"Patodeweloperka zniknie, kiedy ludzie przestaną kupować buble architektoniczno-budowlane"

fot. Krzysztof Kalinowski
Lex deweloper nie wypalił, rząd szykuje zmiany w ustawie. Co to da i czy to w ogóle dobry pomysł? Pytamy radnego Grzegorza Stawowego.

Dawid Kuciński, LoveKraków.pl: Jak pan ocenia ustawę potocznie znaną lex deweloper z perspektywy Krakowa? Rząd nie stworzył takich złudnych nadziei firmom, które zderzyły się z gminami? Co by nie mówić normy były wyśrubowane.

Grzegorz Stawowy, przewodniczący Komisji Planowania Przestrzennego i Ochrony Środowiska Rady Miasta Krakowa: Być może w miastach powiatowych lub miastach średniej wielkości ta ustawa ma rację bytu, może również w miastach, w których zaniedbano politykę przestrzenną i mają niski procent powierzchni pokryty planami miejscowymi. W Krakowie jest inaczej, wśród dużych miasta jesteśmy absolutnym liderem, jeśli chodzi o procent powierzchni objęty obowiązującymi planami miejscowymi. Obecnie to niemal 72% powierzchni miasta, a kolejne ponad 20% jest w przygotowaniu.

Dlatego w Krakowie lex deweloper nie bardzo się sprawdza. Dotychczas większość wniosków była sprzeczna z planami miejscowymi. A przecież opracowanie i przyjęcie planu kosztują i idą na to pieniądze krakowskich podatników, więc jako radni nie widzimy potrzeby pozytywnego rozpatrywania wniosków z tzw. lex deweloper. Co więcej, zapisy planów miejscowych są jawne i publicznie dostępne, tak więc każdy zainteresowany, nawet laik może sobie sprawdzić lub zapytać radnego, czy w urzędzie o to, co może powstać w interesującej go okolicy.

Gdy plany są przygotowywane, to zainteresowani zazwyczaj wiedzą o tym, a więc jest to polityka przestrzenna jawna i przewidywalna. Tymczasem wnioski o uzyskanie zgody na inwestycję z lex deweloper następują bardzo szybko i bez konsultacji z mieszkańcami. W Krakowie to nie jest dobre rozwiązanie, dlatego Rada Miasta Krakowa do maksimum zaostrzyła standardy urbanistyczne – czyli tę część przepisów, na które samorządy mają wpływ, a które inwestor musi spełnić, aby w ogóle wniosek był rozpatrywany.

Od początku miałem wrażenie, że ta ustawa jest pisana przez polityków, a nie osoby z samorządów i izb branżowych, myślę, że wybrano drogę na skróty. Tymczasem powinno się zreformować ustawę o planowaniu przestrzennym. W ostatnich dniach pojawił się pierwszy projekt nowej ustawy o planowaniu przestrzennym, zobaczymy, co nowego wniesie.

W naszym mieście tylko jedna inwestycja ma szansę na realizacje, ale czekamy na wyrok NSA. Mowa o inwestycji przy ul. Seniorów Lotnictwa. Tutaj radni na siłę nie przyjęli warunków zabudowy.

Jestem ciekaw, jak ta sytuacja się zakończy, ponieważ w ustawie mowa jest, że rada gminy wydaje decyzję i dotychczas sądy uznawały, że skoro rada gminy nie wyraziła zgody, to inwestycji nie będzie. Proszę pamiętać, że do tego wniosku była negatywna opinia Wydziału Kształtowania Środowiska w zakresie ochrony przyrody, był dość mocny protest sąsiadów, a obowiązujący plan miejscowy mówi o lokalizacji na tych działkach funkcji usługowej. Zresztą ta strona ulicy Ułanów ma zlokalizowane głównie usługi publiczne.

Rządzący zaproponowali nowe rozwiązanie. Zintegrowany plan inwestycyjny. Jak czytam, ma to być: „szczególny rodzaj planu miejscowego, uchwalany przez radę gminy na wniosek inwestora”. A konkretnie pan wie, co to będzie oznaczać dla inwestorów, urzędników i radnych?

Od razu mam pytanie: kto to będzie ustalał z inwestorem? Skoro Zintegrowany Plan Inwestycyjny ma uchwalać rada gminy, to radni powinni uzgodnić z inwestorem zasady i parametry zabudowy. I kto to w Radzie Miasta Krakowa zrobi? Kto ma takie kompetencje i wiedzę? A co, jeśli do inwestycji musi być zaangażowany finansowo również budżet Krakowa?

Tylko w ciągu ostatnich 10 miesięcy CBA 3 lub 4-krotnie występowało o różne dokumenty z prac Komisji Planowanie Przestrzennego i Ochrony Środowiska, a tymczasem w takich „negocjacjach” wiele decyzji będzie miało charakter uznaniowych. Uzgodnienia muszą być wynikiem kompromisu, a kompromis nie koniecznie musi być przy różnych wnioskach różnych inwestorów taki sam. Takie „ustawowe” negocjacje to dwuznaczności, to jakby Radni sami prosili się o problemy. Nietrudno sobie również wyobrazić falę hejtu ze strony niezadowolonych mieszkańców.

Jedna z gazet napisała, że to może być koniec patodeweloparki. Tak będzie?

Niewiedzę związku pomiędzy korektami w ustawie lex deweloper a końcem patodeweloperki! Powiem wręcz przeciwnie, właśnie specustawy wprowadzają rozwiązania specjalne, które normalnie nie miałyby prawa zaistnieć. To właśnie lex deweloper był przedsionkiem patodeweloperki, bez konsultacji społecznych, z wysokością budynków narzuconą z ustawy, a nie z planu miejscowego.

Patodeweloperka zniknie, kiedy ludzie przestaną kupować buble architektoniczno-budowlane. Przecież jeśli inwestycja nie ma chętnych, to deweloper upadnie lub zacznie się starać budować lepiej.

Mam również nadzieję, że deweloperzy zaczną między sobą konkurować nie tylko ceną, ale również coraz lepszą architekturą, detalem architektonicznym, zagospodarowanie terenu, elementami wykończenia części wspólnych itp. – a wtedy złe projekty zostaną wyparte z rynku.