Prawicowy działacz Adam Z. został uznany przez krakowski sąd za kłamcę lustracyjnego. Ma zakaz pełnienia przez trzy lata funkcji publicznych oraz trzyletni zakaz udziału w wyborach.
Adam Z. składał przed laty oświadczenie lustracyjne jako kandydat w wyborach do Rady Miasta Krakowa. Wyrok na niego nie jest prawomocny
Na ostatniej rozprawie sąd przesłuchał jako świadka 73-letniego Józefa B., który w 1976 r. był funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa i spotykał się z Adamem Z., wtedy studentem Instytutu Nauk Politycznych UJ.
Świadek nie krył, że w ramach pracy w SB rozpracowywał środowisko akademickie, pracował w służbach w latach 1973-77, potem został pracownikiem Uniwersytetu Jagiellońskiego i pozostał na uczelni kolejne 38 lat.
Przed sądem mówił, że z racji wieku już nie kojarzy spotkań z Adamem Z., który był traktowany jako tzw. Kontakt Operacyjny (KO), a nie Tajny Współpracownik. W archiwach IPN są dokumenty, że Adam Z. jako KO miał pseudonim "Żywiec "i jego informacje mogły posłużyć do tzw. Sprawy Obiektowej kryptonim Jagiellończyk.
Świadek Józef B. podtrzymał, że w sporządzanych wtedy notatkach i raportach dla przełożonych pisał prawdę, choć słyszał, że inni koledzy z SB, by poprawić swoje wyniki podawali nieprawdziwe informacje rzekomo zdobywane od swoich agentów.
Opowiadał, że lustrowany przekazywał mu ogólne informacje, choć zachowały się notatki, że opisał też jednego z wykładowców na UJ dr M. i jego złe relacje ze studentami, ponadto podawał informacje na temat wydarzeń radomskich z 1976 roku.
W mowie końcowej Adam Z. poprosił, by sąd uwolnił go od zarzutu współpracy z SB. Prokurator IPN wskazywał, że lustrowany złożył nieprawdziwe oświadczenie i są spełnione wszystkie przesłanki jego współpracy z SB, która była tajna, świadoma, materializowała się w konkretnych działaniach i wiązała się z operacyjnym zbieraniem informacji przez SB.