Jacek Majchrowski: Mieszkańcy mieliby prawo stukać się w czoło [Rozmowa]

Jacek Majchrowski fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Prezydent Krakowa w rozmowie z LoveKraków.pl mówi o podwyżkach opłat za śmieci, wizji porzucenia przebudowy al. 29 Listopada, problemach z rozpoczęciem budowy linii tramwajowej na Górkę Narodową, powstaniu do 2022 roku nowej kładki pieszo-rowerowej, rozrastającym się Nowym Ruczaju, siatkach na Zakrzówku kupionym przez miasto kościele na Wesołej, rozmowach z metropolią a także o tym, na kogo zagłosuje w wyborach prezydenckich.

Patryk Salamon, redaktor naczelny LoveKraków.pl: Kto Pana wsadził na minę, a mam na myśli opłaty za śmieci?

Prof. Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa: Wsadził mnie ustawodawca. Zmieniono cały system gospodarki odpadami, przy czym nie zastanowiono się nad tym, że gminy znajdują się w różnej sytuacji. Są takie, które odbierają śmieci i wrzucają je do dołu. Kraków ma system gospodarki śmieciowej, gdzie dysponujemy wszystkim: od odbioru po spalanie odpadów. Nam pięć pojemników nie jest potrzebne, wystarczyłoby takie segregowanie, jak było do tej pory. Nowe zasady generują dodatkowe koszty.

Ustawa została zmieniona wcześniej, ale co takiego dramatycznego stało się w Krakowie? Pod koniec grudnia rzecznik prasowy MPO mówił, że spółka nie widzi potrzeby wprowadzania podwyżek, ponieważ miasto jest wzorem gospodarowania odpadami. Odnosząc się do korekt stawek w innych miastach mówił, że tamte gminy miały atrakcyjne stawki od osoby np. 3-4 złote, a Kraków miał stosunkowo wysokie opłaty.

Nie znam szczegółowego pytania jakie zadano rzecznikowi MPO, więc nie będę komentował jego wypowiedzi. Sytuacja zmieniała się znacząco od kilku lat, ale nie wymagała zmiany opłat, które obciążają mieszkańca. W ubiegłym roku pozyskaliśmy z tytułu opłat około 207 milionów złotych, a koszty gospodarki odpadami wyniosły około 229 milionów złotych, czyli do kwoty uzyskanej z opłat ubiegłorocznych dopłaciliśmy 22 miliony złotych z opłat uzyskiwanych w latach poprzednich, z czasów kiedy opłaty przewyższały koszty. Podobna sytuacja miała miejsce w roku 2018. W tym roku koszty zagospodarowania odpadów wyniosą około 258 milionów złotych i opłaty szacowane w budżecie nie wystarczą na sfinansowanie tego zadania. Jeżeli pan pyta o to, dlaczego wcześniej nie reagowaliśmy na zachodzące zmiany, to odpowiedź jest prosta: z tytułu opłat wniesionych w latach poprzednich, mieliśmy rezerwę, z której pokrywaliśmy niedobory. Do kiedy ta rezerwa wystarczy nie byliśmy w stanie oszacować, bo okoliczności każdego miesiąca są różne, co widać po co miesięcznych wpłatach, a z ponadto – trudno było oszacować z dużym wyprzedzeniem rosnące koszty. Gdybyśmy rozważali podniesienie opłat, gdy była rezerwa finansowa, mieszkańcy mieliby – w najlepszym przypadku – prawo stukać się w czoło, dlaczego wychodzimy z takim projektem.

W tym roku w budżecie zarezerwowanych jest 179,4 milionów złotych na gospodarkę śmieciową. Tyle samo pieniędzy jest po stronie wydatkowej, jak i dochodowej. W 2019 roku kwota była wyższa o zaledwie 600 tysięcy złotych.

