News LoveKraków.pl

Ekspert AGH o zaginionym defektoskopie: „wiązka promieniowania może być dla nas zagrożeniem”

Dr Paweł Gajda z Akademii Górniczo-Hutniczej podkreśla, że zawartość urządzenia można porównać do dowolnej substancji trującej. – Na przykład do kwasu. Dopóki znajduje się w butelce, nic nam nie grozi. Jednak uwolniony z opakowania, może zrobić nam krzywdę w postaci np. oparzeń – przekonuje naukowiec.
Przypomnijmy: w nocy z 21 na 22 marca firma, prowadząca roboty na drodze ekspresowej S7, zgubiła aparat gammagraficzny (defektoskop), który zawiera wysokoaktywne źródło promieniotwórcze. Państwowa Agencja Atomistyki zaleca, aby pod żadnym pozorem nie otwierać ani nie rozcinać urządzenia. – Nawet krótkotrwały kontakt z nieosłoniętym źródłem promieniotwórczym, znajdującym się w jego wnętrzu, może stanowić poważne i bezpośrednie zagrożenie dla życia i zdrowia człowieka – informuje Małopolski Urząd Wojewódzki.

Defektoskop służy do wykrywania różnego rodzaju wad materiałów (m.in. budowlanych): pęknięć, odwarstwień oraz szczelin. Dr Paweł Gajda z Wydziału Energetyki i Paliw Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie potwierdza, że jeśli urządzenie dostanie się w niepowołane ręce, może stanowić zagrożenie dla życia i zdrowia tego człowieka oraz osób postronnych. – Dopóki defektoskop pozostaje zamknięty, nic nam się nie stanie. Dopiero w momencie jego otwarcia wiązka promieniowania może być dla nas zagrożeniem. Przy czym nie mówimy o ekspozycji, która trwa minutę, tylko więcej czasu – twierdzi dr Gajda.

Przekonuje, że jeśli ktoś znajdzie urządzenie, powinien zawiadomić odpowiednie służby. – Najlepiej w ogóle go nie dotykajmy, tylko od razu zadzwońmy np. na policję – podpowiada naukowiec. Podkreśla, że zawartość urządzenia można porównać do dowolnej substancji trującej. – Na przykład do kwasu. Dopóki znajduje się w butelce, nic nam nie grozi. Jednak uwolniony z opakowania, może zrobić nam krzywdę w postaci np. oparzeń – mówi naukowiec.

Twierdzi, że podobne sytuacje jak zaginięcie defektoskopu zdarzają się w Polsce rzadko, ale miały miejsce w przeszłości. – Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat mieliśmy parę zdarzeń, kiedy różnego rodzaju źródła promieniowania trafiały w niepowołane ręce. Dziesięć lat temu był przypadek, kiedy złomiarze przywieźli do skupu ołowianą obudowę, która pochodziła z Elektrowni Bełchatów i zawierała źródło promieniotwórcze – przypomina dr Paweł Gajda.

W przypadku posiadania informacji na temat lokalizacji defektoskopu należy niezwłocznie powiadomić najbliższą jednostkę policji (numery alarmowe 112 i 997), Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie (tel.: 987 lub 12 39 21 300) lub Centrum ds. Zdarzeń Radiacyjnych Państwowej Agencji Atomistyki (tel.: 22 19 430).

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Nowa Huta
News will be here