Dziki na dobre zadomowiły się w Krakowie. „To zamknięta, przyzwyczajona do wygodnego życia populacja”

fot. Archiwum Łukasza Styrylskiego
Krakowscy urzędnicy starają się o to, żeby przepisy dotyczące zakazu relokacji dzików zostały złagodzone. W naszym mieście tych zwierząt może być nawet 2,5 tysiąca.
Dziki na dobre zadomowiły się w Krakowie. Choć na ogół nie są agresywne, zawsze należy pamiętać, że to duże, dzikie zwierzęta i w niektórych sytuacjach mogą być niebezpieczne. Krakowianie zdążyli się już do dzików przyzwyczaić, jednak ich obecność potrafi uprzykrzyć życie. Mieszkańcy narzekają, że zwierzęta sieją spustoszenie na trawnikach, placach zabaw czy w ogródkach. Miasto szacuje, że w Krakowie może żyć ok. 1,5–2 tys. dzików.

Tylko w samym marcu otrzymaliśmy 300 zgłoszeń, dotyczących zwierząt łownych (i niemal 150 dotyczących zwierząt chronionych prawem). 90 proc. dotyczyło dzików – mówi dla LoveKraków.pl Łukasz Styrylski, którego Centrum Hodowlane pełni obowiązki całodobowego pogotowia interwencyjnego ds. dzikich zwierząt w Krakowie. Co ciekawe, to nie dziki potrzebowały pomocy. – Większość zgłoszeń dotyczyła sytuacji, w której dziki pojawiły się pod blokiem czy w śmietniku i ludzie czuli się zagrożeni. Każde zgłoszenie traktujemy poważnie. Bywa, że dziki pojawiają się na terenach szpitalnych oraz pod szkołami czy przedszkolami. I choć same z siebie z reguły nie atakują, to jednak teoretyczne zagrożenie np. dla małych dzieci istnieje. Możemy wówczas przyjechać i przepłoszyć zwierzęta z takiego miejsca – zapewnia nas Styrylski.

Jednocześnie apeluje do mieszkańców, żeby nie dzwonili na całodobowe pogotowie w każdej sytuacji, w której widzą dzika. – Czasami otrzymujemy zgłoszenia, że dziki są na Łąkach Nowohuckich lub w Lesie Borkowskim. To po prostu ich dom. Co więcej, nie stwarzają tam żadnego zagrożenia: jeżeli my zachowujemy się odpowiedzialnie – przekonuje.

Idealne warunki

Styrylski wylicza, że dzików w mieście może być nawet ok. 2,5 tys. – Mają tutaj idealne warunki. Miasto to dla nich świetna baza pokarmowa, która przyciąga je jak magnes. Ponadto nikt na nie tutaj nie poluje: w mieście nie ma drapieżników, a myśliwi nie mogą używać broni palnej w odległości 150 metrów od budynków. Kraków jest zabudowany. To oznacza, że praktycznie nie ma takich miejsc, gdzie myśliwi mogliby strzelać do zwierząt wyjaśnia.

I dodaje, że idealnym rozwiązaniem do humanitarnego redukowania populacji dzików w Krakowie są specjalistyczne, sterowane w pełni automatycznie odłownie, które kilka lat temu pojawiły się w mieście. – Jako Centrum Hodowlane odpowiadamy za ten projekt. Miasto kupiło od nas usługę, my wykonaliśmy urządzenia według własnego patentu, który działa, a co najważniejsze skraca zwierzętom stres do minimum, gdyż zdalne powiadomienie i stały monitoring odłowni pozwala na szybką reakcję obsługi. Po złapaniu się w pułapkę dziki były błyskawicznie wywożone na tereny mniej zurbanizowane Krakowa, skąd niemożliwy był ich powrót. Niestety, wprowadzone w 2021 roku przepisy o zwalczaniu afrykańskiego pomoru świń zablokowały możliwość relokacji dzików – dodaje Łukasz Styrylski.

Odłownie dalej działają, jednak nie pełnią już pierwotnej funkcji. – Obecnie jest tak, że niestety dziki, które wejdą do takiej pułapki, trzeba uśmiercić, natomiast jest to wykonywane tylko w przypadkach szczególnego zagrożenia dla mieszkańców. Działanie to jest zgodne ze stanowiskiem Głównego Inspektoratu Weterynarii – twierdzi nasz rozmówca. Jednocześnie zauważa, że w Krakowie nie ma przypadków afrykańskiego pomoru świń.

Dziki, które tutaj żyją, nie pokonują jakichś wielkich odległości – to raczej zamknięta, przyzwyczajona do wygodnego życia populacja. Regularnie pojawiają się w tych samych miejscach. Z obserwacji wiemy, że cały czas są to te same zwierzęta. Nie mamy w Krakowie żadnej strefy ASF. Dlatego staramy się o to, m.in. za pośrednictwem prezydenta Krakowa, aby dzięki rozmowom z parlamentarzystami ogólnopolskie przepisy zostały zmienione i żeby chociaż w przypadku loch z warchlakami można było te zwierzęta relokować, a nie uśmiercać – kwituje Styrylski.

Afrykański pomór świń

Urzędnicy wyliczają, że w Krakowie działają trzy specjalistyczne odłownie (na Zakrzówku, Ruczaju i w Borku Fałęckim). I potwierdzają, że ich funkcjonowanie jest mocno ograniczone. – Od 2021 roku obowiązują przepisy unijne, dotyczące ASF (afrykański pomór świń), wprowadzające zakaz przemieszczania dzików na terenie wszystkich państw Unii Europejskiej, a więc także na obszarze Polski – wyjaśnia Dominika Jaźwiecka z biura prasowego magistratu. Dodaje, że Aleksander Miszalski rozmawia z parlamentarzystami, by zmienić przepisy. Chodzi o to, żeby w szczególnych sytuacjach można było zastosować odstępstwa od zakazu relokacji, np. w przypadku wspomnianych loch z młodymi.

W krakowskim magistracie reasumują: najbardziej istotne jest to, aby absolutnie dzików nie dokarmiać, jak również nie stwarzać im możliwości łatwego dostępu do pokarmu i odpadków spożywczych.

Archiwum Łukasza Styrylskiego
Archiwum Łukasza Styrylskiego