I tu jest drugie zjawisko, który pokazuje na czym polega skala problemu, przed którym stoimy. Kwota zaplanowanych w budżecie wpływów z tytułu opłat, choć niższa od pozyskanych ostatecznie w ubiegłym roku, jest – jak pokazują zjawiska ostatnich tygodni – mocno optymistyczna. Przy aktualnych stawkach opłat dochody będą niższe z kilku powodów. Po pierwsze, około jedna trzecia odpadów dotąd oddawanych to są odpady zmieszane, za które do tego czasu opłata była wyższa. Obecnie nie ma prawnej możliwości oddawania zmieszanych odpadów, a tym samym nie wolno za nie pobierać opłat. Odpady te jednak nie zniknęły wraz z wejściem ustawy, trzeba je będzie wywozić, segregować i przetwarzać, a opłat z tego tytułu nie będzie się uzyskiwać. Będą co prawda nakładane kary, ale ich skuteczność co najmniej odsunie się w czasie. Po drugie, ustawodawca narzucił gminom górną stawkę za odbierany pojemnik, która jest niższa, niż faktycznie koszt ponoszony we wszystkich gminach, choć w Krakowie ta różnica ze względu na dobrze działający system jest i tak stosunkowo niewielka, około 10 procent. W sumie spadek wpływów z tytułu opłat szacujemy w stosunku do ubiegłego roku o około 47 milionów złotych do kwoty 160 milionów złotych. I to jest prawdziwa przyczyna, dla której podwyżki są tak znaczące: około 258 milionów złotych kosztów zagospodarowania odpadów wobec wpływów przy obecnym systemie opłat na poziomie 160 milionów złotych. Blisko 100 milionów złotych potrzeba, aby system się zbilansował.

Kraków jest miastem, które wywozi na wysypisko najmniej śmieci, bo zaledwie trzy procent.

Nasz system jest rzeczywiście jednym z najefektywniejszych w Polsce. Dzięki temu mam nadzieję, że krakowskie podwyżki będą najniższe w kraju.

Jaka metoda obliczania opłaty za śmieci będzie ostatecznie przedstawiona?

Cztery warianty poddane zostały pod dyskusję, uważnie się jej przysłuchuję. Uważam, że musi powstać system spełniający trzy kryteria: sprawiedliwy dla każdego mieszkańca, szczelny, aby inni nie płacili za tych, którzy tego unikają i wreszcie samofinansujący się, czyli zgodnie z ustawą nie wymagający dopłat z budżetu, bo wtedy jedni będą płacić, za tych, którzy tego unikali, a w skrajnym przypadku, ci, którzy płacą w mieście podatki za tych, którzy tego unikają.

Stanie ostatecznie na liczeniu opłaty od zużycia wody?

To zostanie zdecydowane w dyskusji.

Którą metodę wybrałby Pan, gdyby uczestniczył w konsultacjach społecznych?

Każda z metod ma swoje zalety i wady. Liczenie od zużycia wody ma tę zaletę, iż pośrednio pokazuje, że dana nieruchomość jest zamieszkana i uwidacznia udział konkretnego mieszkańca w wytwarzaniu odpadów. Budzi to jednak opory tych środowisk, które administrując nieruchomościami rozliczają się z najemcami nie według wskazań wodomierzy, ale według powierzchni lokalu. Inna obawa związana jest z tym, że administrujący będą oszczędzać na wodzie używanej do celów publicznych jak podlewanie zieleni czy mycie chodników, co prowadzi do zwiększonego zapylenia powietrza. Liczenie według powierzchni mieszkania z kolei może jest  łatwe, gdyż dane na ten temat są dostępne, ale może też się okazać niesprawiedliwe w przypadku mieszkań o dużej powierzchni, ciągle licznych szczególnie w starszych dzielnicach Krakowa, a zamieszkałych przez nieliczne osoby, często wręcz samotne. Są też warianty, które opowiadają się za liczeniem od osoby, które jednak wymagają uszczelnienia, aby nie uciekano od obowiązku płacenia. Proszę pamiętać, że dziś mamy zameldowanych w Krakowie 760 tysięcy mieszkańców, a wedle zużycia wody jest ich około 1 150 000. Ważne, aby każdy, kto rzeczywiście wytwarza odpady, płacił za nie, a nie przerzucał tego na innych mieszkańców. Dla mnie kluczowe okażą się konsultacje społeczne, mam też sygnały, że także dla radnych.

Widział Pan, jak te konsultacje społeczne wyglądają?

Nie widziałem, ale słyszałem.

Ta 10-stronicowa ankieta to dobre rozwiązanie? Trzeba ją zeskanować, wysłać pocztą elektroniczną albo tradycyjną.

Można również przyjść, wypełnić i zostawić w urzędzie.

