Nie widzę zaniedbań w strefie płatnego parkowania, nie będę dymisjonował dyrekcji ZIKiT – o tym m. in. w wywiadzie dla LoveKraków.pl mówi Jacek Majchrowski. Prezydent Krakowa zdradza również wyniki sondażu wyborczego, który zamówił. Jacek Majchrowski mówi również, co o kandydowaniu mówi żona prezydenta i do jakiej decyzji go namawia.
Patryk Salamon, LoveKraków.pl: W czwartek odbędzie się pierwsze posiedzenie komisji, która ma zbadać działania urzędników podczas reorganizacji strefy płatnego parkowania. Łukasz Wantuch jest rekomendowany na stanowisko szefa tego gremium. Jednak jego osoba nie spotkała się ze zbyt dobrą reakcją części internautów. Pan popiera jego kandydaturę?
Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa: A przez kogo rekomendowany?
Między innymi przez Jakuba Koska, radnego z Platformy Obywatelskiej. Kogo w takim razie widzi Pan na stanowisku szefa komisji, która zapewne będzie jednym z elementów zbliżającej się kampanii wyborczej?
Nie wtrącam się w działalność rady miasta. To jest komisja rady, a nie prezydenta czy urzędu.
Zdaje sobie sprawę, że prawnie nie ma Pan możliwości ingerować w prace rady, to zapytam od strony praktycznej: co pan powie swojemu klubowi w radzie miasta? Kogo mają popierać na przewodniczącego komisji?
Nikogo nie wskażę. W komisji mamy czterech radnych z Prawa i Sprawiedliwości, czterech z Platformy Obywatelskiej i jeden radny z Przyjaznego Krakowa. Sprawiedliwie byłoby, żeby to Łukasz Wantuch został, ale jak wybiorą kogoś innego to nie mam nic przeciwko temu.
Jeszcze nie wiemy, czy będzie Pan zaproszony na posiedzenie komisji. Czy Pan ma zamiar stawić się przed radnymi, mieszkańcami i tłumaczyć się z działań urzędników?
Uważam, że jeśli ktoś ma się pojawić przed tą komisją to raczej pan wicedyrektor Łukasz Franek, bo on odpowiada za te sprawy i pan prezydent Trzmiel. To oni merytorycznie będą odpowiadać w moim imieniu.
A jak Pan ocenia powołanie tej komisji?
To jest tak samo, jak wcześniejsze sesje nadzwyczajne czy to dotyczące oświaty, polityki transportowej czy wydawania warunków zabudowy.
Pamiętamy przypadek, że w radzie miasta działała już nadzwyczajna komisja, akurat dotycząca reformy finansów Krakowa. Może sytuacja jest na tyle poważna, że również zaistniała potrzeba uchwalenia speckomisji ds. polityki transportowej?
To nie jest tego typu rangi rzecz. Wtedy mieliśmy do czynienia z kryzysem finansów samorządów na skalę krajową, to nie był tylko problem Krakowa. Żeby się bronić przed kryzysem potrzebna była ścisła współpraca z radą miasta i wspólne decyzje na czym oszczędzać, z czego absolutnie nie rezygnować i jak zwiększyć dochody, by skutki były jak najmniej odczuwalne dla mieszkańców. Tamta komisja była wyrazem odpowiedzialności za całe miasto. Ta, w mojej ocenie, ma służyć wąskiej grupie.
Wspomniał Pan wcześniej, że dyrektor Łukasz Franek będzie musiał się tłumaczył przed komisją. Pan zauważa jakiekolwiek zaniedbania ze strony ZIKiT?
Nie, z tego co mi przekazywano to nie widzę zaniedbań, natomiast mam świadomość że to uderza w interesy niektórych ludzi. To jest kwestia tego typu, że każda decyzja uderza w pewne partykularne interesy. Zawsze mówię, że my patrzymy na to jednostronnie. Mieszkańcy Krakowa składają się z paru grup, z tych co chodzą na piechotę, jeżdżą rowerami i z tych co korzystają z komunikacji zbiorowej i indywidualnej. To wszystko dotyczy tej grupy, która korzysta z komunikacji indywidualnej. Jeżeli mamy chodniki, to one są po to, aby ludzie po nich chodzili. Nie budujemy chodników po to, aby stały na nich samochody.
Przez lata miasto tolerowało tę sytuację, gdzie chodniki służyły za miejsca do parkowani i dalej służą...
Dlatego częściowo to usiłujemy wyprostować.
Stowarzyszenie Stare Podgórze podkreśla jednak, dlaczego przez tyle lat urzędnicy pobierali opłatę za parkowanie w strefie na nielegalnie wyznaczonych miejscach postojowych.
