Okolica tonie w odpadach. „Zamieszkują tam koczownicy”

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Na jednej z działek na Ruczaju zalegają odpady. Mieszkańcy od dłuższego czasu nie mogą doprosić się interwencji. Miasto tłumaczy, że dało czas na uprzątniecie posesji.

Pani Hanna, która mieszka w bloku przy ul. Miłkowskiego, poinformowała nas o problemie. – Na sąsiadującej z nami działce zostało urządzone nielegalne wysypisko śmieci. Firma, która jest właścicielem działki, od lat składuje na niej stare kontenery budowlane, w których zaczęli zamieszkiwać koczownicy. W zeszłym roku jeden z kontenerów został przez nich przypadkowo podpalony i musiała interweniować straż pożarna – opowiada. Nierzadko urządzane są tam libacje alkoholowe.

– Oprócz kontenerów na działce są składowane różnego rodzaju śmieci budowlane, a sąsiadujące budynki borykają się z problemem fruwających śmieci na parkingach – dodaje mieszkanka Ruczaju.

Jak dodaje pani Hanna, mieszkańcy wielokrotnie interweniowali u właściciela, ale bez skutków.

Spółka w likwidacji

Urząd miasta wie o problemie, ale też na razie niewiele może zrobić. – Sprawa dotycząca zalegania odpadów na tym terenie jest przedmiotem prowadzonych przez Wydział Kształtowania Środowiska UMK czynności na podstawie przepisów ustawy o odpadach – informuje Emilia Król z biura prasowego krakowskiego magistratu.

Do tej pory udało się ustalić, że użytkownikiem wieczystym terenu jest warszawska spółka, która pozostaje w likwidacji. Urzędnicy wezwali właścicieli do usunięcia odpadów. Również bezskutecznie.

– Korespondencja kierowana do spółki nie została odebrana. Podejmowane są dalsze próby kontaktu. Wydział ponownie pisemnie wezwał spółkę do niezwłocznego uporządkowania tego terenu – mówi Król.

Spółka ma czas do 28 kwietnia, by posprzątać działkę przy Miłkowskiego. – W zależności od ustaleń, zostaną podjęte dalsze działania – zapowiadają urzędnicy.

Kolejnym krokiem jest nakazanie usunięcia odpadów z wskazaniem terminu, a jeśli spółka tego nie zrobi, gmina posprząta na swój koszt i obarczy nim właściciela działki. – Zobowiązany do usunięcia odpadów, może jednak sam je usunąć, wykonując obowiązek nałożony decyzją. Miasto, działając przez swoje służby, może również w inny sposób przymusić do jej wykonania, np. nakładając grzywnę – tłumaczy Emilia Król.

 

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Dębniki
News will be here