Czy ktoś poświęci czas, żeby wypełniać 10 stron?

Tylko trzeba się zastanowić, co jest lepsze. Czy jak przyjdzie sto osób i będzie krzyczało? Z reguły w konsultacjach uczestniczą osoby, które są niezadowolone. Każdy z tych systemów ma wady i zalety. Z drugiej strony mieszkaniec, który zechce wypełnić ankietę jest cenny, bo poświęca swój czas i namysł na rozwiązanie trudnego zagadnienia. Ale wstępne wyniki ankiet, a nie jest ich mało, są obiecujące. Co prawda pokazują zróżnicowanie stanowisk, ale mam wrażenie, że jedna z opcji wyraźnie dominuje. Nie chcę więcej o tym mówić, aby nie nawoływać za którąkolwiek, jednak w przyszłym tygodniu, po zakończeniu konsultacji, ogłosimy ich wyniki.

Skoro stwierdził Pan, że system z wyliczaniem opłat od wody jest najbardziej sprawiedliwy, to oznacza że przedstawi Pan radzie miasta taki projekt?

Czekam na wynik konsultacji społecznych. Zastanawiałem się jeszcze nad innym rozwiązaniem i poprosiłem radców prawnych o sprawdzenie, czy mogę dać radzie miasta cztery uchwały, każdą dotyczącą innego systemu. Otrzymałem odpowiedź negatywną.

Podsumujmy, jest Pan za metodą obliczania opłat za śmieci od zużycia wody?

Mam świadomość, że jest to najsprawiedliwsza metoda. Do końca miesiąca trwają konsultacje i potem musi być przygotowana uchwała. W marcu sprawą zajęliby się radni.

Nie obawia się Pan, że rada nie zajmie się tym tematem? PiS oraz PO są w trakcie kampanii prezydenckiej i żadnej z tych stron nie zależy na tym, aby być utożsamianą z podwyżkami opłat za śmieci.

Nieco się tego obawiam. Jednak moje kontakty z radnymi i ich podejście do zagadnienia na komisji infrastruktury każą żywić nadzieję, że uda się wypracować wspólne rozwiązanie. Musimy pamiętać, że co prawda konsumujemy ustawę przyjętą przez Sejm, ale on też jest związany prawem unijnym. A kierunek na radyklaną segregację i recykling to wynik prac Unii Europejskiej, ale też trend na całym świecie, w jakimś sensie koszt cywilizacyjny. Nie możemy pozwolić sobie na nie uchwalenie podwyżek. Scenariusz z zaleganiem śmieci na ulicach i w domach jest nie do przyjęcia!

MPO musi ogłosić nowy przetarg na znalezienie firm, które mają odbierać śmieci.

Firmy muszą więcej zapłacić ludziom, kupić drożej paliwo i energię elektryczną – to wszystko przełoży się na ostateczną cenę.

Znów wrócę do wypowiedzi rzecznika MPO z końca grudnia. Mówił wtedy, że MPO ma stworzony swój system: sortownie, spalarnie opadów. Podkreślał, że Kraków nie jest uzależniony od firm zewnętrznych.

Gdy idzie o wywóz śmieci, to jesteśmy uzależnieni. Nie możemy być monopolistą. Natomiast o skali naszego sukcesu świadczy najlepiej fakt, że koszt systemu zagospodarowania odpadów w Krakowie rośnie jedynie o inflację; nie wisimy u niczyjej klamki prosząc o zagospodarowanie odpadów.

INWESTYCJE

Przebudowa al. 29 Listopada będzie kontynuowana?

Będzie.

21 listopada zeszłego roku wiceprezydent Kulig mówił: "Jestem przekonany, że ta inwestycja nie będzie realizowana. Po pierwsze, pojawi się gigantyczna liczba odwołań od ZRID-u i na lata sprawa utknie w ministerstwie. Drugim powodem jest termin realizacji. Jest za późno, aby kontynuowana tę inwestycję."

To, że będą odwołania, jest pewne. Jeśli przy budowie linii tramwajowej na Górkę Narodową mamy ok. pięciu tysięcy stron, to znaczy, że zawsze się znajdzie osoba, której coś nie będzie się podobać. Przebudowa al. 29 Listopada to olbrzymia inwestycja, która ma również wiele stron. Myślę, że pan prezydent Kulig powiedział to, co wydawało mu się prawdopodobne. Jego wizja była zbyt katastroficzna.

