Końca nie widać. Oskarżona o mobbing czeka na sprawiedliwość

W środku Marta S. fot. DK

Adwokat oskarżonej o mobbing kierowniczki z Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego przewiduje, że proces potrwać może przynajmniej kilkanaście miesięcy.

Marta S., która w KPR odpowiadała za zespoły wyjazdowe, została oskarżona przez swoich siedmiu podwładnych o mobbing i znęcanie się psychiczne. Kobieta nie przyznała się do zarzutów. W swoich wyjaśnieniach podkreślała, że karała pracowników za nieprzestrzeganie obowiązków. – Oskarżenie boli mnie do dziś, zostałam upokorzona – mówiła w prokuraturze.

Rozprawa zaczęła się w pod koniec stycznia 2019 roku. Marta S. w odpowiedzi na zarzuty stwierdziła, że nad nikim się nie znęcała ani na nikogo nie krzyczała. Obszernie i ze szczegółami opowiedziała o swoich relacjach z poszkodowanymi oraz ich podejściem do pracy.

Marta S. przedstawiała ich jako osoby, które nie wykonywały swoich obowiązków z należytą starannością, odnosiły się do niej lekceważąco lub nie wykonywały poleceń.

Pokrzywdzeni mieli możliwość przedstawienia sądowi, jak to wyglądało z ich strony. Rzecz jasna zapewniali, że pracowali sumiennie i każdy zarzut przedstawiali ze swojej perspektywy, pokazując, że tak naprawdę ich „przewinienia” były wyolbrzymiane.

Sprawa jest na etapie przesłuchiwania świadków. W sierpniu została wezwana jako świadek jedna z ratowniczek medycznych. Jednak ani sąd, ani jej pełnomocnik nie byli w stanie powiedzieć, dlaczego kobieta się nie stawiła. Sprawę będzie wyjaśniać policja. Tymczasem rozprawa została odroczona do połowy grudnia.

Zarzuty dotyczą zachowania Marty S. między majem 2016 a lipcem 2017 roku.

News will be here