Podczas środowej sesji radni zajmowali się dwoma planami miejscowymi, które przeznaczają część terenów na os. Kliny pod miejskie parki.
Chodzi o plany miejscowe Park miejski na Klinach” i „Park miejski Kliny południe”. Pierwszy, większy z nich obejmuje część terenów zielonych pomiędzy ulicami Działowskiego i Komuny Paryskiej a autostradą A4, a drugi – na północ od miejsca, w którym linia kolejowa przecina autostradę A4.
Co istotne, nie ma jeszcze mowy o parkach jako takich, tylko o przeznaczeniu terenu na ten cel. Założenie było takie, by zabezpieczyć w planach tereny pod zieleń urządzoną i umożliwić jej późniejszy wykup na potrzeby parku. Ma to związek z wcześniejszymi decyzjami o utworzeniu użytku ekologicznego, który został przegłosowany w wersji zupełnie innej niż pierwotnie proponowana, obejmującej znacznie mniejszą powierzchnię, w formie kilku oddzielonych od siebie enklaw.
Park wirtualny vs. park realny
Wśród radnych plan utworzenia parków nie wywołał kontrowersji. Dyskusja zamknęłaby się zaraz po rozpoczęciu, gdyby nie głos ze strony przedstawiciela dewelopera – właściciela części terenu. Józef Białasik poinformował radnych, że firma dysponuje zdecydowaną większością terenu objętego planem „Park miejski na Klinach” i ma wobec niego nieco inne zamierzenia.
Jak mówił, spółka chce przygotować zintegrowany plan inwestycyjny (nowe narzędzie przewidziane w nowelizacji ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym), w którym część terenu przeznaczona byłaby pod park, ale część pod zabudowę.
W jego ocenie, radni mają do wyboru albo park „wirtualny”, który zostanie narysowany na mapie i przez długie lata nie doczeka się realizacji, albo park realny, zrealizowany w ramach porozumienia z deweloperem i przekazany miastu. – Proszę rozważyć, że rozmawiamy o tym, co jest w planie, czyli wirtualnej zielonej plamie, której prawdopodobnie nikt nie będzie w stanie albo nie będzie chciał, albo nie będzie mógł wykupić i zrealizować tam parku. Versus rzeczywistość, która może się zmaterializować w postaci rzeczywistego parku na części tego terenu – opisywał. Zarzucał też miejskim planistom, że przeznaczenie terenu pod park w obecnej propozycji jest niezgodne z zapisami obowiązującego studium.
Plan umożliwi wykup
W odpowiedzi radny Grzegorz Stawowy przedstawiał sprawę od zupełnie innej strony. Mówił, że spółka ma faktycznie dużą część terenu, ale nie większość. – Po drugie, firma Sawig, kupując te nieruchomości od poprzedniego właściciela, kupiła je jako niebudowlane. W związku z powyższym mogła i w zasadzie powinna liczyć się z tym, że te działki mogą pozostać jako niebudowlane – przekonywał.
Jak mówił, nowy plan miejscowy podtrzymuje założenia dotychczasowych planów i jest formą rekompensaty za nieuchwalenie użytku ekologicznego i odpowiedź na oczekiwania zwiększenia terenu zielonego. – Plan miejscowy sankcjonuje zapisy poprzednich dokumentów. Różnica będzie polegała na tym, że zgodnie ze zmianą ustawy, na bazie zapisów z tego planu miejscowego będziemy mogli wystąpić o wykup. To zmienia formułę wykupu tych gruntów. Między innymi od dużego właściciela gruntu, jakim jest Polski Fundusz Rozwoju, który na wschód od działek pana klienta ma spory teren zielony – tłumaczył radny.
Radni odbyli w środę pierwsze czytanie obydwu projektów planów miejscowych. Sprawa powróci na kolejnej sesji.