Skoro wspomniał Pan o budowie linii na Górkę Narodową, to odnalazłem swój artykuł z 2013 roku. Pisałem, że za pięć lat mieszkańcy pojadą tramwajem. Do teraz inwestycja nie ma jeszcze zezwolenia na realizację.

To po co pan takie wizje rozpowszechniał?

To nie moje wyobrażenia, a deklaracje ówczesnej dyrekcji ZIKiT-u.

W pewnym momencie okazało się, że część badań geologicznych jest źle zrobiona, np. pod ziemią znajdują się odpady, które trzeba uporządkować.

Ale to odwieczny problem z brakiem odpowiedniego przygotowania inwestycji w Krakowie. Problem z badaniami geologicznymi występuje w przypadku Górki Narodowej, ale także przy ul. Igołomskiej.

Najłatwiej powiedzieć, że miasto zawiodło. Tylko trzeba dodać, że te wszystkie rzeczy wykonywały firmy, które były wyłonione w przetargu. To one zawaliły sprawę.

Te firmy nie dostają kary tylko, w przypadku ulicy Igołomskiej, 51 milionów więcej na wykonanie prac dodatkowych.

Jak wyszły dodatkowe zadania, to musieliśmy zapłacić.

Kiedy rozpocznie się budowa linii na Górkę Narodową? Z tego, co wiem, procedura jest na przedostatnim etapie – pozyskania odstępstw z ministerstwa.

Sądzę, że wkrótce ruszy budowa. Jesteśmy po badaniach archeologicznych, więc ten etap już jest zakończony.

Problem z budową linii tramwajowej może pojawić się przy powstawaniu pętli. Trzeba przeprowadzić remediację gruntów. Czy znana jest już kwota wykonania tych prac?

Powiedziano mi, że wedle bardzo szacunkowych wyliczeń kosztowałoby to nawet  ok. 100 milionów, stąd nawet rozważaliśmy kwestię ewentualnego przeprojektowania i wybudowania pętli w innym miejscu.

Jeśli dojdzie do przeprojektowania, to trzeba od początku zdobyć decyzję środowiskową oraz zezwolenie. To ok. 2-3 lata kolejnego opóźnienia inwestycji.

Z tych też względów traktujemy ten pomysł jako ostateczność. Raczej będziemy realizować pętlę w pierwotnym miejscu. Pragnę przy tym zwrócić uwagę, że teren, który jest zanieczyszczony powinien stanowić dzisiaj w pierwszej kolejności troskę właścicieli tego terenu, którzy żądają od nas za każdy metr astronomicznej kwoty, a zapominają, że remediacja gruntu to może być obligatoryjny koszt po ich stronie, bez względu, czy my ten teren kupimy, czy od tego odstąpimy. Z tego co wiem, prawo ochrony środowiska dość rygorystycznie traktuje obwiązki dysponentów zanieczyszczonych gruntów.

Wie Pan, gdzie w najbliższym czasie mogą pojawić się problemy komunikacyjne?

Jeśli dojdzie do budowy osiedla rządowego na Klinach na 3,5 tysiąca mieszkań, to tam może być problem. Skoro jest to projekt rządowy, to liczę, że wykonają też połączenie z autostradą.

To mogę Panu powiedzieć, że nie ma zgody ministerstwa infrastruktury, ani GDDKiA, aby budować nowy łącznik autostradowy.

To połączenie z autostradą jest niezbędne.

Powrócę jeszcze do miejsc, gdzie powstaje dużo bloków i za chwilę pojawią problemy komunikacyjne. Takim rejonem będzie tzw. Nowy Ruczaj. W żadnych planach miejskich nie ma konkretów, kiedy zostanie przedłużona linia tramwajowa z Czerwonych Maków. Gdy pojawi się problem, to dopiero wtedy miasto będzie rozważać budowę elementów infrastruktury?

Chciałem przypomnieć, że kiedy otwieraliśmy drogę i linię do Czerwonych Maków, to część osób krzyczała: "Autostrada Skawina".

Linia tramwajowa powstanie?

