Edo Fusion - kulinarne Yin i Yang [Recenzja]

Robiłam ostatnio rachunek sumienia zastanawiając się, które z odwiedzonych przeze mnie restauracji wymieniam jako pierwsze, gdy ktoś zapyta mnie co polecam. Są to restauracje azjatyckie, w których miałam okazję jadać. Może dlatego, że potencjał tej kuchni jest niewyczerpalny, a może po prostu dlatego że ich poziom w Krakowie jest wysoki. Dziś do tej listy dołączyło Edo Fusion. To nowa odsłona tradycyjnej, japońskiej kuchni, wzbogacona właśnie o fusion z Tajlandii, Wietnamu czy wpływy śródziemnomorskie.

Samo miejsce to ukojenie dla zmysłów. Szeleszcząca woda sącząca się po ścianach i kojąca muzyka niczym ze spa sprawia, że zamykając drzwi od ulicy Miodowej, zostawiasz cały chaos wszechświata za sobą. Oczy koją nienaganne kolory szarości i przełamująca świeżość zieleni. Jest jak w ogrodzie ZEN, z którego ja nie wychodziłabym najchętniej w ogóle. Do tego doszły doznania zapachowe i smakowe.

Najbardziej smakowała mi Gyu No Tataki To Horenso – marynowana polędwica wołowa, serwowana na chrupiącym cieście filo i młodym szpinaku w sosie ponzu wasabi (26 zł). Tak idealnie rozpływającej się w ustach delikatnej, o stonowanym smaku, lekko krwistej polędwicy nie jadłam nigdy w życiu. A to była dopiero przystawka. Miło zjeść tatara ze świeżego łososia podanego na dobrze ugotowanym ryżu (28 zł) czy szaszłyk z owoców morza: kalmara, krewetki, małży i łososia (27 zł/2 sztuki) podane z sosem teriyaki i orzechowym, jednak prawdziwa poezja zaczęła się przy zupie Tom Yum Gung z krewetkami (15 zł). Ostro-kwaśna tajska zupa na bazie mleka kokosowego, pasty tom yum z dodatkiem krewetek, grzybów trawiastych i warzyw to było coś, czego nie mogę doczekać się w planowanej wyprawie do Tajlandii. Świeżości składników, egzotyki smaku, ostrości potraw i intensywności doznań kulinarnych.

Prawdziwym doznaniem estetycznym była zupa Dobin Mushi (14,50 zł) – specjalność Kyoto, dawnej stolicy Japonii, serwowana w czajniczku. Bulion na bazie dashi, glonów kombu i sosu sojowego, z dodatkiem krewetek, łososia, kurczaka i grzybów shiitake. W małym imbryczku wyglądała cudnie, pachniała delikatnie bulionem. Nie zawiodłam się także ilością łososia, krewetek i kurczaka. Dla osób lubiących delikatne, transparentne smaki jest idealna.

Dania główne przekonały nas do konieczności szerzenia wieści gminnej o istnieniu tego miejsca. Grillowana polędwica w sosie teryiaki (49 zł) i Halibut duszony w sake podany z grzybami enokitake (45 zł) przeniosły nasze podniebienia na wyżyny kulinarne nie tylko za sprawą dodatków właśnie takich, jak grzyby, ale przede wszystkim idealnego poziomu kruchości.

Połączenie tradycji z nowoczesnością, świeże półprodukty, ciekawe rozwinięcie smaków na talerzu czyli kulinarne Yin i Yang – tego możecie się spodziewać po Edo Fusion na Miodowej 8.