Nowohucka prokuratura czeka na poprawę stanu zdrowia 37-latka, który kolekcjonował militaria z okresu II wojny światowej, by móc go przesłuchać. Śledczy chcą się dowiedzieć, skąd mężczyzna zdobył tyle elementów broni.
29 września w mieszkaniu i piwnicy bloku na os. Piastów policyjni pirotechnicy odkryli prawdziwy arsenał. Sytuacja była na tyle groźna, że zdecydowano się na ewakuacje całego budynku. 60 osób musiało opuścił swoje mieszkania, a akcja zabezpieczania i wynoszenia broni trwała całą noc.
W pomieszczeniach należących do 37-latka znaleziono kilka grantów, min przeciwpiechotnych, ponad setkę zapalników i około 20 pocisków artyleryjskich oraz moździerzowych. Zabezpieczona został również amunicja, w tym taka dużego kalibru.
Jeszcze nie rozmawiali
Stan 37-latka, który został poważnie ranny po tym, jak jeden z niewybuchów eksplodował, jest nadal ciężki. Mężczyzna stracił nogę i przebywał w śpiączce farmakologicznej. Z tego względu do tej pory śledczy z nim nie rozmawiali. Jak informuje Tomasz Moskwa, Prokurator Rejonowy dla Krakowa Nowej Huty, w zeszły piątek śledczy usłyszeli od lekarzy, że pacjent został wybudzony, ale wciąż przyjmuje leki. Nie ma więc możliwości, by przeprowadzić z nim czynności procesowych.
Drugi z mężczyzn, kolega podejrzanego, na którego posesji znaleziono drugą część arsenału, na razie nie usłyszał zarzutów. – Nie zebraliśmy dowodów, które obaliłby jego tezę, że nie wiedział, co u niego składował 37-latek – mówi prokurator Moskwa.
A ta część kolekcji również była okazała i równie niebezpieczna. – Na terenie podkrakowskiej posesji ujawniono ponad 20 pocisków artyleryjskich, pięć granatów moździerzowych, ponad 100 zapalników i 6 kg materiałów wybuchowych, które zostały przejęte przez saperów, celem ich neutralizacji. Z kolei inne ujawnione przedmioty niestwarzające zagrożenia zostały zabezpieczone przez policjantów i przekazane do ekspertyz – informuje Justyna Fil z Komendy Powiatowej Policji w Krakowie.
Jednym z ważniejszych pytań w tym śledztwie jest to, skąd 37-latek zdobył tyle niebezpiecznych materiałów. Prokuratura już częściowo odpowiedziała sobie na to pytanie, jednak pewność będzie mieć po dokładnym zbadaniu nośników informatycznych zabezpieczonych podczas czynności. Śledczy liczą również na to, że przy rozwikłaniu zagadki pomoże sam sprawca.