News LoveKraków.pl

Miasto pozbyło się nieruchomości za ponad 216 mln zł. „Trzeba to powstrzymać”

Budynek przy ulicy Długiej, w którym miasto miało mieszkanie. Zostało sprzedane za ponad 976 tys. zł fot. Krzysztof Kalinowski
Od 2018 roku miasto sprzedało nieruchomości za ponad 216 mln zł. Wśród nich były mieszkania i działki. Część radnych uważa, że wyprzedaż gminnego mienia trzeba powstrzymać.

Kandydat na prezydenta miasta i radny klubu „Kraków dla Mieszkańców” Łukasz Gibała oraz ludzie z jego otoczenia wracają do pomysłu, by ukrócić sprzedaż przez miasto gminnych działek, mieszkań oraz budynków.

Ostatnim razem temat takich transakcji stał się głośny ponad roku temu, gdy radny Łukasz Maślona (również klub „Kraków dla Mieszkańców”) ujawnił, że od 2000 roku gmina wyzbyła się nieruchomości, w tym lokali mieszkalnych, za kwotę blisko miliarda złotych. Dlaczego wzbudziło to kontrowersje?

Część radnych miejskich zwracała uwagę, że w obliczu kryzysu mieszkaniowego, kiedy cena metra kwadratowego idzie w górę i coraz mniej ludzi stać na własne lokum w Krakowie, gmina powinna dysponować atrakcyjnym zasobem nieruchomości. Po to, żeby móc realizować programy wsparcia dla krakowian.

Ostatnio mówił o tym na naszych łamach radny Jacek Bednarz z prezydenckiego klubu „Przyjazny Kraków”. – Ceny mieszkań na rynku komercyjnym rosną, coraz mniej osób stać na zakup czy wynajem lokalu. Konieczne są działania ze strony gminy – stwierdził Bednarz.

Zaznaczył, że miasto realizuje np. program „Mieszkanie za remont”. – Umożliwia on wynajem gminnych lokali w zamian za wykonanie w nich remontu. Bez wątpienia to tańsza opcja niż wynajem mieszkania na rynku prywatnym – komentował Bednarz.

Jak chodzi z kolei o działki, to niektórzy radni są przeciwni ich sprzedaży, bo na części z tych niezabudowanych można by urządzić parki dla krakowian.

Sprzedaż bez refleksji?

Pomysł, żeby ukrócić wyprzedaż gminnych nieruchomości, pojawił się już w przeszłości. W październiku 2022 roku pod obrady rady miasta trafił projekt uchwały, napisany przez społeczny komitet: mieszkańców oraz osób z partii Razem oraz ze stowarzyszenia „Kraków dla Mieszkańców”, którego liderem jest Łukasz Gibała.

Dokument zakładał wprowadzenie zmian, dotyczących gospodarowania gminnymi mieszkaniami, działkami oraz budynkami. Zapisano w nim np., że miasto nie będzie mogło sprzedawać lokali, chyba że na rzecz dotychczasowych najemców.

Projekt nie zyskał jednak większości w Radzie Miasta Krakowa. Podczas głosowania obecnych było 28 radnych. 19 było przeciw, siedmiu za, a dwóch wstrzymało się od głosu.

Przed głosowaniem dyrektor Wydziału Skarbu Miasta UMK Marta Witkowicz tłumaczyła, że gmina nie sprzedaje nieruchomości bezrefleksyjnie, co próbowano zarzucić urzędnikom. – Organy gminy analizują każdą działkę, każdy lokal, każdą nieruchomość, którą przeznaczają do sprzedaży – mówiła Witkowicz.

Bliźniaczo podobny pomysł

Dyskusja na jakiś czas ucichła. Teraz rozgorzała na nowo. Obecny pomysł ukrócenia sprzedaży gminnych nieruchomości, jaki przedstawiają osoby z „Krakowa dla Mieszkańców”, jest bliźniaczo podobny do tego sprzed ponad roku.

– Jeśli uda się wygrać wybory samorządowe, zamierzamy zablokować sprzedaż wyłącznie tych lokali, które stoją puste. Zakaz nie obejmie sprzedaży mieszkań na rzecz obecnych, wieloletnich najemców – wyjaśnia nam Karol Wałachowski, dyrektor programowy stowarzyszenia „Kraków dla Mieszkańców” i jeden z ekspertów Łukasza Gibały.

Jego zdaniem zdarzało się, że miasto wyprzedawało puste lokale, które można było bez problemu wyremontować. Sprzedawane były także duże mieszkania, które można było z kolei podzielić na mniejsze i przeznaczyć je na potrzeby osób, których nie stać na wynajem czy kupno lokalu na rynku komercyjnym.