W pierwszej kolejności musimy przebudować ulicę Mochnaniec. To jest inwestycja zaplanowana w budżecie i bardzo potrzebna w tej okolicy. Oczekuję także przebudowy pętli na Czerwonych Makach na bardziej pojemną, a potem koncepcji i projektu związaną z przedłużeniem linii tramwajowej. Wiem, że są to problemy podejmowane przez Miejskiego Inżyniera Ruchu, Zarząd Transportu Publicznego i ZDMK. Podobnie będzie z budową drogi, ale jak pan wie, to inwestor musi się do drogi dołożyć finansowo.

Poruszam się w tematyce linii tramwajowej. Żaden deweloper nie dołoży pieniędzy do budowy, ponieważ ma dostęp do drogi publicznej.

Nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy powstanie linia tramwajowa. Planujemy budowę kilku linii tramwajowych i ciężko określić dokładny czas rozpoczęcia inwestycji.

W przypadku Małego Płaszowa linia tramwajowa też będzie przedłużana?

Na tym obszarze mamy rezerwę terenu, więc projekt będzie realizowany. Trwają prace koncepcyjne.

Od lat przewija się temat pełniej integracji biletowej. Już w 2013 roku w oficjalnym dokumencie miejskim zalecano, aby na bilecie miesięcznym na komunikację miejską można było podróżować również koleją. Kiedyś nastąpi szczęśliwy finał?

Jak będzie gotowa kolej aglomeracyjna, to wtedy taka opcja zostanie wprowadzona. Czekamy na zakończenie inwestycji kolejowych.

Czy jest wola władz Krakowa i Małopolski, żeby dokonać pełnej integracji biletowej?

Tak. Nic nie wskazuje, aby ustalenia z poprzednim zarządem województwa straciły aktualność, a te mówiły o pełnej integracji wraz z zakończeniem inwestycji na węźle krakowskim.

W zeszłym roku kolejarze zdradzili, że przy budowanych mostach kolejowych między Grzegórzkami a Zabłociem ma powstać kładka pieszo-rowerowa. Zostały wykonane kroki w tym kierunku?

Pan prezydent Jerzy Muzyk rozmawiał z PKP PLK i wszystko idzie w dobrym kierunku.

Wspomniany prezydent Muzyk w sierpniu zeszłego roku powiedział mi, że za dwa lata ta kładka powstanie. Ten termin jest realny?

Jak najbardziej, do 2022 roku ma być wybudowana. To będzie kosztować ok. 80 milionów złotych, trwają rozmowy w trójkącie spółka kolejowa, wykonawca i my.

W planach są jeszcze dwie kładki: pierwsza łącząca Kazimierz z Ludwinowem. Urzędnicy zaskarżyli decyzję wojewódzkiej konserwator zabytków do ministerstwa kultury. Ma Pan nadzieję, że kładka powstanie?

Chciałbym, aby tak kładka powstała. Projekt zebrał nagrody międzynarodowe. Konserwator Janczykowski wstępnie uzgodnił projekt.

To jednak konserwator Jan Janczykowski skierował sprawę do Narodowego Instytutu Dziedzictwa, bo bał się podjąć ostateczną decyzję.

Nowa pani konserwator zawetowała uzgodnienie ze względu na ochronę osi widokowych na Wawel.

Kolejna planowana kładka miałaby połączyć Zwierzyniec z Dębnikami. Tam istnieje problem proceduralny, ponieważ projektant powinien koncepcję uzgodnić z miejskim konserwatorem, a przesłał projekt do wojewódzkiej konserwator. Temat będzie dalej kontynuowany?

Jak się okaże, że będą istniały możliwości budowy, to rozpoczniemy inwestycje w dalszych latach.

Rozmawiał Pan z miejskim konserwatorem zabytków, czy wydałby pozytywną decyzję administracyjną?

Z miejskim jeszcze nie rozmawiałem, ale jeśli to będzie aktualne, przeprowadzę rozmowę.

Jak się Panu współpracuje z nową konserwator zabytków prof. Bogdanowską?

Jeszcze nie mieliśmy okazji się poznać.

Jest bardzo krytyczna wobec wielu rzeczy wykonywanych przez Pana.

Ona nie bardzo wie, czy jest miejskim aktywistą, czy urzędnikiem państwowym.

