News LoveKraków.pl

Po 30 latach zamknął się sklep owocowo-warzywny na Kazimierzu. „Nie chcemy tam kolejnej pijalni wódki”

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Z ulicy Augustiańskiej po ponad 30 latach działania zniknął sklep owocowo-warzywny. – Zależy nam, by Kazimierz był miejscem do mieszkania, nie chcemy sklepu z alkoholem czy kolejnej pijalni – mówi radna pomagająca właścicielom znaleźć nowych najemców.

Sprawę lokalu przy ul. Augustiańskiej na Kazimierzu nagłośniła radna dzielnicy Stare Miasto, aktywistka, dyrektorka kreatywna HEVRE, Izabela Chyłek. Na swoim Facebooku zamieściła zdjęcie sklepiku piszą, że poszukiwany jest ktoś, kto chciałby poprowadzić sklep spożywczy i warzywny.

– Nie chcemy tam sklepu z alkoholem ani knajpy, a właścicielka jest cudowną kobietą – napisała Chyłek.

W rozmowie z LoveKraków.pl radna potwierdza, że zarówno jej, jak i okolicznym mieszkańcom bardzo zależy na tym, by w miejscu sklepiku nie powstała kolejna knajpa czy pijalnia wódki. – To realny problem Kazimierza. Sklepików i miejsc dla mieszkańców jest tu coraz mniej, marzy się nam więc zachowanie charakteru tego miejsca – tłumaczy.

Skontaktowaliśmy się z panią Ludmiłą, która jest córką właścicielki lokalu przy Augustiańskiej. Jak wyjaśnia, sklepik nie zamknął się ze względu na trudną sytuację ekonomiczną czy podwyżki czynszu.

– Po prostu, małżeństwo prowadzące sklep ma już swoje lata, doszła choroba jednego z nich, a synowie nie byli zainteresowani kontynuowaniem działalności – mówi nam.

Jej również zależy na zachowaniu charakteru miejsca i na tym, by lokal rzeczywiście służył mieszkańcom Kazimierza. Jak się okazuje, chętni na wynajem 23 mkw. są i się zgłaszają, niestety nie tacy, na jakim zależałoby jej czy okolicznym mieszkańcom.

– Były propozycje z gastronomii, jakichś luksusowych produktów, z branży mody. Ale tu po prostu brakuje takich miejsc jak zwykłe sklepy spożywcze, w których mieszkańcy mogliby zrobić codzienne zakupy. Plac Nowy stracił już swój charakter, coraz więcej miejsc dla turystów, łatwiej na Kazimierzu kupić alkohol niż marchewkę. Dlatego tak bardzo chciałabym, żeby to wciąż było miejsce, w którym tę marchewkę czy inne warzywa lub owoce można było kupić – mówi pani Ludmiła.

I dodaje: – Nie ukrywam, że najmniej pasowałby mi sklep alkoholowy. Ale co będzie i czy ostatecznie zgłosi się ktoś, kto w stu procentach będzie odpowiadał oczekiwaniom naszym i mieszkańców Kazimierza? Tego nie wiem.