Policja przeprowadziła w całym kraju 55 akcji związanych z kradzieżami i nielegalnym obrotem m.in. obiektami archeologicznymi. Zatrzymano 14 osób, a ponad 4 tys. przedmiotów zostało zabezpieczonych.
– Wiele z nich to zabytki archeologiczne, w tym zabytki z okresu wpływów rzymskich (fibule, pierścienie, monety), zabytki z epoki średniowiecza i nowożytne, które mogły zostać nielegalnie wykopane za pomocą detektorów metali – informuje Komenda Główna Policji. Oprócz tego funkcjonariusze zabezpieczyli militaria, broń i amunicję z czasów wojennych.
Również w Małopolsce udało się odzyskać tego typu przedmioty. Policjanci zabezpieczyli blisko 400 różnego rodzaju rzeczy. – Były to m.in. ołowiane pociski różnego kalibru, elementy broni, monety, toporki, młotki, noże, groty strzał, przęśliki a nawet elementy ubioru – informował Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji.
40-latek, u którego w domu znaleziono artefakty, odpowie za to przed sądem. Przedmioty te pochodzą nie tylko z handlu, ale również z poszukiwań na własną rękę.
Zmiana prawa?
Obecnie „poszukiwacze skarbów” nie mogą liczyć na zatrzymanie dla siebie znaleziska. Tak stanowi polskie prawo. Do tego nowelizacja ustawy o ochronie zabytków z 2017 roku zaostrzyła warunki legalnego poszukiwania zabytków i wprowadziła surowe kary.
Latem do ministra kultury w tej sprawie zwróciła się grupa posłów PO. Zapytali m.in. o to, czy ministerstwo „przewiduje nowelizację ustawy (…) w kwestii zmiany obecnych ostrych przepisów dotyczących poszukiwania zabytków i uznania pracy eksploratorów za jeden z czynników ochrony dziedzictwa kulturowego Polski”.
Piotr Gliński odpowiedział, że rozpoczęły się spotkania z osobami, które reprezentują środowisko, jednak nic na razie z nich nie wynikło. Szef resortu przypomniał również o tym, że osoby, które chcą poszukiwać zabytków za pomocą urządzeń elektronicznych, muszą mieć zgodę wojewódzkiego konserwatora zabytków.
O fakcie znalezienia jakiegoś cennego przedmiotu należy też bezzwłocznie powiadomić odpowiedni organ, czyli wojewódzkiego konserwatora zabytków, a jeżeli jest to niemożliwe wójta, burmistrza albo prezydenta miasta.
Za znalezienie zabytku i odpowiednie zabezpieczenie go do czasu przejęcia przez urzędników, możliwe jest otrzymanie nagrody – od dyplomu po pieniądze. I tak w 2016 roku jeden z odkrywców, który znalazł ponad 6 tys. monet z XV wieku o wrtości przekraczającej 400 tys. zł, otrzymał od ministra Glińskiego 50 tys. złotych.
– Domyślając się wartości znalezisk, swoje kroki skierowali nie do antykwariuszy czy handlarzy, ale do muzeum i do miejscowego konserwatora zabytków. Nie ulegli pokusie łatwego zarobku, ale postąpili zgodnie z prawem – powiedział ówczesny wicepremier.