Milionowe kary za brak nasadzeń drzew

fot. LoveKraków.pl

W latach 2011-2014 wycięto prawie 46 tysięcy drzew. Posadzono ich niemal trzy razy więcej, dlatego zdaniem urzędników nie ma powodu do niepokoju. Kontrole nasadzeń są przestrzegane. Inne stanowisko mają w tej kwestii ekolodzy.

Obowiązek nasadzania drzew po ich wycięciu jest określony ustawowo i zakłada posadzenie co najmniej jednego drzewa w miejscu wycinki. Każdy podmiot, który chce usunąć drzewo, musi uzyskać pozwolenie od miasta. Inne są jednak procedury w przypadku osób prywatnych, a inne, jeśli chodzi o firmy wykonujące wielkopowierzchniowe inwestycje.

Nie kontrolują osób prywatnych

Jak informuje Ewa Olszewska-Dej, dyrektor Wydziału Kształtowania Środowiska UMK, w przypadku, kiedy usunięcie drzewa jest uzasadnione tym, że osoba prywatna zamierza zrobić to z powodu jego złego stanu, kolizji z infrastrukturą bądź budynkiem, to zawsze otrzymuje warunek nasadzeń, nie zawsze jednak inspektorzy kontrolują to osobiście.

– Czasami odstępujemy od sprawdzania w przypadku osób fizycznych, kiedy po wycince mają obowiązek posadzić jedno drzewo. Wówczas dana osoba informuje nas, że drzewo zostało posadzone, wykonuje zdjęcie bądź przedstawia nam rachunek, a my nie odwiedzamy jej osobiście. Są to jednak sporadyczne przypadki – tłumaczy w rozmowie z LoveKraków.pl dyrektor wydziału miejskiej jednostki.

Milionowe kary dla inwestorów

Jeśli chodzi o osoby prawne, czyli o wszelkie podmioty, które składają wnioski i realizują zadania inwestycyjne, za niezrealizowanie nasadzenia nalicza się opłaty sięgające nawet kilkuset milionów złotych. – Opłaty naliczane są od gatunku drzewa, stanu fitosanitarnego, w grę wchodzi tu dużo czynników – informuje Olszewska-Dej. – Są to różne kwoty, od kilku do kilkuset tysięcy, a nawet milionów złotych w zależności od ilości drzew – mówi dyrektor. Opłaty za wycinkę stanowią dochód budżetu gminy.

Nasadzenia związane z opłatami kontrolowane są po trzech latach od zgłoszenia przez wnioskodawcę, że zasadził nowe drzewo. Inspektorzy sprawdzają wówczas, czy sadzonka się przyjęła. – Wówczas jedziemy na miejsce i sprawdzamy, czy rzeczywiście dotrzymał procedur. Jeśli wszystko jest w porządku, umarzamy opłatę – wyjaśnia Olszewska-Dej. W przypadku innych nasadzeń obarczonych opłatą, wnioskodawca ma obowiązek poinformować miasto w terminie 14 dni od daty posadzenia drzewa. – My wtedy umawiamy się, idziemy w teren, sprawdzamy. Jeśli parę drzew się nie przyjmie, to płaci tylko za nie – dodaje.

Za jedno nawet kilkanaście

W mieście coraz częściej pojawiają się sytuacje, kiedy trzeba usunąć drzewa. Takim przykładem są te nagminnie usuwane z pasów drogowych. Jak podkreśla dyrektor Wydziału Kształtowania Środowiska, zieleń usuwana jest tylko i wyłącznie z konkretnego powodu. – Nie wolno nam wydać zezwolenia na wycinkę drzew bez uzasadnienia wynikającego z ustawy. Drzewo można wyciąć, jeśli jest chore, zagraża bezpieczeństwu czy stanowi kolizję z inwestycją – informuje Olszewska-Dej.

Podstawową zasadą nasadzania jest metoda „drzewo za drzewo”. – My naliczamy to jednak w nieco inny sposób. Jest to uzależnione od tego, z jakim okazem mamy do czynienia – informuje dyrektor. Jak zaznacza, gatunki mało szlachetne, jak na przykład topole, zastępowane są jednym drzewem, jeśli jednak gatunek wyciętego drzewa jest wart więcej, zastępuje się je nawet kilkunastoma sztukami. – Ustawodawca podzielił gatunki drzew na cztery grupy. W tej najwyższej grupie, czyli czwartej, są drzewa najbardziej szlachetne. Wówczas za wycinkę takiego drzewa liczymy obwód drzewa wycinanego i dzielimy to na 14, ponieważ uważamy, że 14-centymetrowa sadzonka jest taką, którą powinno się nasadzić – tłumaczy Ewa Olszewska-Dej.

Nie ma powodu do niepokoju?

Jak przyznaje dyrektor Wydziału Kształtowania Środowiska, miasto miało do czynienia z okresami, w których przeważały drzewa wycinane. Jednak te statystyki, zdaniem Olszewskiej-Dej, nie uwzględniały wszystkich danych, brały pod uwagę jedynie drzewa usuwane i sadzone w wyniku decyzji. – Oprócz tego sadzi się drzewa także z innego tytułu, na przykład przy okazji urządzania nowego terenu, są sadzone przez Ogród Zoologiczny, w lasach – wymienia.

W latach 2011-2014 posadzono ponad 120 tysięcy drzew, a wycięto prawie 46 tysięcy. – Od kilku lat widać przewagę drzew sadzonych – uspokaja dyrektor i dodaje, że w ramach dużych imprez, jak Dni Ziemi i Festiwal Recyklingu, miasto wydało mieszkańcom ponad 120 tysięcy sztuk sadzonek. – Moim zdaniem nie można powiedzieć, że kwestia kontroli nasadzeń jest przez miasto zaniedbywana – twierdzi Ewa Olszewska-Dej.

Nieobiektywne kontrole?

Zdaniem Mariusza Waszkiewicza, prezesa Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody, kontrola nasadzeń niekoniecznie odbywa się w sposób obiektywny. – Usuwa się drzewa w centrum miasta, a w zamian za to każe się sadzić na przykład w Lesie Wolskim, co jest absurdem. Część wycinek i nasadzeń dokonywana jest przez ZIKiT, a więc ich kontrola przez inną jednostkę miejską jest nie do końca obiektywna – twierdzi w rozmowie z LoveKraków.pl.

Zdaniem Waszkiewicza, w rzeczywistości jest tak, że usuwane jest potężne drzewo, w miejsce którego staje nie kilkanaście, a jedno małe drzewko. W jego opinii nie są przestrzegane standardy odpowiedniego zabezpieczenia miejsca posadzenia drzew oraz pielęgnacji. – Czy ktoś kiedykolwiek widział, aby drzewa miejskie były podlewane w okresie po posadzeniu czy podczas suszy? – zastanawia się. – Poza tym, gleba w miejscach posadzenia jest skażona i niewymieniana, a drzewa nie są zabezpieczane przed zimowym soleniem oraz parkowaniem samochodów – dodaje Waszkiewicz.

Wycięto 4 tys. drzew w tym roku

W 2014 roku od 1 stycznia do 30 czerwca wydano zezwolenia na usunięcie 4 tysięcy 646 drzew z uwagi na zagrożenie, jakie stwarzają dla ludzi lub mienia czy ich zły stan fitosanitarny. W związku z kolizją usunięto 1 629 drzew.

W związku z tym zlecono nasadzenia związane z wycinką zagrażającą bezpieczeństwu w ilości 3 tysięcy 649 drzew oraz nasadzenia związane z usunięciem z powodu kolizji w ilości 2 tysięcy 846 sztuk.