– Dopiero od wejścia „Krakowa dla Mieszkańców” do Rady Miasta Krakowa zjawisko to zmniejszyło swoją skalę. Wszystko dzięki temu, że niektóre sprzedaże udawało się zablokować – dodaje Wałachowski.

Jego zdaniem trudno będzie uporać się z kryzysem mieszkaniowym w Krakowie, jeśli gmina nie będzie miała atrakcyjnego zasobu lokalowego. – Coraz mniej młodych osób stać na mieszkanie w naszym mieście, tym samym tracimy atut przyciągania talentów z całej Polski. Podobny problem występuje z perspektywy rodziny: bez przyjaznej polityki mieszkaniowej trudno zachęcać krakowian do jej powiększania – mówi ekspert Gibały.

Pomysł jest taki, żeby zablokować również sprzedaż miejskich działek, które w planach miejscowych są przeznaczone pod zieleń.

Nieruchomości warte miliony złotych

Sprawdziliśmy, jak wyglądała sprzedaż gminnych nieruchomości od 2018 roku. Wzięliśmy zatem pod uwagę wyłącznie trwającą nadal piątą kadencję prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego. Okazuje się, że miasto wyzbyło się nieruchomości za kwotę ponad 216 mln zł (zawiera się w tym również kwota, za jaką sprzedane zostały udziały).

Dla przykładu gmina sprzedała w tym czasie 736 mieszkań za ponad 118 mln zł (kwota netto). Sprzedany został również udział miasta w jednym z lokali za ponad 538 tys. zł.

Jak chodzi o działki, to tych zostało sprzedanych nieco ponad pół tysiąca za blisko 95 mln zł. 22 z nich były zabudowane.

Gmina sprzedawała nieruchomości zarówno w drodze przetargów, jak i bez ich ogłaszania. Ten drugi tryb dotyczy sytuacji, w których kupującym jest np. dotychczasowy najemca lokalu.

Jakich nieruchomości pozbywa się miasto? Przykładowo sprzedawane są budynki, wpisane do rejestru zabytków, jak również mieszkania, składające się z więcej niż dwóch pokoi, mające powierzchnię ponad 50 m2.

Sprzedaż stanowi możliwość „pozbycia się” lokali wyeksploatowanych lub zdewastowanych, o niskiej wartości rynkowej, dla których konieczne byłoby przeprowadzenie kosztownego remontu. Szczególnie kosztowne są remonty lokali, ujętych w rejestrze zabytków. Zbycie ostatnich gminnych mieszkań we wspólnotach mieszkaniowych pozwala natomiast na uniknięcie wysokich kosztów remontów, eksploatacji, ale i zarządzania – wyjaśniają nam przedstawiciele krakowskiego magistratu.

Urzędnicy podkreślają, że aby realizować gminne programy pomocowe, potrzebne są przede wszystkim lokale małe i średnie, jak również takie, które są dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych oraz starszych.

Wyjaśniają, że wstrzymanie sprzedaży gminnych mieszkań miałoby negatywne skutki. – Miasto musiałoby ponosić wysokie koszty utrzymania oraz remontów lokali, których w dużej mierze nie ma możliwości wynająć na cele pomocy mieszkaniowej – podkreślają w magistracie.

I dodają: – Oznaczałoby to mniej środków na remonty pustostanów i budowę nowych mieszkań. Paradoksalnie sytuacja ludzi, oczekujących na mieszkania od miasta, pogorszyłaby się.

Na co idą pieniądze ze sprzedaży?

Zapytaliśmy gminę, na co przeznaczyła ponad 216 mln zł, czyli kwotę, która pochodziła ze sprzedaży nieruchomości od 2018 roku. Urzędnicy odpowiedzieli, że pieniądze są „przekazywane w całości na dochody majątkowe miasta”.

Podkreślili ponadto, że np. w latach 2018-2022 gmina sprzedała grunty za nieco ponad 91 mln zł, w tym samym czasie nabywając działki za blisko 344 mln zł. Były to tereny, zakupione na cele drogowe i pod zieleń.

W tych samych latach miasto na realizację budownictwa mieszkaniowego oraz zakup lokali przeznaczyło blisko 90 mln zł. Gmina otrzymała również na ten cel dofinansowanie w kwocie ponad 18 mln zł. – Wyremontowano też 1765 gminnych pustostanów za 36 mln zł – twierdzą urzędnicy. I dodają: – Wydatki na mieszkalnictwo znacznie przekraczają kwoty, pozyskane ze sprzedaży 150 pustostanów (77,7 mln zł).

– Powyższe jednoznacznie pokazuje, że powierzchnia, ilość i wartość nieruchomości sprzedanych przez gminę jest wielokrotnie niższa niż nieruchomości, pozyskanych przez miasto – podsumowuje magistrat.