Ja nie jestem pewien, czy nie były nielegalnie wyznaczone.
Jednak wojewoda wezwał do tego, aby usunąć te zaniedbania.
To usuwamy.
Chciałbym pozostać dalej w tematyce polityki transportowej. Na nadzwyczajnej sesji, kilka miesięcy temu, poinformował Pan że dyrekcja ZIKiT oddała się do dyspozycji. Można spodziewać się dymisji, czy jakieś konsekwencje zostały wyciągnięte?
Wszystkie jednostki są cały czas do mojej dyspozycji.
Zdaje sobie sprawę z podległości służbowej. Czy prowadził Pan dalej rozmowy z dyrekcją ZIKiT, ktoś może dostał ostrzeżenie?
Poprosiłem, żeby mi wytłumaczono pewne rzeczy i mi wytłumaczono. Ja to przyjąłem.
Czyli nie będzie żadnej dymisji?
Nie, nie widzę powodów.
Kolejnym problemem związanym z działalnością ZIKiT jest utrzymanie torowisk. Czy można spodziewać się programu naprawczego?
Jak pan popatrzy na 2017 i 2018 rok to o milion pociągokilometrów więcej. Jeśli coś używa się znacznie częściej, to się szybciej zużywa.
Zużycie było już wcześniej niż w 2017 i 2018 roku. Utrzymanie torowisk chyba nie można zrzucić na zwiększenie liczby kursów tramwajowych, bo problem np. z wyskakującymi szynami czy wykolejeniami istnieje odkąd pamiętam.
Kwestia wymiany tych rozjazdów, czy innych rzeczy to też kwestia przetargów. Jak się rozstrzyga przetarg i teraz będzie otwarcie ofert na remont ulicy Królewskiej, to czeka się na wykonanie tego wszystkiego minimum pół roku. Te wszystkie firmy, które wykonują remonty torowisk robią to dla miast i dla kolei. Dla kolei są droższe i prostsze rozwiązania, więc wolą robić szybciej tamte inwestycje, a miejskie spychają trochę dalej.
Zmieniając temat. Nie będę pytał, czy Pan kandyduje bo znam odpowiedź...
A jaką zna Pan odpowiedź?
Że nie podjął Pan jeszcze decyzji i dopiero ogłosi ją na przełomie kwietnia i maja.
Tak jest.
Czy współpracownicy namawiają Pana do startu w wyborach?
Współpracownicy mniej, ale bardzo dużo osób namawia mnie, takich spotkanych na ulicy. W niedzielę jechałem taksówką i pan kierowca przekonywał, że absolutnie mam startować, bo on wrócił po jakimś czasie z Anglii i Skandynawii i widzi, jak się Kraków zmienił i to absolutnie trzeba kontynuować.
To po takich głosach skłania się Pan ku kandydowaniu?
Robię sobie analizę SWOT.
Zapytam się o jeden bardzo ważny element w tej analizie. Cztery lata temu publicznie Pan powiedział, że żona namawia Pana, aby zakończył Pan przygodę z urzędem miasta. Co tym razem doradza żona?
Żona mnie zawsze namawia, abym nie kandydował.
Wysłucha Pan teraz prośby żony?
Nie wiem, zobaczę co mi z tej analizy wyjdzie. To jest jeden z elementów analizy.
Jaki jest główny czynnik, który może spowodować że Pan nie będzie startował? Czy to konkurenci, a może kształt ordynacji wyborczej?
Zamierzam, jak już skończę tę analizę, to zorganizuję konferencję i powiem, czy będę startował czy nie. Z całym uzasadnieniem na tak, albo na nie.
Podobno zamówił Pan sondaż wyborczy i otrzymał wyniki. Wynika z niego, że Pana klub w radzie miasta osiąga bardzo dobre notowania. Czy to jest prawda?
Jest to prawda.
Skąd takie wysokie wyniki? Bo nigdy ten klubu nie osiągał wyżyn sondażowych?
Sądzę, że ludzie mają dosyć partyjniactwa. Widzą, że to są dwa plemiona walczące ze sobą i wybierają trzeciego, rozsądnego, który nie bierze udziału w tej wojence.
Badał Pan zapewne swoje szanse w pierwszej i drugiej turze wyborów prezydenckich. Jakie są wyniki?
Dobre dla mnie.
Jako kontrkandydata wskazywał Pan Małgorzatę Wassermann czy kogoś innego z PiS?
Też. W tym ostatnim sondażu wychodzi nawet, że udałoby mi się zdobyć kolejną kadencję w pierwszej turze.