Nie możemy sobie pozwolić na marnowanie wody [Rozmowa]

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Jakie zadania stoją przed Wodociągami Miasta Krakowa, by mieszkańcy nie musieli się obawiać ani suszy, ani powodzi? O działaniach podejmowanych w tej dziedzinie mówi Piotr Ziętara, Prezes Zarządu Wodociągów Miasta Krakowa.

Powódź czy podtopienia kojarzą się nam głównie z działaniami państwowych służb. Na miejsce wysyłani są strażacy czy żołnierze. A jakie zadania stoją w takich przypadkach przed miastem?

Piotr Ziętara, Prezes Zarządu Wodociągów Miasta Krakowa. Zarządzanie w takich kryzysowych momentach jest bardzo skomplikowane. Jeśli wiemy, że zbliża się fala powodziowa, miasto przygotowuje swoje służby na działania związane między innymi z umacnianiem wałów, rozdysponowaniem worków z piaskiem czy organizacją transportu. Pojawia się też inne zagrożenie. Po przekroczeniu przez Wisłę określonego, dopuszczalnego poziomu, musimy zamknąć zasuwy przelewów burzowych, by woda ze spiętrzonej rzeki nie cofnęła się do miasta i nie zalała go poprzez sieć kanałów.

Jakie to ma skutki?

PZ. W takiej sytuacji nadmiar wody nie może być skierowany do rzeki. Cały system kanalizacyjny traci wentyle bezpieczeństwa jakimi są wspomniane przelewy burzowe. Od tego momentu wody opadowe muszą spływać tylko do oczyszczalni ścieków, przypominam że w Krakowie mamy dwie: Płaszów i Kujawy. Najtrudniejszy dla nas moment to ten, gdy woda w kanałach gwałtownie wzbiera – olbrzymie ciśnienie aż podnosi włazy kanałowe. Dam przykład: podczas powodzi w 2010 roku do oczyszczalni w Płaszowie spływało na dobę ponad milion metrów sześciennych wody deszczowej zmieszanej ze ściekami, a przecież maksymalna przepustowość tego zakładu to 330 tys. metrów sześciennych. W maju tego roku mieliśmy do czynienia z podobną sytuacją.

Co dzieje się z tym nadmiarem?

PZ. Taki nadmiar nie może wpłynąć do oczyszczalni, bo po prostu ją zrujnuje. Oczyszczalnie są przed nim zabezpieczone specjalnymi przelewami, które zlokalizowane są tuż przed samym obiektem. I tu służby eksploatacyjne stają przed ogromnym wyzwaniem. W takich sytuacjach zaczyna się walka z czasem. Informacja o każdym centymetrze obniżenia poziomu wody w rzekach jest dla nas nadzieją, że za chwilę przelewy burzowe na powrót znajdą się nad poziomem lustra wody i będzie można je otworzyć.

Jakie są możliwości działania, kiedy jakaś ulica już zostanie zalana?

PZ. Niestety, najgorszą rzeczą jaką można zrobić, a wiele osób tak właśnie rozwiązuje problem, jest otwarcie włazów kanalizacyjnych. Kanalizacja, już mocno obciążona opadami, dostaje dodatkowe uderzenie w postaci wody spływającej bezpośrednio z ulicy. Być może punktowo, w jednym miejscu takie działanie pomoże, ale trzeba mieć świadomość, że spowoduje wylanie w innym miejscu. Takie sytuacje miały miejsce również ostatnim razem.

Co w takim razie należy robić?

PZ. Wodociągi Miasta Krakowa, jako zarządca miejskiego systemu wodociągowo-kanalizacyjnego podczas powodzi muszą przede wszystkim dbać o dostawy wody pitnej i skutecznie oczyścić jak największą ilość ścieków w oczyszczalniach – na tyle, na ile jest to możliwe. Ogrom pracy mamy również po powodzi. Woda ustępuje, a do nas zgłaszają się mieszkańcy, których posesje zostały zalane. Szukamy przyczyn tych zalań i rozpoczynamy działania naprawcze. Czasami wystarcza niewielka interwencja, czasem potrzebna jest kompleksowa inwestycja. Są też takie rejony, w stosunku do których musimy mieć świadomość, że nie jesteśmy w stanie odebrać z nich tak dużych ilości wody opadowej. I choć czasami zdarza się, że w godzinę spada miesięczna norma deszczu, to trudno sobie wyobrazić byśmy projektowali kanały o kilkumetrowych przekrojach po to, by wypełniły się tylko na chwilę. W takich sytuacjach musimy skupić się na minimalizowaniu strat. Na szczęście na to mamy wypracowane sposoby.

