Wkrótce minie pół roku od momentu, gdy wystartował rządowy program wspierający młodych w kupnie swojego nowego mieszkania. – Pochwalę celność tego programu, gdyż wpisał się on w oczekiwania rynku. Jak wynika z naszych badań, 84% zainteresowanych zakupem mieszkania w Krakowie to osoby poniżej 35 roku życia. Niestety, będzie to jedyna pochwała dotycząca tego programu, jeśli chodzi o Małopolskę – ocenia Piotr Krochmal, prezes Monitorowania Rynku Nieruchomości.
Oceniają dobrze, ale możliwe zmiany
Do 20 kwietnia zostało złożonych 329 wniosków w Małopolsce. – Według Banku Gospodarstwa Krajowego, w województwie małopolskim złożono 329 wniosków o dofinansowanie wkładu własnego na kwotę 7 649 568,32 złotych. W samym Krakowie to 211 wniosków na sumę ponad 5 milionów złotych. Udzielono także 153 kredytów na kwotę wsparcia budżetowego. W samym Krakowie to blisko 2,5 miliona złotych – informuje Piotr Popa, rzecznik prasowy Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju,
Zdaniem ministerstwa, MdM cieszy się sporą popularnością. – Program znajduje się w fazie rozwoju, 4,5 tysiąca wniosków na łączną kwotę 100 milionów złotych, które w okresie niespełna 4 miesięcy zostało złożonych do BGK z terminem wypłaty środków w 2014 roku pokazują, że program jest popularny wśród zakładanej grupy docelowej – mówi Piotr Popa. Ministerstwo uważa też, że program jest po etapie wdrożeniowym i wchodzi w fazę rozwoju. – Musimy na niego patrzeć w pełnej perspektywie do 2018 roku. Miarodajna ocena możliwości wykorzystania środków będzie możliwa po dłuższym okresie działania MdM. Resort analizuje wszystkie aspekty funkcjonowania programu pod kątem ewentualnych zmian.
Limity miały pomóc, ale… nie Krakowowi
Zupełnie inne podejście do programu ma krakowski ekspert nieruchomości. Na samym początku funkcjonowania programu alarmował on, że limity są za niskie. Ministerstwo więc obiecało, że w kwietniu to się zmieni. I tak limit z 4,9 tysiąca złotych za metr kwadratowy, został podniesiony do 5013 złotych. Tylko czy te 100 złotych robi różnicę? – To kosmetyka – ocenia Piotr Krochmal.
– Ten program to porażka i duże rozczarowanie dla młodych ludzi w Krakowie i Małopolsce. Przyczyna jest w zasadzie jedna - limit cen – mówi ekspert rynku nieruchomości. Zdaniem Krochmala, tylko trzy aglomeracje korzystają na tym programie: Warszawa, Trójmiasto i Poznań. – W tych miastach limity wyraźnie odstają od pozostałych rejonów kraju. Kraków, mimo że cenowo jest drugim miastem w Polsce (po Warszawie), niestety ma dużo niższe limity niż wymieniona wyżej „czołówka”. W pierwszym kwartale byliśmy pod tym względem na piątym miejscu w Polsce, obecnie jesteśmy na czwartym, ale z dużą stratą do czołówki – twierdzi Krochmal.
Od samego początku było również wiadome, że mieszkania dostępne w programie będą oddalone od centrum i tym samym stają się mało atrakcyjne. Z obliczeń wynika, że bardziej opłaca się wynajmować bądź kupić mieszkanie na rynku wtórnym w centrum. – Szacuje się, że taki wariant wybrała ponad połowa uprawnionych w Krakowie – mówi prezes Instytutu Analiz Monitor Rynku Nieruchomości.

Czerwone kule pokazują, gdzie można zakupić mieszkania w programie MdM. Im większa kula, tym więcej ofert.
Deweloperzy zmienią strategię?
W samym Krakowie obecnie jest 200 lokali, które łapią się do programu. To 3% z całości oferty deweloperów. Pod Krakowem sytuacja wygląda lepiej. W gminach w województwie w ramach MdM można zakupić 30% mieszkań dostępnych na całym rynku pierwotnym. Czy jednak deweloperzy zmienią nieco strategię? Nic na to nie wskazuje.
– Oferta mieszkań spełniających warunki MdM kształtowana jest przez rynek. Określa ją polityka inwestycyjna i polityka cenowa wszystkich przedsiębiorstw budujących mieszkania, a nie sztywno określona liczba mieszkań kwalifikujących się do programu – odpowiada Popa z ministerstwa infrastruktury. I dodaje, że jednym z założeń MdM było wprowadzenie nowego instrumentu, który miał pobudzić rynek budowlany. – Cel ten udało się osiągnąć, o czym świadczy widoczny dzisiaj wzrost nowych inwestycji rozpoczynanych przez deweloperów w segmencie mieszkań popularnych – twierdzi Popa.
Zbieramy okruchy, a basztowa śpi
Z punktu widzenia całego kraju pewnie ma rację, jednak patrząc na nasze podwórko widzimy, że nie korzysta prawie nikt. Po czterech miesiącach w województwie małopolskim rozpatrzono pozytywnie 356 wniosków. Dla porównania: w mazowieckim 972 wnioski, wielkopolskim 864 i pomorskim 980 pozytywnie rozpatrzonych wniosków. – To przepaść – reaguje na takie dane Krochmal.
– Zbieramy tylko okruchy. Przykre to, jak traktuje się młodzież w naszym mieście i województwie, utrudniając jej skorzystanie z programu MdM, podczas gdy inne miasta ściągają do siebie młodych ludzi banalnie prostym zabiegiem - wyznaczając wyższy limit, co leży w gestii wojewody. Zapewniam, że w Krakowie realizuje się budynki ponosząc te same koszty co w Poznaniu, Gdańsku czy Warszawie. Ceny działek też są u nas jednymi z najwyższych w Polsce. Stąd tak duże dysproporcje w limitach MdM w stosunku do innych dużych miast są całkowicie nieadekwatne do sytuacji na rynku i wyraźnie krzywdzą Kraków – mówi Piotr Krochmal. – Basztowa śpi, pozwalając, aby rzeka państwowych pieniędzy dotujących zakup mieszkań odpływała do innych miast i pobudzała tam gospodarki lokalne, dając pracę wielu ludziom – dodaje.
Będzie tylko gorzej
Co czeka osoby, które chciałby skorzystać z dopłat rządowych? Zdaniem eksperta nic dobrego. – W Krakowie będą wchodzić na rynek pojedyncze inwestycje, które na pniu będą sprzedawane przez deweloperów, mimo niskiego standardu takich lokali i peryferyjnego położenia - w myśl zasady jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma – stwierdza Piotr Krochmal. Zdaniem eksperta, ludzie wciąż będą woleli postawić na dobrą lokalizację zapewniającą oczekiwania komunikacyjne, oświatowe czy handlowe niż dopłaty i mieszkanie w „polach”.