Pan chyba zawsze miał problemy z wojewódzkimi konserwatorami zabytków? Z drem Janczykowskim też nie mógł się Pan porozumieć.

To była osoba, z którą można było wszystko ustalić, jeżeli miało się argumenty w ręku. Konserwator ma inne spojrzenie na miasto. Patrzy na Kraków pod kątem ochrony zabytków, czasami bardzo wydumanej ochrony, a ja muszę patrzeć na rozwój miasta.

UCHWAŁA KRAJOBRAZOWA

W środę radni przyjęli uchwałę krajobrazową. Głównym narzędziem wykonawczym do tego dokuemntu powinno być wprowadzenie opłaty reklamowej. W innych dużych miastach te dwie uchwały były przekładane radom razem. Dlaczego Kraków nie zdecydował się na zaprezentowanie projektu uchwały w sprawie podatku reklamowego?

Wszystkie opłaty ustalimy osobnym aktem prawnym.

To musi być osobny akt prawny, bo tak stanowią przepisy, tylko dlaczego nie ma projektu z wysokością opłaty reklamowej?

Zostanie zaprezentowany projekt. Jest on gotowy i będzie przekazany radzie miasta. 

Tylko radni mogą już nie chcieć przegłosować opłaty reklamowej i urząd pozostanie bez narzędzia wykonawczego?

Sądzę, że radni będą mieli świadomości, że uchwała krajobrazowa wiąże się z opłatami. Zresztą, gdyby opłaty nie zostały uchwalone oddzielnie, to w pewnych zakresach ogólne przepisy byłyby dużo bardziej surowe dla właścicieli reklam niezgodnych z uchwałą krajobrazową.

Jednostki miejskie mogą aktywniej walczyć z nielegalnymi reklamami?

Przeprowadziliśmy audyt i wyszło, że na terenie Krakowa mamy do czynienia z całą masą nielegalnych reklam.

Wychodzą przy tej walce również błędy. ZDMK twierdził przez pewien czas, że reklama postawiona między chodnikiem a ścieżką rowerową przy ulicy Nowohuckiej nie jest w pasie drogowym. Dopiero twórca strony "Ładny Kraków" musiał prowadzić wymianę pism, aby urzędnicy doszli do wniosku, że konstrukcja znajduje się na miejskim terenie.

Teraz urzędnicy sprawdzają krok po kroku, co jest legalne. Szkoda, że obok tego przywołanego przez Pana przykładu, nie zwraca się uwagi, że ten sam ZDMK zidentyfikował blisko tysiąc innych nielegalnych reklam. Został stworzony w ZDMK pion do kwestii zarządzania pasem i będę uważnie przyglądał się jego pracom.

ZAKRZÓWEK

Widział Pan siatki na Zakrzówku?

Tylko na zdjęciach.

Podobają się Panu?

To nie jest kwestia tego, czy mi się podobają.

To za chwilę przejdziemy do argumentów na temat bezpieczeństwa, ale pytam o odczucia estetyczne.

Musiałbym to zobaczyć w naturze. Co innego jest widzieć na zdjęciu, a co innego na żywo.

Jakie argumenty przemawiają za tym, aby instalować siatki?

Dla nas na pierwszym miejscu jest bezpieczeństwo osób, które będą korzystać z Zakrzówka.

Nie dało się zrobić tak, aby siatki mniej ingerowały w strukturę Zakrzówka?

Jak?

Zadaje pytanie, bo nie znam się na tym. Pan wolałby, żeby Zakrzówek był podobny do tego, jak teraz wygląda czy może wszystkie zaplanowane inwestycje powinny być wykonane?

O mało co, w sprawie Zakrzówka nie zadyskutowaliśmy się na śmierć. Każdy element był omawiany, uzgadniany, wszyscy się na to zgodzili, więc na tej podstawie został zrobiony projekt. Jak już zaczęliśmy prace, to ci sami ludzie powiedzieli, że woleliby inaczej.

Tak jest bardzo często, bo nie ma co wymagać, aby każdy potrafił czytać dokumentację techniczną. Nie wolałby Pan na terenie Zakrzówka uporządkować zieleni, poprawić stan ławek i alejek?

Cały czas była mowa o kąpielisku, więc zgodnie z wolą mieszkańców je robimy.

