Bariery zniknęły, można już jeździć. Po dwóch i pół roku prac zakończyła się przebudowa wałów przeciwpowodziowych Wisły w rejonie Tyńca.
Jedna z najbardziej popularnych tras rowerowych w Krakowie była przez długi czas niedostępna dla użytkowników. Prace były zakrojone na bardzo szeroką skalę – kto pamięta stan z 2020 roku, z pewnością zauważy różnicę. Nowe wały powstały na kilku odcinkach od stopnia wodnego „Kościuszko” do ujścia Skawinki.
W miarę jak kolejne fragmenty zyskiwały docelową nawierzchnię, pojawiali się tam już rowerzyści, formalnie jednak teren był niedostępny. 15 września inwestycja się zakończyła i można już bez skrupułów wybrać się na wycieczkę z centrum miasta do Tyńca.
Znacznie lepiej, ale nie wszystko
– Dzisiaj zniknęły betonowa zapory pod mostem autostradowym, a jutro mają zostać usunięte już wszystkie znaki placu budowy i objazdów – informował w czwartek facebookowy profil VeloMałopolska.
Prowadzący tę stronę Jarosław Tarański zwraca jednak uwagę, że do pełnej ciągłości trasy wciąż wiele brakuje. W rejonie autostrady, ale też przy opactwie benedyktynów czy przy wzgórzu Grodzisko pozostały gruntowe lub szutrowe odcinki, co utrudnia korzystanie z trasy przynajmniej części użytkowników. Uzupełnienie tych braków to w większości zadanie Krakowa, choć w przypadku rejonu autostrady inicjatywa leży po stronie gminy Liszki. Łącznie na krakowskim odcinku Wiślanej Trasy Rowerowej jest aż 13 miejsc, które wymagają mniejszej lub większej interwencji, by można było mówić o ciągłości przejazdu.
Ekspert chwali fakt, że barierki ustawione zostały tylko w miejscach, gdzie są naprawdę potrzebne, np. przy przepustach. Problematyczne mogą się natomiast okazać słupki, które w założeniu mają uniemożliwić wjazd samochodem na wały, w praktyce jednak mogą one powodować wypadki wśród rowerzystów.