MPK: Znamy sposoby na osoby bez biletów [Rozmowa]

Patryk Salamon, LoveKraków.pl: Jaki jest powód wizyt w dziale kontroli biletów w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym?

Marta Migas: To oczywiście chęć odwołania się od otrzymanej opłaty dodatkowej za brak ważnego biletu lub dokumentu uprawniającego do ulgowego przejazdu. Bardzo często zdarza się, że osoby, które zakupiły bilet okresowy na jedną linię jeżdżą wszystkim tramwajami i autobusami. Za 46 złotych próbują poruszać się po całym Krakowie.

To jedna z najczęstszych przyczyń odwołań?

MM: To główny powód pojawiania się w naszym referacie. Ludzie kupują też często bilet miesięczny wyłącznie na linie miejskie a jeżdżą liniami aglomeracyjnymi. To zjawisko występuje zazwyczaj w odległości dwóch, trzech przystanków od granicy strefy miasta i aglomeracji.

Jak tłumaczą się pasażerowie?

MM: Osoby, które przychodzą do siedziby MPK prawie zawsze zasłaniają się niewiedzą. Twierdzą np. że nie wiedziały o podziale na strefę miejską i aglomeracyjną.

MPK uwzględnia takie tłumaczenie?

Tadeusz Fiut: Organizacją komunikacji zajmuje się Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu. W oparciu o przepisy prawa lokalnego interpretujemy przepisy. To, co się stało oceniane jest w ich kontekście. Pasażer, który do nas przychodzi i tłumaczy się, że chciał skasować bilet, ale nie wiedział lub zapomniał, jest przypadkiem, którego nie możemy akceptować. Pasażerowie wyjaśniają na przykład, że zamierzali kupić bilet w automacie biletowym w pojeździe, ale  mieli tylko banknoty, którymi w tych urządzeniach nie da się zapłacić za bilet.  Niestety nie możemy akceptować takich wyjaśnień.

Jakie są jeszcze powody, że mieszkańcy czy turyści jeżdżą bez biletu?

TF: Równie często zjawiają się pasażerowie, którzy mają wykupiony bilet okresowy miesięczny, ale podróżowali bez karty KKM. Wtedy takiej osobie, po okazaniu ważnej KKM i po wniesieniu opłaty manipulacyjnej ustalonej przez Radę Miasta Krakowa w wysokości 10 złotych, zawsze anulujemy opłatę dodatkową, która została wystawiona podczas kontroli w pojeździe.

MM: Problem pojawia się wtedy, gdy pasażer przychodzi miesiąc czy dwa miesiące po fakcie. Zgodnie z przepisami pasażer ma obowiązek okazać ważną kartę w termin do 7 dni od momentu kontroli. Gdy robi to później nie możemy uznać reklamacji i osoba ujawniona podczas kontroli musi zapłacić. Takie są przepisy i my ich nie ustalaliśmy.

Ile osób jeździ bez ważnego biletu?

TF: Rocznie mamy udokumentowanych ponad 100 tysięcy przypadków. Z tego przychodzi do nas około 20 procent osób, które starają się o anulowanie kary za brak ważnego biletu czy dokumentu uprawniającego do ulgi.

Reszta płaci?

TF: Analizując kwestę tych płatności w ciągu 10 lat zanotowaliśmy, że ponad 70 procent gapowiczów uiszcza opłatę. Im później jednak się to zrobi tym większe są koszty. Wszystko zależy od tego na jakim etapie jest sprawa, czy trafiła już do komornika, czy zawiadomienie trafiło do firmy windykacyjnej.

MPK windykuje na potęgę?

TF: Korzystamy ze wszystkich narzędzi, które są dostępne na rynku polskim i są zgodne z prawem. Dłużników zgłaszamy do Krajowego Rejestru Dłużników – Biur Informacji Gospodarczej. Jak wiadomo taki pasażer ma wtedy problemy z zaciągnięciem kredytu czy podpisaniem umowy na zakup np. telefonu z abonamentem. W przypadku korzystania z firm windykacyjnych MPK ma utrudnione zadanie, ponieważ należności za przejazd bez biletu to w większości długi masowe, ale bardzo drobne. Komornicy i firmy windykacyjne nie przykładają szczególnej wagi do indywidualnych egzekucji długów, ponieważ ich suma nie jest dla nich atrakcyjna, a koszty dochodzenia są wysokie. To „śmieci windykacyjne”.

Ale pewnie podwyżka opłat za brak ważnego biletu wpłynęła na zmniejszenie liczby takich osób?

TF: Jest wręcz przeciwnie. Zauważamy, że takich osób jest coraz więcej. Ilościowy poziom pasażerów bez biletów utrzymał się prawie na tym samym poziomie. Widocznie 240 złotych nie odstrasza jakoś szczególnie.