WESOŁA

22 października zeszłego roku po podpisaniu umowy wstępnej na nabycie przez miasto budynków klinik uniwersyteckich powiedział Pan, że na terenie Wesołej widziałby "niewielką mieszkaniówkę". Podtrzymuje Pan dziś te słowa?

Chcę, aby to miejsce żyło, funkcjonowało cały czas. Stąd nasz pomysł, aby były instytucje kultury, trochę mieszkaniówki, może jakiś hotel, park, restauracje.

Nie chce Pan, aby mieszkańcy decydowali, że np. w budynku przy Kopernika 17 ma być taka, a nie inna instytucja?

Nie chciałbym. Mieszkańcy zadecydują, że do budynków powinny wprowadzić się organizację społeczne. Jednak NGO nie są w stanie ich utrzymać. Inwestycja w te zabytkowe budynki i ich dostosowanie do wymagań innych niż szpitalne, wymaga mądrego pomysłu i bogatego inwestora. Tego nie da się załatwić, poprzez oddanie pomieszczeń nawet najbardziej szlachetnej organizacji, gdyż samym zapałem społecznym nie osiągnie się rezultatu, który wpisze ten rejon w tkankę miasta z takim rozmachem, jak czyniły to kliniki przez 150 lat. Miasto wykłada na zakup tych terenów blisko 300 milionów, kolejne pochłonie ich uzbrojenie w sieci cieplne i wodno – kanalizacyjne, ale nie stać nas na samodzielne wpompowanie w ten obszar kolejnych setek milionów. Powinniśmy mieć natomiast wypracowaną mądrą koncepcję zagospodarowani i determinację w jej realizacji.

Budynki Wesołej będą służyć prywatnym podmiotom na zasadach komercyjnych?

Chodzi o to, aby wydane 300 milionów złotych w jakiś sposób powróciło do miejskiego budżetu.

Możemy mówić o instytucjach, które są zainteresowane lokalizacją?

Prowadzimy wstępne rozmowy w sprawie tzw. magazynu głównego, w którym znajdowała się szpitalna kuchnia. Budynek jest wpisany do rejestru zabytków. Aż się prosi, aby zrobić ekskluzywną restaurację. Dlaczego nie zrobić tam porządnego hotelu?

Jakie inne podmioty znajdą się na Wesołej?

Biblioteka Kraków będzie znajdować się przy ulicy Kopernika 15, a przy ulicy Grzegórzeckiej 18 urządzimy miejsce opieki wytchnieniowej oraz rehabilitacji urologicznej.

Miasto zakupiło nie tylko budynki po oddziałach szpitalnych, ale kościół. Urzędnicy zostawią świątynię?

Jestem przed rozmowami z księdzem arcybiskupem.

Sprzeda Pan to kurii z dużą bonifikatą?

Przyjęliśmy zasadę, że nic nie sprzedajemy z bonifikatą. Jeśli kuria będzie chciała ten budynek, to jedynie na zasadzie zamiany.

Jest już wytypowana kościelna działka, która byłaby potrzebna miastu?

Mamy wytypowane nieruchomości. Inną propozycją jest pozostawienie świątyni w zasobach miasta z możliwością odprawiania mszy trydenckich, a później pomieszczenia byłby wykorzystywane jako sala koncertowa. To nie byłaby pełna desakralizacja, ale częściowa.

Działki, które chciałby Pan otrzymać, byłyby przeznaczone pod inwestycje komunikacyjne, szkoły?

Mamy upatrzoną działkę pod zieleń, chcielibyśmy powiększyć Las Witkowicki.

Kiedy spotkanie z arcybiskupem?

Powinno odbyć się do połowy marca.

WYBORY PREZYDENCKIE

Trwa kampania prezydencka. Dwóch kandydatów z Krakowa stara się o najwyższe polskie stanowisko. Na któregoś z nich będzie Pan głosował?

Sądzę, że tak.

Może powie Pan wprost?

Uważałem, że z tych wszystkich kandydatów, którzy są zgłoszeni osobą dającą gwarancję bycia prezydentem wszystkich, a nie partyjnym, jest Władysław Kosiniak-Kamysz. Jest to polityk rozsądny, myślący, mający doświadczenie. Bliżej mu do porozumienia, niż dzielenia ludzi. Był także radnym mojego klubu Przyjazny Kraków.