News LoveKraków.pl

Pożar archiwum. Mecenas oskarżonego: „projekt, który uzgodnił mój klient, nigdy nie wyszedł poza sferę planów”

Z pożaru krakowskiego archiwum udało uratować się zaledwie 4 proc. z ponad 20 kilometrów akt fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
W sprawie, która dotyczy pożaru archiwum miejskiego, oskarżona jest nadal jedna osoba. Prawnik Andrzeja H. tłumaczy w rozmowie z LoveKraków.pl, dlaczego zarzuty prokuratury wobec swojego klienta uważa za nietrafione.
Krakowscy śledczy wiedzą, co było przyczyną pożaru miejskiego archiwum przy ulicy Na Załęczu, ale ze względu na dobro wciąż prowadzonego postępowania nie chcą jej ujawnić. Przypomnijmy, że jak dotąd prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko jednej osobie: Andrzejowi H., rzeczoznawcy ds. ochrony przeciwpożarowej.

Jak przekonuje jego obrońca, z którym udało nam się porozmawiać, sprawa Andrzeja H. nie ma nic wspólnego z najważniejszym wątkiem całej sprawy, czyli z wybuchem pożaru. Mężczyźnie zarzuca się poświadczenie nieprawdy w dokumentach. Tyle że – jak zwraca uwagę prawnik – jego klient uzgadniał urządzenia gaśnicze konkretnej firmy, a inwestor zamontował ostatecznie generatory aerozolu innego producenta. – Projekt, który dostał do uzgodnienia mój klient, nigdy nie wyszedł poza sferę planów – mówi Marcin Ostrowski.

Gaszenie pożaru

Prawnik twierdzi, że na etapie projektowania archiwum gmina rozważała różne możliwości gaszenia potencjalnego pożaru. – Początkowo mowa była o tym, że w kompleksie zostaną zamontowane urządzenia gazowe oparte na azocie. Uznano jednak, że zajmą zbyt dużo miejsca. Stanęło na tym, że system będzie aerozolowy. Taki przewidziano w dokumentacji projektowej, którą uzgadniał mój klient – wyjaśnia nam prawnik.

Mówi, że rzeczoznawca nie dopatrzył się żadnych błędów i pozytywnie uzgodnił planowany system przeciwpożarowy. – Jednak projekt, który dostał do uzgodnienia mój klient, nigdy nie wyszedł poza sferę planów. Co prawda inwestor, czyli gmina Kraków, zamontował ostatecznie urządzenia aerozolowe, ale innego producenta. Domyślam się, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem i zmiany zostały uzgodnione z innym rzeczoznawcą. Jednak z moim klientem tych zmian nikt już nie uzgadniał – mówi mecenas.

Zarzuty wobec Andrzeja H. uważa za nietrafione. – Mojemu klientowi zarzuca się poświadczenie nieprawdy w dokumentach – po pierwsze dlatego, że nie sporządził scenariusza pożarowego. Jednak w momencie, gdy uzgadniał on projekt archiwum pod kątem systemu przeciwpożarowego, taki scenariusz nie był wymagany – podkreśla.

– Usłyszał też zarzut, w którym poświadczenie nieprawdy w dokumentach powiązano z podaniem niewłaściwego obciążenia ogniowego. W uzgodnieniu napisał, że gęstość obciążenia ogniowego w archiwum wynosi poniżej 4.000 MJ/m2, a tymczasem wynosi ona powyżej 4.000 MJ/m2. Była to jednak omyłka pisarska. Wszystkie podane parametry systemu przeciwpożarowego, które uzgadniał mój klient, były dostosowane do odporności ogniowej, wynikającej z założeń projektu budowlanego archiwum – kwituje.

Wróćmy do urządzeń gaśniczych. Miejscy urzędnicy potwierdzili, że początkowo planowano montaż generatorów aerozolu innego producenta. System przeciwpożarowy został zaprojektowany w oparciu o parametry urządzeń konkretnej firmy. Dlaczego ostatecznie wybrano generatory oferowane przez innego producenta? Może chodziło o koszty? Czy cena ostatecznie zamontowanych urządzeń okazała się bardziej korzystna? E-mail, jaki otrzymaliśmy od Zarządu Inwestycji Miejskich, nie daje odpowiedzi na wszystkie te pytania. Urzędnicy tłumaczą głównie, że mieli prawo dokonać zmiany producenta. Był jeden warunek: ostatecznie zastosowane urządzenia miały być, jak określają to przedstawiciele ZIM, równoważne z pierwotnie planowanymi.

– Równoważność zamontowanych generatorów została potwierdzona przez projektanta oraz inspektorów nadzoru inwestorskiego – twierdzi Jan Machowski, rzecznik prasowy Zarządu Inwestycji Miejskich. – Nie są znane obowiązujące w tamtym czasie ceny wspomnianych wyżej urządzeń. Wynagrodzenie generalnego wykonawcy miało formę ryczałtu. Z uwagi na brak w takim przypadku kosztorysu powykonawczego, nie ma możliwości ustalenia cen jednostkowych dla elementów Stałych Urządzeń Gaśniczych, zastosowanych w halach archiwum – dodaje.

Mówi, że zamontowano łącznie 86 generatorów aerozolu. I raz jeszcze podkreśla: – Zostały one uznane za równoważne do urządzeń, wskazanych w projekcie budowlanym, oraz uzgodnione przez rzeczoznawcę ds. zabezpieczeń.

Z pożaru archiwum udało uratować się tylko 4 proc. z ponad 20 km akt.