Marek L. i Bogusław S., którzy są oskarżeni o liczne przestępstwa gospodarcze i oszustwa, staną prze sądem – jeśli nic się nie zmieni – w październiku. Głównemu oskarżonemu grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
Sąd Okręgowy w Krakowie wyznaczył termin rozpoczęcia procesu dwóch biznesmanów, którzy będą odpowiadać na zarzuty dotyczące oszukania inwestorów i tynieckich benedyktynów. Początek procesu został wyznaczony na 10 października.
Poważne zarzuty
Marek L. rozpoczął oficjalną współpracę z opactwem w 2013 roku. Jego firma miała zająć się wszelkimi sprawami związanymi z codziennym funkcjonowaniem sklepów pod marką produktów benedyktyńskich. Nikt wtedy nie wiedział, że już w momencie powstania nowej spółki jej zobowiązania przekraczały wartość kapitałów własnych.
Biznesman rozpoczął emisje obligacji. O tym, że to dobry interes, przekonał wielu inwestorów. Powoływał się na wielowiekową tradycję opactwa i to, że stanowi część Kościoła Katolickiego. Według śledczych, Marek L. jednocześnie ukrywał przed kontrahentami rzeczywistą sytuacją finansową spółki. Zapewniał, że spółce nie grozi upadłość. Właśnie z uwagi na to, że udziałowcem jest opactwo. W pewnym momencie całość przypominała piramidę finansową. Według prokuratury swój udział w oszustwie dotyczącym kwoty niecałych 500 tys. zł miał też Bogusław S.
Ostatecznie śledczy uznali, że Marek L. wyrządził szkodę majątkową spółce w wysokości 12,5 mln złotych. Miał też wyłudzić około 8,5 mln złotych, a do tego pozbawić wpływów w wysokości 1,4 mln zł zakonników z tytułu licencji na używanie znaków towarowych.
Praca policji
W postępowaniu przygotowawczym sporą pracę wykonali krakowscy policjanci. – Przesłuchali ponad 180 świadków, dokonali ustaleń w zakresie łącznych zobowiązań spółki, które znacznie przekraczały wartość kapitałów własnych i poddali analizie rzeczywistą kondycję finansową spółki – wymienia Sebastian Gleń, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
To nie wszystko. – Funkcjonariusze poddali oględzinom obszerną dokumentację finansowo-księgową zgromadzoną w toku śledztwa, przeprowadzili analizę przepływów finansowych spółki, powołali biegłych z zakresu analizy finansowej i wykonali szereg innych czynności, które przyczyniły się do skutecznego zakończenia postępowania – stwierdza Gleń.