Może to te same osoby zbierają mandaty od kontrolerów?

TF: Takie przypadki też się zdarzają. Z naszych obserwacji wynika jednak, że największy problem występuje wśród studentów pierwszego roku. Przyjeżdżają do Krakowa i wydaje im się, że unikną płacenia kar za jazdę bez biletów. Jednak po jakimś czasie przekonują się, że podróżowanie tramwajem czy autobusem kosztuje.

Studenci chyba mają sposoby na kontrolerów?

TF: Próbują takie sposoby wymyślać. Wie pan, na czym polega sposób zwany „skarbonką”?

Nie mam pojęcia.

TF: Kiedyś przyszedł do mnie student i powiedział, że z wielką chęcią zapłaci opłatę dodatkową za brak biletu. Trochę się zdziwiłem, że tak chętnie płaci. Zapytałem go więc o to. Usłyszałem, że w akademiku lokatorzy pokoju stawiają na początku semestru skarbonkę i wrzucają do niej po dwadzieścia złotych co miesiąc. Zbierają pieniądze do kwoty kilku mandatów i jeśli jakaś osoba będzie złapana, to wyciąga się wtedy pieniądze i płaci opłatę dodatkową. Podobno był to dobry sposób dopóki nie wzrosła wysokość tej opłaty.

A o innych ciekawych sposobach może pan powiedzieć?

TF:  Niektórzy pasażerowie próbują bez biletu korzystać z linii aglomeracyjnych. W podkrakowskich gminach kontrola biletów jest prowadzona nieregularnie, dlatego mieszkańcy, którzy zazwyczaj znają się z widzenia stworzyli pojęcie „promocja roczny-niewidoczny” czyli jadą z nieskasowanym biletem i bacznie obserwują innych pasażerów. Gdy zauważą że wsiadają do pojazdu osoby obce, które mogą być kontrolerami to wtedy szybko kasują bilety.

Pasażerowie są przekonani, że zostaną skontrolowani najwyżej raz na rok, dlatego taki proceder będzie im się opłacał.

I to jest chyba prawda. Nie spotkałem się jeszcze z kontrolą na linii aglomeracyjnej.

MM: To nie jest prawda. Radzimy sobie coraz lepiej z kontrolą w gminach sąsiadujących z Krakowem. Raz na jakiś czas do autobusów linii aglomeracyjnych wsiadają kontrolerzy poza przystankami. Wtedy autobus jedzie w asyście radiowozu inspektorów MPK oraz ZIKiT.

TF: Zazwyczaj cały autobus dostaje wtedy wezwania do zapłaty opłaty dodatkowej za brak biletu. Musimy takie kontrole robić z zaskoczenia, aby ludzie nie mogli się ostrzegać o kontroli na linii np. przez SMS-y i nie mieli poczucia, że można cały czas uciekać od zapłaty należności za podróż.

Chciałbym jednocześnie podkreślić, że każdy sposób, który pasażerowie wykorzystują, aby nie kupić biletu na przejazd tramwajem lub autobusem jest oszustwem. Przede wszystkim wobec innych pasażerów, którzy zawsze mają bilety.

Wśród mieszkańców Krakowa panuje przekonanie, że kontrolerzy biletów biorą łapówki za niewypisanie mandatu. Ile osób zgłasza taki fakt do MPK?

TF: Nie ma dużo takich przypadków.  Zdajemy sobie jednak sprawę, że takie sytuacje niestety się zdarzają. Zauważamy też, że często takie oskarżenia są nieuzasadnione. Zgłaszają je osoby przyłapane na nieposiadaniu biletu, które w ten sposób próbują się zemścić na kontrolerach. W zeszłym roku trafiło do nas około dziesięciu zgłoszeń, że kontroler wziął pieniądze bez wydania pokwitowania.

Zgłaszają państwo taki incydent od razu na policję czy do CBA?

MM:  Najpierw  zapraszamy osoby, które nas zawiadomiły na spotkanie. Często okazuje się bowiem, że oskarżenia są po prostu wymyślone. Nigdy jednak nie bagatelizujemy sprawy, tylko jak najszybciej chcemy ustalić okoliczności i próbujemy doprowadzić do konfrontacji. Nie brakuje przypadków, gdy osoba zgłaszająca nadużycie kontrolera stwierdza, że się „pomyliła” i nikt nikomu nie przekazał łapówki.

Nie da się jednak ukryć, że kilka spraw zakończyło się dla kontrolerów pozbawieniem uprawnień do kontroli i zgłoszeniem sprawy do prokuratury.