Wprowadzenie w Krakowie zasad czerwonej strefy będzie oznaczać również zmiany w funkcjonowaniu komunikacji miejskiej. Zaostrzone zostaną limity dotyczące liczby pasażerów w pojeździe.
Obecnie, kiedy Kraków – podobnie jak większość kraju – objęty jest zasadami strefy żółtej, w pojazdach komunikacji miejskiej może równocześnie przebywać albo tyle osób, ile jest wszystkich miejsc siedzących, albo 50 procent z łącznej liczby miejsc siedzących i stojących, według dokumentacji technicznej pojazdu. Biorąc pod uwagę, że duża część studentów i pracowników uczy się i pracuje zdalnie, spełnienie tego wymogu w przypadku większości kursów nie jest dużym problemem.
Kiedy jednak Kraków znajdzie się w strefie czerwonej, limity zostaną znacznie zaostrzone: do 50% liczby miejsc siedzących albo 30% liczby wszystkich miejsc siedzących i stojących określonych.
Ta perspektywa budzi niepokój w urzędzie miasta. – Dziś lub jutro będzie ogłoszona decyzja, że Kraków znajdzie się w czerwonej strefie, co będzie oznaczało dalszą redukcję możliwości przewożenia pasażerów. To oznacza, że przy dzisiejszej częstotliwości i przewozach, utrzymaniu całej bazy, którą dysponujemy, będziemy przewozić mniej pasażerów, a dużo więcej powietrza – mówił dziś wiceprezydent Andrzej Kulig podczas sesji rady miasta.
Na razie Zarząd Transportu Publicznego nie podaje jeszcze, jakie kroki zostaną podjęte. – Analizujemy różne warianty i czekamy na oficjalne ogłoszenie czerwonej strefy. Podczas wiosennych ograniczeń wypracowaliśmy już kilka rozwiązań i cały czas uczymy się na dotychczasowych doświadczeniach z Covidem – mówi nam Sebastian Kowal z ZTP.
Mniejsze zmiany
Na razie w pojazdach krakowskiej komunikacji miejskiej emitowane są komunikaty przypominające o zasłanianiu ust i nosa. W starszych pojazdach podobną rolę mają spełniać naklejki przy wejściu. Niezmiennie od początku epidemii wydzielone są strefy dla prowadzących. We wszystkich autobusach i większości tramwajów prowadzący sami otwierają drzwi, nie jest konieczne użycie przycisków przez pasażerów.
Od wczoraj w pojazdach znów można spotkać policjantów i inspektorów MPK kontrolujących respektowanie tego przepisu.
Według aktualizowanych codziennie danych podawanych przez Sanepid, transport publiczny jest marginalnym źródłem zakażeń. Od początku epidemii w Małopolsce zakwalifikowano w ten sposób tylko dwa przypadki – jeden w powiecie limanowskim i jeden w nowotarskim. W praktyce te dane mogą jednak nie być miarodajne, ponieważ, w przeciwieństwie do ognisk w zakładach pracy, DPS-ach czy na weselach, bardzo trudno jest ocenić, czy do pojedynczego zachorowania doszło właśnie podczas podróży tramwajem lub autobusem.