To modlitwa o wolność dla Ukrainy i koniec rosyjskiej agresji. W Teatrze Groteska powstała pieśń, poprzez którą instytucja włącza się do apelu Wołodymyra Zełenskiego skierowanego do Rosjan: „Jeśli będziecie milczeć teraz, to później będzie przemawiać tylko wasza nędza. A odpowiadać jej będą represje. Nie milczcie!”.
Pieśń „Modlitwa za Ukrainę” powstała w ciągu jednej nocy. Autorką słów jest Małgorzata Zwolińska z Teatru Groteska.
– Pisałam ją z bólu, buntu, cierpienia, w imieniu kobiet, które tak jak ja boją się wojny. Żeby nie stać bezczynnie. Właściwie „Modlitwa” napisała się sama – mówi Małgorzata Zwolińska.
„Trzeba krzyczeć”
Po napisaniu, tekst trafił do Lwowa, gdzie przez cztery godziny w schronie, podczas nalotu, tłumaczyła go na język ukraiński Olga Tkaczenko.
– Spytałam, jak możemy się odwdzięczyć za pomoc. Odparła, że chce tylko by ta piosenka jak najszybciej wróciła na Ukrainę – dodaje Zwolińska.
„Modlitwę” w dwóch wersjach językowych - polskiej i ukraińsko-rosyjskiej - śpiewają Ukrainka Sofiia Popova i Rosjanka Alona Szostak, które mają ukraińsko-rosyjskie korzenie.
Zależy im, aby pieśń dotarła zwłaszcza do tych Rosjan, których zmanipulowała propaganda Putina.
– Te kilka dni spędzonych na nagrywaniu piosenki utwierdziły mnie w przekonaniu, że nieważne kim jesteś, Ukrainką, Rosjanką czy Tatarką, Żydówką czy Gruzinką, trzeba krzyczeć – mówi Alona Szostak. – Krzyczmy i sprzeciwiajmy się tej wojnie. Bo jesteśmy ludźmi. I nieważne jakiego pochodzenia.