prawo nie przewiduje czegoś takiego jak „schron” oraz nie mówi, jak powinny być one utrzymane. Natomiast odpowiedzialność została zrzucona na właścicieli czy zarządców budynku.
– To duże nieporozumienie, skoro obiekty mają służyć wszystkim. A że właściciele i zarządcy też nie chcą inwestować pieniędzy w te obiekty, to są w stanie jakim są teraz – stwierdza.
Zwracał na to uwagę również Rzecznik Praw Obywatelskich w kilku pismach kierowanych do MSWiA. – W mojej ocenie rozwiązanie nakładające obowiązki finansowe związane z utrzymaniem schronów wyłącznie na właścicieli wyodrębnionych lokali oznaczać będzie niedopuszczalne przerzucenie na obywateli ciężarów finansowych, które spoczywać powinny na władzy publicznej – widnieje w korespondencji z początku grudnia tego roku.
– Na ten moment obrona cywilna w Polsce to szereg wielu problemów trudnych lub niemożliwych do rozwiązania w krótkim czasie i niestety skarbonka bez dna. A musimy też być realistami, że jak wezmą się za schrony, to skądś będę musieli wziąć na to pieniądze. Pytanie kosztem czego lub kogo – uważa Posłuszny.
Na odpowiedzi dotyczące tego, ile schronów do czegokolwiek się nadaje, jaki procent z nich można doprowadzić do użyteczności i ile to będzie kosztowało, trzeba będzie poczekać.
Hubert Ciepły, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej poinformował, że działania inwentaryzacyjne zostały na terenie Krakowa zakończone. – Dane przekazaliśmy do komendy głównej PSP i do ministerstwa. Teraz czekamy na oficjalne dane i instrukcje, jak ma wyglądać dalsze przekazywanie informacji – mówi strażak.
Poniżej adresy schronów w Krakowie