Od 16 kwietnia osoby powyżej czwartego roku życia (za wyjątkiem chorych i podczas wejścia do lasu) mają obowiązek zasłaniania twarzy w miejscach, gdzie spotykamy inne osoby. Najwięcej z nas zaopatrzyło się w maseczki, ale można to zrobić także za pomocą komina, chusty czy szalika. Dzięki temu w pewnym stopniu ograniczymy zakażenie koronawirusem inne osoby, gdy przechodzimy go bezobjawowo.

Przestrzegania zasad pilnują służby. Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji mówił, że policjantom nie zależy na karach i w zdecydowanej większości przypadków – zwłaszcza na początku – pouczali osoby, które nie stosowały się do obostrzeń.

– Z obserwacji policjantów patrolujących miasto wynika, że większość mieszkańców jest zdyscyplinowana. Stosuje się do przepisu i nosi maseczki, choć zdarzały się sytuacje, że niektórzy zapominali o tym obowiązku np. w wyniku roztargnienia i wówczas takie osoby były pouczane przez funkcjonariuszy. Od 16 kwietnia odnotowaliśmy w związku z tym 2625 pouczeń – informuje Anna Wolak-Gromala z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji w Krakowie.

Więcej niż w Warszawie

Gdy jednak ktoś lekceważył polecenia mundurowych, wręczali mandat karny do 500 złotych. – W ciągu miesiąca obowiązywania przepisu, obligującego do zasłaniania ust i nosa w przestrzeni publicznej, krakowska policja wystawiła 188 mandatów osobom, które nie stosowały się do tego uregulowania oraz skierowała 39 wniosków do sądu o ukaranie – mówi Wolak-Gromala.

Okazuje się, że w tym samym czasie krakowscy policjanci wystawili o 11 mandatów więcej niż warszawscy. Kilka dni temu Onet.pl poinformował o 177 ukaranych osobach. W stolicy skierowano ponad 700 wniosków o ukaranie do sądu. Tak duża liczba jest związana z odbywającymi się w ostatnim czasie w stolicy demonstracjami.