Wodociągi Miasta Krakowa mają swoje „centrum sterowania”. Czy to tam zapadają decyzje w przypadku powodzi?

PZ. Dzisiaj najistotniejszym wyzwaniem jest przede wszystkim możliwość przewidywania scenariuszy zanim powódź nastąpi. W Krakowie jest wdrażany bardzo nowoczesny system modelowania hydrodynamicznego. Na terenie całego miasta rozmieszczone są deszczomierze. Staramy się na podstawie ich wskazań zmierzyć spływ powierzchniowy i bardzo precyzyjnie przewidywać ewentualne ryzyka dla miejsc najbardziej narażonych na zalanie.

Drugie wyzwanie, to inwentaryzacja kanalizacji deszczowej i nanoszenie jej na cyfrowe mapy. Dzięki temu otrzymamy nasycony danymi model i będziemy mogli przewidywać zagrożenia z wyprzedzeniem. Inwentaryzacja jest w toku i zajmie nam jeszcze jakieś trzy i pół roku. Bardzo precyzyjnie określimy przekroje, stan techniczny, czy przebieg tras. To jest mrówcza praca, której nie widać, jednak musi być wykonana, byśmy mogli realizować dalsze zadania.

Bardziej widoczne dla mieszkańców są prace prowadzone w terenie. Jakie są plany w tej dziedzinie?

PZ. Dziś oczywiście buduje się kanalizację opadową, dzięki temu zwiększa się też retencja systemu kanalizacji. Teoretycznie na kanalizację sanitarną zwiększone opady nie powinny mieć wpływu, ale tak w praktyce nie jest. Niestety odnotowujemy przypadki wpinania przez mieszkańców odpływu wód opadowych do kanalizacji sanitarnej. Takie praktyki mają bezpośredni wpływ na występujące zalania pobliskich terenów czy posesji.

Zadania gminy to również odpowiednie utrzymanie rowów i części cieków wodnych. I tu przeplatają się kompetencje kilku instytucji – jak na przykład Wód Polskich, Zarządu Dróg Miasta Krakowa (który odwadnia ciągi kanalizacyjne) i w końcu Wodociągów Miasta Krakowa z kanalizacją ogólnospławną (która z definicji przyjmuje wody opadowe) i eksploatujących kanalizację deszczową. We wrześniu rozpocznie działalność nowa jednostka miejska, która zajmie się problemem kompleksowo. Wówczas będzie mowa o gospodarowaniu wodami opadowymi, a nie tylko o doraźnym radzeniu sobie z nimi.

Wody opadowe mogą być zasobem?

PZ. Zdecydowanie tak. Zażegnaliśmy powódź – świetnie, ale nie ma się czym chwalić. W dzisiejszych czasach istotne jest to, ile z tej wody zostało zatrzymane. Powinniśmy zadbać, by jak najwięcej wody pochodzącej z opadów zachować do dalszego wykorzystania. Bo używanie wody pitnej, uzdatnionej, do innych celów – mycia samochodu, podlewania ogrodu – dzisiaj jest już marnotrawstwem. Rozwiązania w zakresie wykorzystania deszczówki stosowane są np. w Szwecji, czy Norwegii. Wodociągi Miasta Krakowa też stosują takie dobre praktyki. Część oczyszczonych ścieków zawracamy, dezynfekujemy i wykorzystujemy do celów technologicznych w oczyszczalni, a krakowskie MPO używa ich do zmywania ulic. Zamykamy obieg, nie marnujemy wody. Możemy zrzucić tę wodę bezpośrednio do Drwiny, ale byłaby bezpowrotnie stracona. Na odpływie ścieków oczyszczonych które trafiają do rzeki zainstalowaliśmy turbinę, dzięki niej produkujemy energię elektryczną na potrzeby oczyszczalni.

Skupmy się teraz na kwestii zaopatrzenia w wodę. W tej dziedzinie również mieliśmy ostatnio ekstremalne zjawiska.

PZ. Woda to nasze podstawowe dobro i musimy o nie dbać. Wszyscy, a przedsiębiorstwo wodociągowe szczególnie – mam na myśli między innymi ujęcia wody. Nam bardzo zależy na ochronie Zbiornika Dobczyckiego – jeziora stanowiącego główny rezerwuar wody dla Krakowa. To właśnie z niego pochodzi 60 procent całości wody dostarczanej dla ponad milionowej aglomeracji i tylko takim celom powinien służyć. Mamy też dalekosiężny plan, by powrócić do ujmowania i uzdatniania wody wiślanej. Chcemy zbudować stację testową na Bielanach – na początku nie będziemy  kierować wody z Wisły do sieci, tylko testować różne możliwości jej uzdatniania. Musimy myśleć o przyszłości i wzrastającym zapotrzebowaniu.

