Na poprawę humoru drobne przyjemności

fot. pixabay.com
Nieprzyjemne spotkanie z dawną koleżanką, kiepski dzień w pracy, zmęczenie buntem dwulatka czy też trzydziestoletniego męża potrafią zrujnować nastrój. Dążąc do odzyskania równowagi szukamy możliwie najszybszych i najprzyjemniejszych rozwiązań. Często, w celu podniesienia zaniżonego dramatycznie nastroju, kobiety wchodzą do sklepu... Wybór przybytku z odpowiednim asortymentem zależy od potrzeby chwili.

Czy w sprawianiu sobie drobnych przyjemności na poprawę humoru jest coś złego? Zakupy dla niektórych kobiet stają się rozwiązaniem, które pozwala w prosty sposób rozładować złe emocje i poczuć przypływ optymizmu. Niestety, w takim sposobie myślenia kryją się pułapki.

Słodko-gorzkie zakupy

– Tak, zdarza mi się wejść do sklepu, kiedy mam zły humor i pozwolić sobie na nieco więcej – przyznaje 31-letnia Karolina, mama 3-letniej Oli. – Kiedy wracam do domu z nowymi butami czy bluzką, czuję się zadowolona i wolna. W końcu pracuję, wychowuję córkę, więc mam prawo do zrobienia sobie małej przyjemności – wyjaśnia.

Niestety, może się okazać, że poziom nastroju podniesiony do niebotycznego poziomu w trakcie zakupów, spada równie szybko jak trafił na wyżyny. Przegląd portfela lub rzut okiem na konto bankowe mogą doprowadzić do frustracji. To w najłagodniejszym przypadku. Najczęściej pojawia się panika. – Czasem po powrocie do domu, kiedy patrzę na nowe buty, zastanawiam się, czy na pewno chciałam je mieć. Zły humor minął, ale pojawiają się wyrzuty sumienia – przyznaje Karolina. – Jak każda matka myślę sobie, że przecież mogłam przeznaczyć te pieniądze na sprawy związane z opieką nad dzieckiem – dodaje.

Drobne przyjemności nie są złe

Zakup nowej bluzki czy odwiedzenie ulubionej restauracji w chwili, gdy czujemy się nie najlepiej, z pewnością nie są złe. Niebezpieczeństwo kryje się w natężeniu tego zjawiska i konsekwencjach, jakie ze sobą niesie. Dopóki stać nas na przyjemności, a odwiedzanie sklepów nie nosi znamion zakupoholizmu, jesteśmy w miarę bezpieczni. Jeśli jednak popadamy w kłopoty finansowe, ponieważ przykładowo koleżanka z pracy skrytykowała nasze buty i mimo debetu na koncie kupujemy nowe na poprawę humoru i pod naciskiem komentarzy, warto się na chwilę zatrzymać i zastanowić.

Czy drobne przyjemności mogą być lekiem na zły humor? Z pewnością jedynie doraźnym. Przedawkowanie może grozić nie tylko czkawką finansową, ale nawet ekonomicznym samobójstwem. Warto dbać o dobry nastrój, jednak pocieszanie się zakupami w chwili, gdy na koncie bankowym widnieją zera, które nie tworzą niestety milionów, może skończyć się zdecydowanym pogorszeniem humoru. Na długo.

– Każdy powód jest dobry, żeby sobie kupić coś fajnego – mówi Karolina. – Trzeba jednak uważać, żeby nie wpaść w nałóg, bo jak każdy nałóg będzie go trzeba leczyć u specjalisty. Swoje zakupy trzeba kontrolować – kwituje.