Łukasz Wantuch: Musimy obudzić Warszawę

fot. Krzysztof Kalinowski
Radny Łukasz Wantuch mówi, że jest przerażony tym, w jaki sposób prywatna sieć przedszkoli wyłudzała pieniądze. Dodaje, że są luki w ustawie, które trzeba załatać. W grę wchodzi cały system dotacji.

Właściciele sieci przedszkoli „Pod Magnolią” najprawdopodobniej od lat oszukiwali miasto. Mimo to wciąż chodzą tam setki dzieci, a miasto miesięcznie wypłaca 880 tys. zł. Szokujące.

Radny Łukasz Wantuch: Jestem przerażony tą sytuacją, bo działalność jednej placówki może rzucić cień na działalność reszty legalnie prosperujących przedszkoli. I może się to skończyć tym, że pojawi się propozycja, by zmniejszyć poziom dotacji do ustawowego minimum, czyli 75% i 100% zamiast obecnych 100 i 120% dla publicznych i niepublicznych placówek.

Co ważne, nie mamy narzędzi, aby powstrzymać tego typu wyłudzenia. Na komisji edukacji usłyszałem, że władze tej placówki w ramach weryfikacji liczby dzieci podała wydruk z Excela z wpisanymi iksami. Rodzi się wiele pytań i wątpliwości, co się stanie z dziećmi, które tam uczęszczają? Bo przecież istnieje realne ryzyko, że takie przedszkole z problemami zostanie zamknięte. Im więcej wiem, tym bardziej jestem przerażony.

Mamy dziurawe prawo. Wystarczy, że siedziba firmy jest poza Krakowem i miejscy urzędnicy nie mogą przeprowadzić kontroli zgodnie z uchwalonym regulaminem dotyczącym wypłacanych dotacji.

To klasyczny problem z ustawą, gdzie konsekwencje ponosi gmina. Ale przecież kilka miesięcy temu wiceprezydent Krakowa przygotowała projekt ustawy, aby takie rzeczy ograniczać. Nie ma jednak żadnego odzewu z ministerstwa. Papier się zgadza, więc musimy wypłacać.

A jak się papier nie zgadza i pieniądze powinny zostać zwrócone, to mamy długotrwałe postepowanie administracyjne (decyzja prezydenta, możliwość odwołania się do SKO, skarga do WSA, kasacja od niekorzystnego wyroku do NSA).

Na wyrok II instancji można czekać i pięć lat. Pytanie, co po takim czasie może zostać do ściągnięcia podczas egzekucji komorniczej? Naprawdę dla mnie to przerażające, że jedna placówka może doprowadzić do załamania systemu dotacji. Jestem jednak przekonany, że w stadzie zawsze jest czarna owca, a 99% placówek wykonuje dobrą pracę. Potrzeba tylko narzędzi, by usunąć z systemu szkodników.

Pytanie, co teraz? Nagłaśnianie, rezolucja do sejmu, ministerstwa?

Złożyłem wniosek, żeby Rada Miasta Krakowa zajęła się tą sprawą na najbliższej sesji. Musimy obudzić Warszawę, bo tego problemu nie rozwiążemy w Krakowie. Potrzebne są zmiany w ustawie, które zresztą zostały zaproponowane.

News will be here