A co z rozbudową sieci wodociągowej tam, gdzie jej jeszcze nie ma?

PZ. To kolejny ważny kierunek naszych działań. Docieramy wprawdzie do ponad 99% mieszkańców, ale miasto wciąż się rozrasta, a my musimy nadążyć za jego rozwojem. Budowa nowych odcinków sieci musi iść w parze z dbałością o jakość dostarczanej wody. Badamy jakość nie tylko na ujęciu, w zakładach uzdatniania wody i podczas przesyłu, ale też w wielu punktach dystrybucyjnych zlokalizowanych na terenie całego miasta (inaczej mówiąc w kranach). Dlatego z taką pewnością mówimy o dobrej wodzie prosto z kranu.

Czy Krakowowi grożą takie komunikaty, jakie czytaliśmy w ostatnich tygodniach w sąsiednich gminach, o ograniczeniach w dostawach wody?

PZ. Jeżeli założymy, że ujęcie w Dobczycach jest trwałe i bezpieczne, to według mnie, takiego zagrożenia nie ma. Czasem na peryferiach zdarzają się spadki ciśnienia, ale nie planujemy reglamentacji. W szczycie upałów produkowaliśmy ok. 220 tys. metrów sześciennych wody, podczas gdy normalna produkcja to ok. 170 tys. Musimy być przygotowani na takie zużycia, przy jednoczesnym utrzymaniu standardów jakościowych. Eksploatowane przez nas zespoły zbiorników wodociągowych, nie tylko stanowią rezerwę dla miasta, ale też zapewniają stabilne ciśnienie w sieci wodociągowej.

Elementem tego systemu są zbiorniki, takie jakie w ostatnich latach powstały na Górce Narodowej. Czy są w planie kolejne tego rodzaju inwestycje?

PZ. Zbiorników jest więcej i szczycimy się tym, bo gromadzą ok. 340 tys. metrów sześciennych uzdatnionej wody, czyli dwudniowy zapas dla miasta. To jest komfort, który bardzo rzadko występuje w Europie. Jesteśmy w trakcie projektowania kolejnych systemów zbiorników, które zapewnią nam stabilność zaopatrzenia w przypadku szczytowych poborów. Takie zaplecze ma ogromne znaczenie nie tylko dla mieszkańców samego miasta, ale całej aglomeracji. Gminy ościenne cierpią na niedobór wody, jest wprowadzana reglamentacja. Wodociągi Miasta Krakowa wychodzą z ofertą współpracy, bo możemy podać do sieci więcej wody, niż obecnie.

Mówimy ciągle o planach rozpisanych na długie lata. A czego się można spodziewać w najbliższej przyszłości?

PZ. Jedną z naszych realizacji mieszkańcy mogą łatwo zauważyć jadąc Alejami Trzech Wieszczów. Prowadzimy tam remont wodociągu. Robimy to w okresie wakacyjnym, bo ruch jest mniejszy, a zaistniała konieczność wyłączenia buspasa. 60 procent naszych środków finansowych przeznaczamy na rozwój zasięgu sieci, co było głównym postulatem mieszkańców podczas konsultacji społecznych. Mam na myśli głównie rozbudowę kanalizacji na obrzeżach miasta, choć również dotyczy to przyłączy wodociągowych. W ramach pozyskanych środków unijnych budujemy i modernizujemy kolektory ściekowe. Aby nasze działania były jak najmniej uciążliwe dla mieszkańców, stosujemy metody bezwykopowe. Inwestujemy również w inteligentne technologie, nieustannie remontujemy i modernizujemy nasze zakłady. Na przykład w ubiegłym roku całkowicie zrezygnowaliśmy z wykorzystania chloru gazowego do dezynfekcji wody. W efekcie mieszkańcy już nie wyczuwają woni chloru w kranowiance. Obecnie modernizujemy obydwie oczyszczalnie, dzięki czemu będziemy produkować więcej metanu, a z niego energię elektryczną i cieplną. Będziemy bardziej samowystarczalni energetycznie, co z kolei pozwoli utrzymać taryfy na akceptowalnym poziomie.